Skocz do zawartości
Nerwica.com

siostra

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez siostra

  1. Baaardzo Ci dziękuję Gina! Pocieszyłaś mnie. Zaczynam wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Pozwól, że jak znowu zwątpię, to do Ciebie napiszę. Tylko na tym frum mogę być szczera. Muszę sobie poradzić z paskudnym uczuciem, którego jakoś nie mogę na razie przezwyciężyć - strachem przed tym co pomyślą inni, gdy dowiedzą się, że ktoś z mojej rodziny leczy się w "psychiatryku". Wstydzę się tego uczucia, bo teraz najważniejsze jest zdrowie brata, a nie jakieś ludzkie gadanie. Cóż, na pewno oswoję się z sytuacja i będzie mi łatwiej. Oby! Pozdrawiam Cię serdecznie! Dodano: Sob Sty 13, 2007 11:32 pm Witajcie! Mój brat od 2 tyg. przebywa w szpitalu w Morawicy k\Kielc. Sam się zdecydował. Nerwowe chodzenie ustąpiło, ale nadal jest smutny i nie ma motywacji do dzialania. Mówi, że nie jaest tam źle, ale mu sie nudzi. Dają mu tylko leki, może uczestniczyć w zajęciach terapeutycznych, ale nikt szczególnie go do tego nie zachęca, a sam nie ma ku temu motywacji, więc nie chodzi. Boje się, że ten pobyt nic mu nie da! Ile można siedzieć w takim miejscu? Nie ma s z kim pogadać, bo wokół same "dziadki". W środę porozmawiam z lekarzem prowadzącym czy to ma sens. A jak wyjdzie, chcę załatwić indywidualną psychoterapię. Pomóżcie mi znajść namiary na jakiegoś specjaliste w Kielcach. Pozdrawiam
  2. Witajcie! Potrzebuję namiarów na dobrego psychoterapeutę w Kielcach. Nie wiem, czy są tacy w ramach NFZ, więc oczywiście może być również prywatny. Mój brat powinien mieć terapię indywidualną, grupowa nie wchodzi w grę. Będę wdzięczna za informację.
  3. siostra

    Depresja a praca

    Śmierć, przepraszam, że spytam - jak nie będziesz pracować, to z czego będziesz żyć? Mój brat jest teraz w szpitalu z powodu depresji. Utrzymują go rodzice, a ich zabraknie? Cóż, pewnie ja się nim zaopiekuję, ale nie wiem czy będzie mnie stać, żeby się nim dobrze zaopiekować. Powiedzcie mi, kiedy są szansę na jakąś rentę? Bo jeśli nie da się w takich stanach pracować, to z czego żyć?
  4. Dzięki gina. Chyba nie radzę sobie z tą sytuacją. Nie mogę przestać myśleć o bracie. Dzieli nas 600 kilometrów i nie wiem co się tam dzieje. W dodatku zaczęłam się zastanawiać nad jego przyszłością.Teraz mieszka w wielkim domu z rodzicami. Co będzie jak ich zabraknie?Z czego będzie żył, kto się nim zajmie? Przecież nie zostawię go samego.Mam mętlik w głowie, to wszystko jest dla mnie szokiem. Nie wiele wiem o depresji, więc nie wiem jak to dalej może wyglądać. Sama muszę nauczyć się radzic sobie z problemem brata.Czy kiedyś będę spokojna?Pozdrawiam
  5. siostra

    [Kielce] i okolice

    Witajcie! Czy ktoś z was leczył się na depresję w szpitalu w Morawicy k/Kielc?
  6. Gina! Piszesz, że Twój facet był tam 2 razy. To znaczy, że pierwszy raz nie pomogł?Ja sie boję, że on sobie tam nie poradzi, że po wyjściu będzie gorzej. Jak na razie leczy się u jednego psychiatry, a może inny nie podjął by decyzji o szpitalu. Chciałabym go umówić prywatnie na wizytę, ale skierowanie ma już na 2 go stycznia, więc nie ma czasu! Nie wiem co robić , czy w ogóle coś mogę zrobić?
  7. Wiesz gina, czytałam dwie godziny temu na tym forum opinie o takich szpitalach i uwierz mi,załamałam się. Niemal wszyscy odradzają hospitalizację, traktują szpital jako ostateczność. Były wyjątki, gdzie pisano o pozytywnych szpitalach, ale nikt nie wspominał o Morawicy k/Kielc. Nie wiem co to za szpital, może powinnam mu go odradzić póki jeszcze czas?! Boje się, że tam dopiero oszaleje! Gina, a ty byłaś w takim miejscu?
  8. Witajcie! Tam skierowano mojego brata z depresją. Czy możecie napiać mi coś o tym szpitalu. Ma się zgłosić we wtorek. Czy tam mogą mu pomóć?
  9. siostra

