Skocz do zawartości
Nerwica.com

warzywo

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez warzywo

  1. hehe a ja zaraz będę mial 26 lat i nigdy się nawet nie całowałem z dziewczyną-potraficie sobie wyobrazić taki koszmar-nic tylko skoczyć z wieżowca-eh

    Nie dramatyzuj. Mam to samo, i to jeszcze kilka lat dłużej. I nie przyszło by mi do głowy nazwać tego koszmarem. Bardzo przykra sprawa, ale akurat samo tak jakoś wyszło. Trzeba to jakoś przeboleć.

     

    Tydzień temu wracając z pracy wstąpiłem na piwo, siadłem przy barze. Po wejściu kolejnej grupy osób zorientowałem się, że na sali siedzą wyłącznie panie. To znak od Boga. Czas w końcu zadziałać.

     

    P.S. W sprawie mydła i golenia: Jestem za.

  2. Nie wiem, czy piękni mają gorzej (to wiele spraw ułatwia, wiem z doświadczenia, heh...), ale wiem, że najgorzej z miłością i płcią przeciwną mają inteligentne kobiety (też wiem z doświadczenia).

    Chwalmy się sami, bo nikt inny tego za nas nie zrobi!

     

    Ja bardzo lubię przebywać w towarzystwie jak najinteligentniejszych ludzi, niezależnie od płci. To przyjemne czuć więź mentalną, przyjemne kiedy zaiskrzy zrozumieniem przy żartobliwej uwadze, itd. Z kolei brak tego porozumienia pogłębia poczucie samotności.

     

    Czyżbym był wampirem mentalnym?

  3. Ja mam konkretne osoby i grupy których nienawidzę:

     

    - Politycy lewicy i skrajnej prawicy

    - Bill Gates

    - Urzędnicy ZUS i US

    - Obrońcy KRUS, Ursusa, Stoczni Gdańskiej, itp. studni bez dna

    - kierowcy, którzy trąbią i wyprzedzają przed zakrętem

    - moja wychowawczyni i kilku kolegów z podstawówki

     

    Zwykle, kiedy coś mi dopiecze, wygłaszam w pracy tyradę na dany temat, albo podyskutuję z radiem, i mi przechodzi. Polecam. Przy okazji można sobie wyrobić umiejętności oratorskie.

  4. Jeszcze jedno. Nie wiem, czy wiesz o czymś takim jak DDA. Tutaj: http://www.dda.pl/ można sobie poczytać na ten temat. Dla mnie to jest trochę jakieś takie sekciarskie, ale sama poczytaj.

     

    Czasami słucham "wieczornych Rozmów" w Antyradiu (niedziela, od 21 do 23 - słyszalne w Krakowie) - hardkorowej audycji prowadzonej przez alkoholika Krzysztofa. Czasami zaprasza kogoś z Anonimowych Depresantów, albo DDA. Coś mi się kołacze we łbie, że dzisiaj chyba ma przyjść ktoś z DDA.

  5. Od trzech miesięcy łykam dawkę 50mg. U mnie pierwsze efekty pojawiają się już następnego dnia - budze się nad ranem nienaturalnie pobudzony. Później lekkie problemy z trawieniem, przełykaniem, niepokój ruchowy (konieczność wykonywania jakiejś aktywności ruchowej - np. kiwanie nogą, zaciskanie pięści), budzenie w nocy i nad ranem. Po trzech - czterech tygodniach te efekty rzeczywiście zanikają.

     

    Sen - budzę się około szóstej (po kilku dniach się ustabilizowało), wystarcza mi pięć - sześć godzin snu. Mnie to odpowiada. Dziwnych snów tym razem prawie nie miewam (w odróżnieniu od poprzedniej kuracji Stimulotonem i kuracji Seronilem).

     

    OStatni większy zjazd psychiczny miałem po sześciu tygodniach łykania. Lek nie upośledza możliwości intelektualnych, a wręcz przeciwnie. Oprócz typowych objawów depresji straciłem także objawy somatyczne (wrażenie gorączki, bóle krzyża i stawów).

