Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odeta

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Odeta

  1. Hej, umowilm sie na srode z psychiatrą. Mam wielkiego stracha, nie wiem od czego zaczac rozmowe, co powiedziec, czego sie spodziewac i w ogole boje sie okropnie
  2. Twilight dzięki za wsparcie, ja chyba potrzebuje takiego wspasrcia, powoli zaczynam wierzyć, że to ma sens.
  3. Dzieki Wam powoli nabieram sił, aby stawić temu czoło. Nadejdzie taki dzień, że pójdę na terapię i to bedzie moja próba sił. Boje się strasznie, ale jak bedę gotowa ton ie zawaham sie.Chociazby daletgo, że Wy mnie wspieracie. Czesto myslę o terapii, jak zaczne rozmowe, co powiem. Zaczęłam tez już szukać przychodni zdrowia psychicznego w moim mieście. Ale to bardzo trudne, bardzo. Mama powtarzała mi prawie co dzień, że jestem nienormalna, boje się, że to samo powie mi lekarz i że to wszystko moja wina, bo byłą zła córką. A z drugiej strony mama mnie urodziła, wychowała, są chwilę, że nienawidze tego zycia, ale są chwile, że czuje sie jakbym ją zdradzała. Sama nie wiem co już mysleć,z jednej strony to moja matka, a z drugiej ... demon mojej przeszłości.
  4. Obecnie moją niezawodną wymówka jest dziecko, ze płakało, że w nocy nie dało spać itd. Ale kiedyś to zazwyczaj mówiłam, że sięnie wyspałam, albo, że mam duzo nauki i jestem zmeczona. Ale genealnie wiele razy miałam taka wielką ochote i potrzebe, aby wyżalic się komuś, wypłakać, ale robiłam to i robie ciagle w samotności (w poduzkę, albo jak nikogo nie ma w domu). Powoli zaczyma o tym mówic, a raczej pisac, bo z mówieniem o tym jest gorzej. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:05 pm ] Evil Eye ja tez się boje terapii, boje się psychologa i psychiatry, że postapia jak moi rodzice, ale kiedyś nastapi taki dzień, że się odważę i bedzie to próba moich sił. Jesli ta Pani psycholog, choć troche mogłaby ci pomóc i ulzyć cierpieniu to pomysl nad tym. Przecież gdy cie cos zrazi u niej to najwyzej wyjdziesz. I nie generalizuj proszę, moi rodzice tak wszystkich wrzucali do jednego worka, nienawidze tego.
  5. Ania19 nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem, jak czytam twój post, to tak jakbys opowiadała o mnie. Z tym, że mój tata nie był i nie jest alkoholikiem, ale jest o 22 lata starszy od mamy. Tata też nie interesował się nami, traktował nas bardziej jak pracowników niź dzieci. Mama natomiast nie miała nic, ani pieniedzy ani wykształcenia, dlatego jak wyszła za bogatego, wykształconego człowieka stałą się bardzo egoistyczna osobą. Kupowała sobie futra (cała szafa stoi), skóry itd. Zawsze waqzniejsze było to co powiedzą "inni" czyli znajomi ojca - lekarze, prawnicy, dyrektorzy itd. To dla nich mama wydawała super przyjęcia, a my .... my tylko bylismy pomyłka przy pracy. Na dzień dzisiejszy moja siostra mieszka 300 km od domu i przyjeżdza raz w roku na swięta (bo wypada), a brat jest narkomanem i przebywa w MONARze ... ja natomiast problemy z samą sobą. Może o tyle jestem w lepszej sytuacji, że nie mieszkam już z rodzicami, ale przez wiele lat mama wywierała na mnie taką presję, szantaz emocjoanlny, ze choc nie mieszkałąm to i tak przychodziłąm sprzatać, gotować. Rodzice, a raczej mama zawsze nam straszyła, że przez nas umrze, a wtedy to dopiero zobaczymy. Wiecie ile nocy przepłakałam, błagając Boga, żeby to moje zycie zabrał. A najbardziej dobija mnie obłudność rodziców, a raezcej mamy. Tata na dzień dzisiejszy jest dziadkiem, ma 70 lat. Duzo rozmyśla o życiu, tzn. swoim zyciu. Czasem jest mi go żal, ale z drugiej strony ... czy sam sobie na to nie zasłuzył ? Co do łańcucha to powiem Ci, że jest trudno go przerwać, ale licze do 10, staję w lustrze i pytam się sama siebie czy chce być swoja matką 2 i pomaga. Jeszce rz dziekuje wam, że moge się tu wygadać i ze nie jestem sama. Najgorsze to zostać samą ze swoimi problemami ...
