Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ritalin

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ritalin

  1. Słuchaj kolego, mogę Ci powiedzieć jedno, miałem dokładnie ten sam problem przez pare lat co Ty, także dosłownie, wręcz to bym mógł ja napisać! Choć może miałem mimo wszystko lepszą odpowiedź na niektóre SSRI (ściślej to tylko na sertralinę i baaaardzo nieznacznie przy fluoksetynie, a próbowałem wszystkie) pod wzgledem jakiegoś działania co bym nazwał "quasidopaminergicznym" (wbrew pozorom sertralina bardzo mocno hamuje wychwyt dopaminy w większych dawkach (i w cale nie jakiś znowu "super, mega dużych", bo przy 250 mg, chyba z tego co czytałem traci selektywnośc wychwytów i w porówynwalnym stopniu zmniejsza wychwyt dopaminy co serotoniny), jak podają niektóre źródła medyczne - bardziej niż wenlafaksyna, nortryptylina czy nawet bupropion - choć ten jest pod tym względem "przereklamowany") - to jednak cały czas właśnie mój stan w sumie niewiele się poprawiał. Dodam już gwoli ścisłości, że cierpiałem przez około 5 lat na przewlekła Endogenną Depresję Dużą (MDD) i dodatkowo mam dość zaawansowane OCD. Też próbowalismy z lekarzem, połączeń typu sertralina + reboksetyna, sertralina + dezypramina i generalnie podobne schematy, i owszem np. najdłuzej byłem w pewnym okresie na właśnie połączeniu sert. + reboks., ale się po jakimś czasie te receptory u mnie się "wypaliły" i przestał po prostu ten zestaw działać, a konkretnie to, wręcz zacząłęm mieć same skutki uboczne nasilone obu leków z osobna, takie jak to ja nazywam "niedobre" pobudzenia, bo niekonstrutywne, bo za nic sie nie mogłem zabrać, ani za naukę, ani za rower, tylko chodziłem z przysłowiowego "kąta w kąt" i byłem skrajnie rozdrażniony. Do tego pojawiły się bezsenności no i po paru dniach od ich pojawienia zmienilismy zestaw, a konkretnie zredukowaliśmy go do samego Zoloftu w najniższej dawce terapeutycznej (50 mg), nastrój mi sie nie polepszył, ale przynajmniej po paru dniach zaczałem mieć bardziej głeboki sen (dodam, ze żadnych z tych leków nie mogłem brac na noc nigdy, bo tak czy siak, na tyle mi podnosiły aktywacje OUN, że tak powiem "doraźnie" - tak o tym sie mało mówi, ale antydepresanty szczegółnie te 2 i 3 generacji też mają działanie lekkie doraźne, jeśli jest to przykładowo antydep. o profilu aktywizującym to jest to zazwyczaj lekka stymulacja, a jak o profilu anksjolitycznym, to lekkie "zmulenie" (to co się zazwyczaj na ulotkach podaje, ze okres około 2 do 4 tygodniu zanim sie pojawi efekt antydepresyjny czy niekiedy tygodnia to chodzi jak doprecyzowałem z lekarzem o tak zwane właśnie "głębokie", uwrażliwajace receptory czy nawet nasilajace neurogeneze - działanie i rzeczywiscie wtedy jest to działanie na jakgdyby "całokształt" osiowych objawów depresji i po tym okresie mozena średnio wyrokować czy dany lek słuzy czy nie danemu pacjentowi - ale to dygresja)), no nieważne, idąc do sedna sprawy - jeszcze pare dobrych takich prób było i w końcu się zdecydowaliśmy na dołozenie do sertraliny metylofenidatu (na początku miałem import docelowy Ritalinu SR, stad własnie sobie taki nick wymyśliłem na tym forum jak się dziś rejestrowałem, a potem już pojawiła się Concerta w Polsce, jakkolwiek droga ale to rodzice płacili, bo mają taką "filozofie", że na zdrowiu sie nie oszczędza, a na tyle zamożni byli wtedy i są dziś). Słuchaj to był przełom !!!! Poważnie, wyglądało to tak, że w zasadzie przy pierwszej dawce pierwszego dnia, nic nie czułem w zasadzie, może troszke mniejsze zmęczenie, tak było jeszcze z 2-3 dni, a pod koniec tygodnia, zacząłem rozumiesz, "odżywać", autentycznie zacząłem czuć, ze w końcu z tego koszmarnego piekła jakim jest ta choroba, zaczynam wychodzić (ten dłuższy okres wyraźnie świadczy, że stymulanty też moga mieć z koleji bardziej długoterminowe działanie oprócz zaś od razu doraźnego). Po 2 tygodniach w zasadzie tego zestawu (dokładnie to było: 100 mg sertraliny + 40 mg metylofenidatu) w zasadzie pojawiła sie kompletna remisja. Słuchaj stary tę terapię miałem prowadzona jeszcze 8 miesiecy wtedy, wierz mi, zaleczyłem to paskudztwo do tego stopnia, że od tamtej pory nie miałem jeszcze nawrotu - i co najwaznieszje moje objawy obsesyjno-kompulsywne też diametralnie ustąpiły, może nie w 100% ale w zasadzie "zaniechiwalnie" mało ich teraz doswiadczam. Dodam - od tamtej pory to znaczu od 10 miesiecy bez Concerty i 9 miesięcy bez Zoloftu, czyli ściśle rzecz biorąc od 9 miesiecy bez leków