     

    Picia alkoholu nie polecam. Psychiatra radził nie łączyć środków psychoaktywnych, i miał rację. Rok temu, przy pierwszej kuracji przesadziłem, i doznałem kumulacji. O mało nie wylądowałem na dołku. Z niewielkimi ilościami nie ma problemu.

  6. To nie tyczy się tylko dziewczyny/chłopaka lecz dosłownie wszystkiego. Wielu ludzi próbuje znaleźć Boga. Im bardziej się stara i im bardziej uważa, że o nim sporo wie, tym bardziej się oddala. Tak samo z nerwicami. Wielu cały czas szuka, próbuje odkryć pewne metody, które uwolnią go od objawów.

    No i nasz ulubiony sens życia. Nie szukałem jeszcze chyba tylko u szefowej w torebce.

     

    Ja, przez wiele lat nie szukałem, i nie znalazłem. Tzn. nigdy nie miałem takiego odruchu, żeby podejść, zagadnąć, pojawiać się w miejscach, gdzie jest największa szansa na nawiązanie znajomości (po tych prochach jakby mi się chciało zachcieć). Jednocześnie czułem coraz dotkliwszą samotność.

     

    W dodatku juz dawno mi przeszła skłonność do speszeń, i nie mam żadnych specjalnych problemów w kontaktach z kobietami - a w każdym razie nie wieksze niż w kontaktach z mężczyznami. Ot, zagadka.

  7. normalnie jakby mi jeszcze został jakis przyjaciel, to bym do niego zadzwoniła, ale niestety straciłam ich juz dawno temu.

    Może jednak warto przejrzeć notesik, zadzwonić, i się przypomnieć, kiedy się trochę uspokoisz.

     

    Ja uważam, że człowiek człowiekowi równy i każde jedno życie ma tę samą wartość.

    Dokładnie.

     

    Nie rozumiem więc, dlaczego twierdzisz, że smutne jest, że to właśnie ja nie chcę żyć.

    Bo akurat do Ciebie się zwracałem. Chyba przypomniała mi się bardzo sympatyczna koleżanka ze szkoły. Jakiś czas temu rozmawiałem z nią. Dowiedziałem się, że wtedy miała ciężką depresję.

     

    Dumna z czego? Z tego, że jestem taka słaba, że nie mogę sobie poradzić z przeżyciem? Eeee... niedobrze...

    Bardzo sprytnie mnie złapałaś za niezręczne wyrażenie.

     

    Myślę, że i na Twój porażający cytat z literatury moje wewnętrzne echo będzie skłonne Ci odpowiedzieć.

    Oto przyobiecany cytat, i z mojej strony pas, bo jeszcze wywołamy efekt Wertera. Cytat pochodzi od Płatonowa, w przekładzie Drawicza:

     

    Woszczew wziął swój tobołek i wyszedł w noc. Niebo pytająco rozświetliło się nad nim z całą niespokojną gwiezdną nocą. Miejskie światła już pogasły; kto mógł ten nasycił się kolacją i zasnął. Woszczew zszedł po okruchach ziemi do wąwozu i położył się na brzuchu by usnąć i rozstać się ze sobą samym. Ale sen wymaga umysłu spokojnego, ufnego w życie, zdolnego wybaczyć przeżyty ból. Woszczew zaś leżał trwając w napięciu własnego uświadomienia i nie wiedział, czy jest światu pożyteczny, czy też i bez niego wszystko pójdzie jak należy. Nie wiadomo skąd powiał wiatr, by ludziom nie zabrakło powietrza, i cichy, pełen zwątpienia głos przedmiejskiego psa oznajmiał o pełnionej służbie.

    - Nudzi się psu. Żyje tylko dlatego, że się urodził. Jak ja.

    Ciało Woszczewa przybladło ze zmęczenia. Poczuł chłód na powiekach i przykrył nimi ciepłe oczy.

  8. Natomiast to jak Ty sama patrzysz na siebie jest bardzo mocno uzależnione od chwili, danego nastroju. Nie sądzisz, że to co myślisz o sobie, o świecie, o życiu, o innych ludziach w takich dniach jak ten wczorajszy jest warunkowane przez depresje? A skoro jest warunkowane przez depresje, to nie powinno się w oparciu o to podejmować decyzji? I trzeba zrobić wszystko, żeby przetrwać ten czas i nie zrobić czegoś, czego nie dałoby się odwrócić?

