Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nervous

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Nervous

  1. Kilka razy czytałam Twojego posta......

    No i zdecydowałam się zadać Ci dość intymne pytanie. Czy mówimy tu o "niemocy" psychcznej (w sensie mogę ale mi się nie chce) czy o niemocy fizycznej (chcę ale nie mogę....) Przepraszam Cię za bezposredniość ale właśnie mam przepisany seroxat i kiedy pomyślę, że jedna z ostatnich udanych sfer mojego życia jaką jest sex też sie posypie to mi sie odechciewa tych tabletek.

     

    Kiedyś brałam tabletki antykoncepcyjne, które działały na mnie fatalnie---byłam opuchnięta jak wieloryb i nie miałam ochoty na seks. Potem przyszła depresja i przez kilka miesięcy w ogóle zapomniałam, ze coś tak pięknego jak seks istnieje. Z depresji udało mi się wyjść dość szybko (tylko dzięki mojemu mężowi) ale nerwica lękowa została ze mną i stąd ten seroxat...

     

    W tej chwili seks jest cudowny. Daje mi napęd do życia i doskonały humor. I nie chodzi mi o jakieś mega doznania, tylko o totalną bliskość z osobą którą kocham nad zycie. I seroxat ma mi to zabrać?....

     

    U mnie wygląda to tak, "że chce mi się" ale psychicznie jestem jakoś zablokowany - po prostu nie mogę dojść do orgazmu, wiem, że lek ten przepisują również podczas przedwczesnego wytrysku itp. ale w momencie kiedy zaczynam się kochać od razu wpada mi do głowy myśl-"nie dojdę ..." i nie dochodzę - ta myśl to z pewnością część mojej nerwicy natręctw, ogólnie rzecz biorą to na pewno spada zainteresowanie sexem [u mnie spadło] po prostu nie chce mi się jak kiedyś - owszem nie jest tak żeby popęd zaniknął, ale zainteresowanie tą sferą życia spada i już - ale coś za coś...

     

    A co do samego samopoczucia to musze przyznać, że lek mi pomógł - jestem happy, nie mam już tak często depresyjnych myśli, wyciszyłem się wewnętrznie, jestem mniej nerwowy bardziej wyrozumiały, lęki zmalały - czasem się pojawiają ale nie z taką siłą jak kiedyś. Niedługo stuknie mi 2 miesiąc brania seroxatu - na początku nie było łatwo - organizm szalał kiedy sie przystosowywał do leku - to minęło i jest OK.

    Lekarz powiedział, że mam brać 6 miesięcy i póżniej jeszcze 6 miesięcy dla utrwalenia efektu i potem wybieram się na psychoterapię - sam...

    Mam nadzieję, że będzie ok

  2. To już 1,5 miesiąca odkąd zacząłem brać seroxat...i w sumie muszę powiedzieć, że czuję się dziwnie- różne stany od euforii totalnej po depresję, czasami jestem pewny siebie a czasem lęki wracają.

    Jeżeli chodzi o sex to porażka... zawsze był on dla mnie ważną częścią życia, teraz jakbym w ogóle stracił zainteresowanie tym tematem... stałem się obojętny na wszystko, nie sprawia mi on przyjemności [choć czytałem, że jeżeli chodzi o mężczyzn to akurat nie zaburza on czynności seksulanych wiecie leki nowej generacji bla bla] - u mnie jest na odwrót nie mogę osiągnąć orgazmu choćby nie wiem co...zablokowałem się na maxa. Co robić? Setki pytań może to był błąd zaczynać brać leki...jakoś sobie radziłem dotychczas chociaż było niezbyt dobrze to jednak żyłem...jakoś... przecież kiedyś odstawię ten lek i to za rok tak powiedział mi psychiatra - nie chcę żeby pigułka rządziła moim życiem a z rozmów wiem, że na 90% po odstawieniu leku/-ów po jakimś czasie te problemy wrócą być może ze zdwojoną siłą...

    Co potem psychoterapia?

    Chciałbym móc urodzić się na nowo - żyć "normalnie" bez lęków, być przebojowym, rozpychać się łokciami bo tak trzeba w tym świecie, świecie, który zjada słabszych...

    Ech...[/url]

  3. Ja również nie brałem żadnych narko podczas terapii [stosuje seroxat], raz piłem wódkę i tragicznie się to dla mnie skończyło. Pytam tak z ciekawości- kto pyta nie błądzi!! Również jestem zdania, że albo leki albo używki, a co do lęków to podpisuję się pod tym obydwoma rękami, po marihuanie lęki się zaczynają utrwalają...dół

  4. Czyli dla firm farmaceutycznych to żyła złota [uzależnić przy okazji mamiąc nadzieją wyzdrowienia...]

    Tyle lat żyłem z nerwicą- raz było lepiej raz gorzej-ale jakoś już się przyzwyczaiłem, że lęki itp. to stan normalny! Kurde to po co ja w zasadzie zaczynam brać ten syf skoro jedno co to mogę sie tylko uzależnić, lub zmieniać leki niczym "pszczółka kwiatki" [uzależnić]...

    FUCK

  5. Tak czytam i czytam te posty na temat leków etc. i zawsze pojawia się to samo "brałam/-em lek przez rok itp. zakonczyłam/-em kurację i po jakimś czasie dolegliwości wróciły"- czy to oznacza, że oszukujemy samych siebie i żeby żyć "w spokoju" trzeba się faszerować lekami??

    Te leki działają czy nie?? A może to spisek firm farmaceutycznych- taka ściema...

×