    Szpital

    Witajcie! Właśnie dowiedziałam się, że mój brat idzie do szpitala (we wtorek). Ma silną depresję i sam sobie z tym nie radzi. Lekarka sugerowała szpital od zaraz, ale brat i mama zdecydowali, że pójdzie po nowym roku. Napiszcie proszę, jak ten pobyt wygląda? Czy to tylko faszerowanie prochami, czy coś więcej? Boję się, że tam będzie z nim jeszcze gorzej. I jeszcze jedno - czy dostanie" żółte papiery". Wybaczcie, ale nie mam o tych sprawach pojęcia, mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam. Poprostu boję się, że ktoś mojemu bratu przyklei naklejkę "czubek"- mieszka w małej miejscowości, więc prędzej czy później sprawa się ujawni. I czy szpital może spowodować, że będzie żył "normalnie"? Proszę odpiszcie. Jestem przerażona!
  10. Bardzo dziękuję za pomoc i wsparcie! Oczywiście będę się starać ze wszystkich sił, żeby mu pomóc. Szkoda tylko, że mam tak mało czasu - raptem 5 dni! Mam nadzieję, że brat nie zamknie drzwi przede mną. Ja zawsze byłam dla niego jakimś autorytetem, chociaż jestem młodsza, ale nigdy nie byliśmy wobec siebie zbyt wylewni. Chyba nie umiemy okazywać sobie czułości, więc nie wiem, czy będę umiała go przytulić (straszne to prawda?!). Mój barat jest osobą nieśmiałą, zawsze był raczej "dziki"i zakompleksiony. Bardzo chciałabym, żeby chodził na terapię, ale obawiam się, że on nigdy sie na to nie zgodzi. Słyszałam, że akupunktura może coś pomóc? Może warto spróbować? Postaram się, żeby w te święta w domu było "normalnie"., czyli wesoło. To ważne także dla mamy, która w całej tej sytuacji sama jest kłębkiem nerwów. Wiem, że ja sama muszę się trzymać, chociaż czasami jest mi bardzo ciężko, bo mam wrażenie, że wszysko jest na mojej głowie i jeśli mnie zabraknie... Cieszę się, że mogę sie podzielić z kimś swoimi problemami - jedynie tu mogę otwarcie o nich rozmawiać. Nie mam odwagi z kimkolwiek o tym mówić, nawet z mężem! Życzę Wam spokojnych Świąt!!! Dodano: Czw Gru 28, 2006 4:37 pm Witajcie! Wczoraj wróciłam do domu ze "śwąt". Niestety sytuacja z moim bratem nie jest dobra. Rozmawialiśmy ze sobą. Opowiedział mi, co sie z nim dzieje. Jestem przerażona! Wiem, że to spotkanie ze mną trochę mu pomogło, widzę, że mam na niego duży wpływ. Poradziłam mu, że w chwilach napięcia dobry jest wysiłek fizyczny - na przykład ćwiczenia ( za jakiś czas poszedł poćwiczyć). Jest bardzo "smutny", rzadko się uśmiecha, ale jednak czasami udało mi się wywołać uśmiech na jego twarzy( to za sprawą mojego małego synka). Nie może usiedzieć w miejscu, cały "chodzi", musi wstać i przejść się kawałek. Mówi, że coś go ściska od środka. Na stałe bierze Zalaste i Lerivon, a na noc Stolnox(to straszne). Po tym ostatnim udaje mu się rozluźnić, mówi, że tylko ten lek tak szybko działa. Boję się, że się uzależni - czytałam o tym świństwie. Dowiedziałam się, że fmyśli samobójcze! Nie wiem co robic. Dodano: Czw Gru 28, 2006 4:52 pm Miał Myśli samobójcze. Może o czyś jeszcze nie wiem?! Pozdrawiam