    Święta racja. Ja na początku myślałem, że "te myśli" to przełomowe odkrycia naskutek rozwoju mojej samoświadomości. Dużo myslałem. Stopniowo obraz mojej przeszłości, teraźniejszości, przyszłości i mnie samego, stawał się coraz bardziej odrażający. Dużo później (właściwie całkiem niedawno) zrozumiałem, że takie myślenie to OBJAW choroby. Jak katar, czy gorączka. Podstępny, ukryty atak. To odkrycie mi pomogło, ale bez leków nie był bym w stanie się uwolnić. Po przekroczeniu tej granicy, za którą śmierć WYDAJE SIĘ bardziej atrakcyjna od życia, wszelkie rozsądne argumenty nie są warte wzruszenia ramion.

     

    Pytanie mam takie: może wie ktoś z was, z autopsji, jak zrobić, żeby nie czuć się już tak podle i co najważniejsze, nie uciekać w stronę śmierci, której ja się nie boję. A wolałabym się bać.

    Teraz chcę żyć. Wierzę, że mogę powoli rozwiązać najbardziej dołujące mnie problemy. Wszystko zależy od tego co JA zrobię.. Wystarczyło mi, że zacząłem łykać takie małe białe tabletki. One nie leczą przyczyn depresji, bo tabletką nie da się usunąć pewnych zdarzeń z przeszłości, ale wspaniale usuwają objawy, dają potrzebny czas. Dobrze, że chcesz iść do psychiatry.

     

    Mnie też przeraziło to, co tutaj przeczytałem w środę wieczorem. Wyimaginowana! (Kamilo! - jeśli można użyć Twojego cywilnego imienia) Jesteś bardzo mądrą, i wrażliwą dziewczyną. To bardzo smutne, że właśnie Ty nie chcesz żyć. Normalnie nie mówię ludziom takich (ani w ogóle żadnych) komplementów w pierwszej rozmowie, ale ważne, żebyś odzyskała swiadomość swojej wartości. Możesz być z siebie dumna!

     

    Będę tutaj zaglądał. Jeszcze zamierzam się zemścić za ten środowy wiersz, równie porażającym cytatem z literatury.

  9. komiks.thumb.jpg.6f9ac046dfc5f73969644ccf506acfd9.jpg

    narysowałem Kosmicznego Marine.

    Jakieś komentarze, plz?

    Niezły. Zawsze wolałem rysunek, operowanie kreską i światłocieniem. A co on ma w plecaku? Buławę?

     

    Ja zaprezentuję swoje dzieło sprzed dziewięciu lat. Wszechświatowa premiera. To była taka seria rysunków na karteczkach A6, bez szkicu, i na szybko. Technika długopisowa. Trudno odcyfrować literki, więc przetłumaczę:

     

    1. Nagle poczuł ukłucie, i zobaczył ciemność.

    2. To zdarzenie odmieniło całe jego życie. Nie chciał już robić nic innego.

    3. Naprawdę piękne. Miał wrażenie, że jego ciało stapia się z czymś ogromnym.

    4. Później stracił nawet poczucie cielesności.

     

    Wyraźnie porąbane myslenie, dużo wtedy myślałem o takich sprawach. Ciężko zapracowałem na swój dzisiejszy stan.

  10. Witam Was, o Użytkownicy!

     

    Mam na imię Jarek. Właśnie, już po raz trzeci, leczę depresję. Od początku grudnia łykam sobie Stimuloton (mniam!). Od kilku tygodni jest nieźle. Zaczynam myśleć normalnie, i staram się wspomagać ten proces jak umiem. Zdaję sobie sprawę, że potrzebuję pomocy psychologa. Chyba w końcu się przemogę, i pójdę.

     

    W każdym razie nie chcę już żyć tak, jak do tej pory - powoli zmieniam swoje życie. Na razie drobiazgi.

     

    Pracuję. Tej sprawy nie zawaliłem. Nawet lubię swoją pracę, i nieźle mi idzie.

     

    Ciekawsze rzeczy pewnie opowiem przy okazji, a na razie pozdrawiam.

×