psychotropowych! Mam nadzieje, że już mi się to utrzyma. jakklowiek moja rada taka, że też nalezy prowadzić jako taką "higienę życiową", mam tu głównie na myśli, nie zarywanie nocek, nie branie żadnych depresantów (łacznie z alkoholem), ze stymulantami, nawet kofeiną - po tym jak już by Ci ustąpiły potencjalnie objawy po takim zestawie - to też nie przesadzać, jakkolwiek, jest to w "zgodzie" z logiką leczenie depresji, niemniej, po co rozchwiewać układ nerwowy jeśli by potencjalnie miał już dojść do równowagi, i co najważniejsze (przynajmniej w moim przypadku było) - przestrzegać pór brania leków, ja np. nie mogłem brać ani Zolofu ani Concerty (czy wcześniej Ritalinu), później niż 8-9 rano, ale moze u Ciebie nie będzie potrzeba takich sztywnych restrykcji. A nie mogłem bo miałem bezsenność lub bardzo płytki sen, a to na mnie działo gorzej niż wszystkie hipotetycznie wziete środki hamujące na raz, po prostu po paru takich danich bym miał bardzo duze pogorszenie,a po jednym jak pare razy mi sie zdarzyło wziąć koło południa ten zestaw, to po prostu po nieprzespanej nocy, byłem kompletna "dętka", jeszcze rano znowu leki, wiec sztucznie mi spadło zmęczenie i sennośc, za to czułem okropne rozdygotanie - więc wniosek, mówię przynajmniej w moim przypadku było, przestrzegać godzin brania takiego zestawu, bo inaczej sie wykończysz. Z reszta za każdą wizytą lekarz mnie wypytywał jak u mnie cytuję "ze snem jest". Także stary widzisz jak to u mnie wyglądało. To moja rada po prostu przekonaj któregoś z lekarzy do Concerty (przedstaw mu argumentacje), a jak będzie jakiś debil to zmień lekarza, w USA czy choćby w każdym innym w miare cywiliozwanym panstwie oprócz Polski (i Szwecji), generalnie powszechne jest dodawanie (tzw. augmentacja) małych do średnich dawek, stymulantów typu amfetaminowego do terpai antydepresyjnej już jakimś lekiem - jesli odpowiedź terapeutyczna jest niepełna czy tym bardziej nie ma jej wcale. Tylko w głupiej Polsce (i Szwecji), tak jest, że banda "ćpunów" w latach 80-90-tych ubiegłego juz wieku, musiała się "naćpiewać" amfą i jej pochodnymi, tak, że w konsekwencji wycofano ją z legalnego obrotu (jakkolwiek skrajnie utrudniono zdobycie leków jej pochodnych drogą legalną) i dosłownie nastąpiła obsesja w środowiskach medycznych, uzależnienia od stymulantów - przecież ludzie, amfetamina i inne stymulanty (moze za wyjotkiem Desoxynu) nie powodują aż tak silnej zalezności psychicznej, a fizycznej w ogóle nie powodują, według jakis skal uzaleznień (zdaje sie Amerykańskiego Towarzystwa Psychaitrynczego, ale bym musiał dłuzej pomyślec skąd dokąłdnie są tego źrodła informacyjne), amfetamina ma słabsze działanie uzależniajace niż choćby (jakkolwiek inny zupełnie jest profil działania, ale chodzi ze tak powiem co "do samej jakości" uzależnienia) alprazolam, że o alkoholu, nikotynie i opiatach nie wspomnę. Ale nie o to chodzi, ja tu nie usprawieliwam, żażywania stymulantów "rekreacyjnego", podobnie jak jakichkolwiek innych środków psychotropowych czy odużających (tak, tak, poczytajcie dokładnie, według medycyny, amfetamina nie zalicza sie formalnie do "narkotyków" - czyt. środków odurzajacych jak np. opiaty, marihuana czy choćby kokaina (dziwne, ale tak tę ostatnią zakwalifikowali) tylko psychoanaleptyków czyli wspólnej podgupych "psychotropów" dla antydepresantów i stymulantów - ale to dygresja), tylko po prostu uświadamiam, że nie zawsze tak zwana jak ja to nazywam "medyczna poprawność polityczna", szczegółnie w Polsce, wychodzi pacjentom na zdrowie, czego i ja i Ty jak sam widzisz jesteśmy przykładami. Także wierz mi kolego, naprawdę w dużej mierze, bardzo w duzej zdaję sobie sprawę z tego co możesz przechodzić. Wypróbujcie ten zestaw, Concerta naprawdę jest teraz niedroga (relatywnie do wcześniejszych jej cen, bez refundacji ok 150 zł), a jak refundowana (ale z tym sa formalne problemy, bo przypuszczam, że 18 lat już ukończyłeś, a ona jest w Polsce zaakwalifikowana do leczenia tylko ADHD u dzieci, ze nawet o jej zastosowaniach augumentacyjnych w depresji nie wspomnieli, gdzie na ulotkach np. Ritalinu, wtedy sprowadzanego było wspomniane, i o augemntacji depresji i o jeszcze narkolepsji - ale to nastepna dygresja ) to za symbolincze 3,20 zł. Mówię taka moja rada, ale każdy organizm ma swoje osobnicze cechy i być może u Ciebie się to nie sprawdzi mimo objawów, które przedstawiłeś, niemniej na 90 % wydaję mi sie że to by był trafiony zestaw leków. Trzymaj sie, pozdrawiam i duzo zdrowia życzę.
×