  11. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Niestety trudno jest być z kimś, kto siedzi zamknięty w swoim pokoju, w dodatku z powodu odległości widujemy się rzadko - raz na 2 miesiące przez około 4 dni. Może uda mi się z nim jednak porozmawiać . Czy powinnam poruszać temat jego problemu, czy raczej udawać, że nic się nie dzieje. A co ze szpitalem? Powinnam go przekonać żeby tam poszedł? On się pewnie boi, że jak sie ktoś o tym dowie, to wezmą go za "czubka " - to mała miejscowość. Proszę, niech ktoś mi coś poradzi!
  12. Witam! Zaglądałam tu killka razy i miałam nadzieję, że nie będzie już takiej potrzeby.Myliłam się! Mój 34 letni brat ''leczy" się psychiatrycznie - nie wiem czy stwierdzono u niego (ok rok temu) nerwicę lękową, czy depresję, ale tak to wygląda. Na pączątku stroniłod ludzi, na całe godziny zamykał się w pokoju, miał niską samoocenę, wszystko było na "nie".Aż wreszcie któregoś dnia przeraził się, bo myślał, że umrze (tak mi to opisał) i pobiegł do domu kolegi, żeby nie być sam i chyba komuś o tym powiedzieć - kontakt z rodzicami ma raczej kiepski(wtedy zgodził się pójść do psychiatry). Dostał jakieś leki, po których utył i był osłabiony i senny. W sierpniu zostawiła go dziewczyna, z którą był 4 lata i wtedy jego stan się pogorszył. Jeszcze bardziej stroni od ludzi i przesiaduje w pokoju. Mieszkam daleko od nich (600 km), nie wiem co tam się dzieje, brat nie odbiera telefonu a rodzice są załamani. Wczoraj poszedł z mamą na comiesięczną wizytę u psych. Pani doktor zaproponowała szpital (Morawica k/Kielc). Mama się boi tam go oddać, a brat się nie zgadza. Na razie dostał silniejsze leki, ale boję się, że to tylko go otępi. Jadę niedługo na święta do rodziców. Co powinnam zrobić? Jak z nim rozmawiać? Czy powinien pójść do szpitala? Pomóżcie, bo rodzice są bezsilni, a ja walczę z myślami i lękiem o niego i o nich!!! Mam małego synka i muszę być zdrowa psychicznie, ale tak sie martwię, że chyba oszaleję!
  13. Witam! Bardzo proszę, podajcie mi namiary na jakiegoś dobrego psychiatrę w Kielcach. Będę wdzięczna!
  14. Wielkie dzięki!!! Pozdrawiam
  15. Witam! Potrzebuję namiarów na specjalistę od terapii nerwicy lękowej w Kielcach. Może ktoś kogoś poleci. Czy jest możliwość takiej terapii w ramach NFZ - czyli nie prywatnie? Proszę o odpowiedź.
  16. Agapla, bardzo Ci dziękuję za miłe słowa. Chętnie skorzystam z Twojego doświadczenia.
  17. Witam! Kilka miesięcy temu u mojego 34letniego brata stwierdzono nerwicę lękową. Od tego czasu jest pod wpływem leku - salasta ( i jeszcze jednego sero... - zapomniałam). Jest osłabiony,nie wierzy w swoje możliwości, późno wstaje, ale wydaje mi się, że stara się z tym walczyć. Brat mieszka z rodzicami - ja jestem poza domem 600 km od niego. Boję się, że rodzice nie wykorzystają wszystkich środków, które mogłyby mu pomóc. Chciałabym coś zrobić, ale nie wiem co?! Czytałam, że akupunktura pomaga? Możw warto spróbować. Brat raz w miesiącu ma wizytę u psychiatry, ale nie wiem jak ona przebiega. Może jakaś psychoterapia? Ile to może kosztować? Boję się, że nie będzie ich na to stać. Brat jest na utrzymaniu rodziców (dodatkowy powód do zmartwień!) Poradźcie co robić - chyba sama zacznę się bać , że to rodzinne! Bardzo chcę mu pomóc!
×