mam prawie 22 lata, już trzy lata męczę się ze sobą i wszystkim co mnie otacza.. Dużo problemów sprawia mi brak kontroli nad swoimi emocjami, ani w pracy ani na uczelni przez to rozchwianie nikt nie traktuje mnie poważnie, zresztą nie tylko tam. Wszędzie. Stale chudnę, a nic jeść nie mogę,tylko płakać mogę. Dopiero dziś uświadomiłam sobie, że to może nie ja jestem temu winna, że może po prostu stałam się trochę słabym człowiekiem i czas zwrócić się do kogoś po pomoc.Tylko bardzo się boję wizyty u psychologa, bo wiem, że będę płakać, tak bardzo mocno będę płakać,będę cała latała.. a sama przed sobą wstydzę się tego.. Ale wiem, że chce żyć i cieszyć się tym życiem, a nie płakać co rano, tylko dlatego, że zaczyna się kolejny dzień.. widzę, że nie jestem jedyna, która nie umie się uporać z samą sobą. Życzę Wam dużo, dużo sił. Mam nadzieję, że sama kiedyś też będę miała ich choć troszkę.. pozdrawiam i ściskam mocno