Witam..
słuchajcie mam problem nie byle jaki. Mam 33 lata, ładną żonę jeszcze piękniejszą córeczkę, swoje mieszkanie, własną firmę, samochód, motor... wakacje gdzie tylko chcemy. Góry, narty, żagle, Egipt, Turcja... jak w bajce.
I całą tą bajkę psuję ja. Kłócę się z żoną o byle co (muszę podkreślić, że to ja się z Nią kłócę a nie ona ze mną). Nie potrafię się z Nią pogodzić, dniami, tygodniami się do Niej nie odzywam. Widzę, że zaczyna Ją to męczyć. Coraz częściej buntuje się i przez to kłótnie trwają coraz dłużej. Wcześniej pierwsza wyciągała rękę ja oczywiście prawie nigdy. Zaczyna mnie to martwić, nie chcę żeby przeze mnie cierpiała, żeby cierpiało nasze dziecko.
Muszę dodać do tego wszystkiego, że 5 lat temu jakiś lekarz stwierdził u mnie nerwicę. Dał jakieś zastrzyki, pobrałem jakieś leki zrobiło się lepiej. Ale leczyć się przestałem. Obgryzam niemiłosiernie paznokcie. Tzn mam takie przerwy, że nie obgryzam ale coraz częściej wracam do nałogu.
Nie biorę żadnych leków uspokajających tylko magnez, który trochę mi pomaga.
co mi jest? można to jakoś zdiagnozować czy po prostu już taki jestem. Żałuje tego wszystkiego tych kłótni. Zamiast siedzieć w domu z zoną, siedzę w pracy i stukam w klawiaturę. Od czego zacząć leczenie?
proszę o pomoc