  6. Dziekuje za wszystkie rady i ciepłe słowa. To wspaniałe uczucie wiedziec, że nie jestem sama z takimi problemami. Co do listu ... hmmm... próbowałam tego juz kilka lat temu. Napisałam do rodziców co mi lezy na "watrobie", reakcja byłą taka ... mama usiadła i powiedziała "czyli uwazasz, że jestem złą matką", a tata powiedział coś w stylu "nie mozna żyć przeszłością". Myslicie, że usłyszałam kiedyś słowo przepraszam. Mama zasłania sie tym, że nikt jej nie pomagał wychowywać dzieci. A teraz gdy ja mam syna, mama zaglada do wnuka raz tygodniu na 15 minut, nawet na dzień dziecka nic mu nie przywiozła. Brak słów, taka podobnie postepuje, pewnie tak samo nas wychowywali, tylko czelaki, żeby przezucić odpowiedzialnośc na przedszkole, szkołe Staram się nie myslec o tym co było, ale gdy widze się z rodzicami i słysze te słowne sprzeczki miedzy nimi, pogardliwe słowa to jak mama bije psa, bo szczeka to wdzystko wraca i przygniata mnie do ziemii najgorsze jest to, że jestem bardzo wrazliwa osobą i pomimo wszystkiego kocham ich a jednoczesnie nienawidze. Eh ... wiecie co, walczę jeszcze z jedna rzeczą. Bicie, ponizanie i krzyki sa w mojej psychice tak głeboko "zasadzone", ze czasami gdy syn wyrowadzi mnie z równowagi mam po prostu ochote dac mu klapsa, mam dziwne mysli itd. Wiecie jakie to trudne przerwac ten łańcuch. Ale nie pozwole by ktos tak cierpiał przeze mnie jak ja przez rodziców ... Zaczełąm pisac bloga, tam wyżalam się, chciałabym pójśc znowu do psychiatry, ale ciagle boję się i wstydze swoich problemów. Sama nie wiem, czy boje się, że cos złego sobie o mnie pomysli, że bedzie się smiał, albo szydził tak jak moi rodzice ... moze po prostu boje się zaufać i otwierać drzwi do tego "pokoju" ... Pozdrawiam
  7. Dziekuję Wam bardzo, nawet nie wiecie ile Wasze wsparcie dla mnie znaczy. Pannanikt jesli chciałąbyś porozmawiać to zawsze możesz na mnie liczyć.
  8. Witam Was, Jestem Odeta, mam 25 lat. Na pierwszy rzut oka jestem miłą, usmiechniętą dziewczyną, którą da się lubieć. Ale problem jest w mojej głowie... Mam niby poukładane zycie, ale czuje się jakbym była obok niego, poza nim. Brakuje mi czegoś, ale jest to dla mnie nie do okreslenia czego. Nie czuję się szczęśliwa,może po prostu mi się nudzi, wiem, ze są ludzie bez rak, nóg ... ale pomimo to ... moje problemy wcalke nie maleją. Ciagle przesladują mnie koszmary z przeszłości. Rodzice mnie bili, poniżali, wyzywali, stosowali sznastaż emocjonalny. Teraz codziennie rano powtarzam sobie, że teraz jestem w innym zyciu, ze tamto jest za mna, ale ... jak patrze w lustro, nienawidze tego co widze, nie nawidze swojego odbicia, wszystko mnie przerasta, czuję, że nie powinno mnie tu w ogóle być. Nie potrafię na codzień w ogóle wyrażać swoich uczuć, nikt nie wie co czuje, płaczę, a wręcz wyję tylko gdy jestem sama, wstydzę się łez. Nie chce by ktoś o nich wiedział. Byłam u psychiatry, ale nie potrafiłam się otworzyć, jak zwykle zagrałam miła dziewczynę. Tu jest mi troszkę łątwiej, nikt mnie nie widzi, jestem anonimowa. Potrafię innym doradić co robić, jak postapić, a sama nie radze sobie z włąsnym zyciem. Wiem, ze mam problem i niestety powoli zaczyna zamieniać moje zycie w piekło. Mam sny,w których ktoś mnie goni, ja uciekam, czuję paniczny lek. Inny sen to taki, który powtarza się od dzieciństwa - wspinam się na piękne drzewo, z rozłożystymi gałęziami z białymi kwiatkami i nagle spadam. czuje ciarki po całym ciele i z krzykiem budzę się. Idąc ulicą, nie mogę patrzeć się ludziom w oczy, bo zaraz każde ich spojrzenie w moją stronę krzyczy ... jesteś brzydka, jestes nikim itd. Draźni mnie obłuda tego swita, draxni i przerasta mnie obłuda rodziców. Ile razy odwazyłąm powiedzieć się o swoich żalach, typu np. ze kiedyś tata mnie zbił pasem jak miałąm goraczkę, rodzice mają szydercze usmiechy i wmawiają mi, że nigdy nic takiego nie miało miejsca ... jak to boli, że kiedys tak mnie skrzywdzili, a teraz ... teraz udają, że nic się nie stało. Moze ktoś po prostu porozmia ze mną i poradzi mi coś, jak mam dalej zyć, gdzie szukać sensu... ps. dziekuje, że jesteście
  9. Odeta

    [Lubuskie] Jest ktos?

