Witam wszystkich. W sumie sam trochę nie mogę uwierzyć, że tutaj u Was piszę, ale mam już od dłuższego czasu problem. Dość poważny. Mam nerwice natręctw (dość dużą) (sam się zdiagnozowałem). No ale spoko - problem jest w czym innym. Od kilku lat ( trwa to z cztery lata już ) jestem w stanie w którym nie mam uczuć (taka kompletna apatia). Kompletnie brak (to się pogłębiało - ostatnio się chyba zatrzymało - bo osiągnąłem najwyższy poziom ascezy . Dobrym przykładem, żebyście wiedzieli o czym mówię jest porównanie mnie do kamienia. Piszę, ponieważ no... dłużej z tym nie wytrzymam (naprawdę). Nie mam zamiaru całe życie udawać, że się śmieje, udawać, że jest mi smutno - wiecie o co chodzi - chciałbym to czuć - tak jak dawniej. Chciałem się dowiedzieć czy są jakieś leki na to? Czy ma to związek z nerwicą? Czy ktoś ma coś podobnego?
Łukasz.