Skocz do zawartości
Nerwica.com

Piotr71

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Piotr71

  1. Zdaję sobie z tego sprawę i na początek odstawiłem piwo ale nie zmienia to faktu, że trzeba się leczyć bo tak dalej być nie może. Czytam forum, dowiaduję się o problemach forumowiczów, o ich dolegliwościach i stwierdzam, że mają gorsze lub bardziej nasilone objawy a nie poddają się. Wiem na własnym przykładzie, że to trudne, dezorganizuje życie, samopoczucie ma wpływ na wszystko co robimy a także na relacje z najbliższymi. Zamykanie się w sobie, odtrącanie pomocy najbliższych i znajomych, odwracanie się i robienie z siebie ofiary, poszkodowanego, nierozumianego nic nie daje ale pogarsza sprawę. Odnoszę wrażenie, że stałem się strasznym egoistą dla którego najważniejszy jestem JA i moje cierpienie. Nie odnosicie szanowni forumowicze czasami takiego wrażenia?? Jak wyglądają wasze relacje z najbliższym środowiskiem??
  2. Zgadza się, w dzień nie mam problemów, nie czuję strachu, kładę się na kanapie i nawet nie wiem kiedy zasypiam. Z alkoholem zgadzam się, jest kac ale ja osobiście dosypiam do rana a źle czuję się w dzień, jestem jakiś taki roztrzęsiony, dziwnie zaniepokojony. Nie wspomnę o totalnej rozsypce dnia bo ani jak jechać samochodem bo z kolei strach po alkoholu wsiąść za kierownicę ani do pracy tylko tak człowiek siedzi i się zastanawia co zrobił najlepszego pijąc późnym wieczorem z tym że problem powraca znowu pod wieczór. Najgorsze jest to, że tłamszę to w sobie już kilka lat, wstydzę się o tym mówić żeby nie wyjść na czubka, nerwica już odbija swoje piętno na psychice choć ciągle walczę, staram sobie wmawiać że dzisiejszy ból tu i ówdzie jest bardziej uroniony niż z konkretnej przyczyny, stawiam czoła zawrotom głowy i lękom w hipermarkecie, staram się bagatelizować ale ciągle siedzi mi to w głowie i nie sposób tego wyplenić. Mam problemy w rodzinie, żona nie dostrzega problemu mojej nerwicy ( a tak nawiasem nie wie ), ona widzi to inaczej, że się zmieniłem, nie kocham, stałem się leniem a w ogóle to alkoholikiem. Wszystko się sypie i nie wiem jak to ogarnąć. Kiedyś byłem człowiekiem wszędobylskim, aktywnym a teraz czuję się jak kaleka, jak stary człowiek z wieloma chorobami czekający na koniec.
  3. Witam. Ja co prawda nie leczę się "jeszcze" , ale to kwestia czasu. Wydaje mi się , że mam nerwicę w związku z objawami które są typowe, lęki, wszelkiego rodzaje bóle szczególnie okolice serca ale to nie reguła, codziennie mnie gdzieś coś boli bez konkretnej przyczyny, biegunki "nerwowe', czasami zawroty głowy, lęki w dużych skupiskach ludzi, dzwonienie w głowie , myśli o śmierci, potworny lęk przed lekarzami bo może coś znajdą, a poco wiedzieć typowy syndrom białego fartucha. Natomiast jeżeli chodzi o lęki w nocy to też mam takie. Doszło do tego że boję się nadchodzącej nocy, zwlekam z pójściem spać, siedzę do późna ale niewiele to pomaga. Moje objawy to: w fazie praktycznie tuż po zaśnięciu lub trochę przed zaśnięciem zrywa mnie napad lęku, brak tchu, bicie serca i takie, hmm jak to opisać, jakby wewnętrzne wysokie ciśnienie w całym ciele. Zdarza się to raz lub kilka razy na początku próby uśnięcia, natomiast rano śpię jak zabity i mogę spać nawet do godz. 12 i dalej. Niestety po przebudzeniu jestem zmęczony ale w ciągu dnia dochodzę do siebie i znowu nadchodzi wieczór i pieśń od nowa. Ale najbardziej niepokoi mnie to, że coraz więcej piję alkoholu bo odkryłem , że po 2-4 piwach nie mam problemu z zaśnięciem. I to jest najgorsze, zdaję sobie sprawę z możliwości uzależnienia, ale potrzeba spokojnego zaśnięcia jest silniejsza. To przesądziło o tym, że postanowiłem poszukać pomocy u specjalisty.
×