    Witam, ja również pisze z lubuskiego [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:25 pm ] Przepraszam z góry, jesli pisze o tym nie na tym forum co trzeba. Polecicie mi jakiegos dobrego psychiatrę lub/i psychologa ?
  10. dziekuję za troskę i pamięć. Bałąm sie okropnie lekarza, a okazał się bardzo przystojnym facetem i do tego z poczuciem humoru. Co do efectinu to tak, dostałam. Dziekuję jeszcze raz za radę. Przez pierwsze dni czułąm sie po nim okropnie, jakby mnie pociag przejechał: zawroty głowy, suchość w ustach, pocenie się... ale to minęło, i juz jest oki. Wielkiej poprawy narazie nie widzę, ale na pewno na to za wczesnie. Narazie staram się mysleć pozytywnie a efectin ma mi pomóc wyplenić chwasta ;-)
  11. Dziękuję za odpowiedz, trochę jestem spokojniesza.
  12. Witam wszystkich forumowiczów, potrzebuje Waszej rady W listopadzie 2004 zdiagnozowano u mnie depresje z lękami (nerwica lękowa) brałąm przez dość długi okres bioxetin i cloranxen, potem bodajze diazepam. W czerwcu 2005zaszłąm w ciąże, przerwałam leczeczenie w sumie na własna odpowiedzialność (dla dobra dziecka). W sumie od tamtej pory raz było lepiej,. raz gorzej, ale teraz czuje, że to wszystko wraca ze zdwojoną siłą, po priostu już sobie nie radze. W środę mam wizytę u lekarza, bardzo duzo czytałąm dobrych opinii o efectinie i chciałabym, żeby własnie ten lek dr mi przypisał, ale czy mogę sama, jako pacjent o to poprosić, czynie zostanie toodebranie jako wymadrzanie sie, badz jeszcze gorzej ??? Doradzcie proszę
  13. Czy jest jakis skuteczny lek uspokajajacy bez recepty, który pomoże przetrwać trudny okres? Wizyte u lekarza mam dopiero za 3 tygodnie, a to co się ze mną dzieje powoli mnie przerasta. czuję, że sobie nie radze z tym wszystkim.
  14. Krzysztoff z całym szacunkiem do lekarzy, ale Twoja ciostka psychiatra najlepiej powinna wiedzieć co czuje człowiek chory i że to nie jego wina, że jest chory, a nie wstydzić się jegi i ucinac kontakt. Chyba nie nadaje się na lekarza. Poza tym powinna wytłumaczyc rodzinie jak nalezy postępować z osobą chorą. I dlatego własnie boję sioę iśc do lekarza. A to, że osiagnąłeś średnie wykształćenie w tak cięzki sposób bardzo dobrze o Tobie świadczy... musiało być to dla Ciebie bardzo duże poświęcenie. Pisz dalej o swoich sukcesach i porazkach... tu sa ludzie, którzy Cię wysłuchają i zrozumieją. Pozdrawiam.
  15. Ofelio, ja podchodze do zycia podobnie jak Ty...mam chwilę, że zamyka się w pokoju i po prostu wyje...jest mi źle, choć nie wiem czemu. Moja rodzina wtedy uważa, że znowu coś sobie ubzdurałam. Też boję się iśc do lekarza. Ciagle mam wrazenie, że wszyscy wiedzą, że się boję i śmieszy ich to. Poza tym czasem jest taki dzien, że niby wszystko jest w porzadku, a wystarczy, że usłyszę jakąs bardzo smutną piosenkę i zaczynają mi się wyrzuty.... zarzucam sobie, że zrobiłam źle to czy tamto, mam wrażnie, że nie potrzebnie zyję itd. Poza tym w sytuacjach stresowych jąkam się strasznie co jeszcze bardziej mnie dołuje.... Powoli zbieram się do wizyty u lekrza...dziś jestem już o krok bliżej... myślałam o tym co mi pisaliscie. Pomysl i tez zrób krok w tą stronę.
×