Skocz do zawartości
Nerwica.com

Vornar

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Vornar

  1. Witam.Mam na imię Mateusz. Mam 17 lat, w tym roku kończę 18. Napisałem tutal, gdyż mój stan jest już bardzo poważny i nie potrafię sobie z moimi problemami poradzić w inny sposób( Może zacznę w taki sposób. Uczęszczam teraz do drugiej klasy LO. Pod koniec gimnazjum jeśli można to tak ując byłem szczęśliwym chłopakiem mimo docinek w szkole, które jednak występują powszechnie, mialem lenia czasem, gdy nie chcialo mi sie iść do szkoły to kombinowalem, czasem częściej, czasem rzadziej, ale ogólnie rzecz biorąc byłęm o wiele bardziej radosny niz jestem teraz. Na początku I klasy Liceum także nie było źle, zdarzał mi się leń, ale nic pozatym. dodam jeszcze ze do tego okresu wyśmiewałem się z osób, które chcą popełnić samobójsto, że są słabi itp. robiłem to ponieważ nie zaznałem problemów życiowych takich jak Ci ludzie, który mieli w najlepszym przypadku myśli samobójcze. Wszysto zaczęło się na przełomie I i II semestru I klasy LO właściwie w okresie ferii zimowych. Poznałem wtedy przez internet dziewczynę (rok młodszą)(było to w styczniu zeszłego roku), z którą jestem do teraz i bardzo ją kocham z wzajemnością. Problem tkwił z dojazdem bo ona mieszkała praktycznie 60 km ode mnie, ale przujeżdzałem do Niej potem i Ona do mnie. Byłem w niej bardzo mocno zakochany (i jestem do teraz) i starałem się odwiedzać Ją co tydzien w weekendy, kiedy nie musieliśmy iść do szkoły. W trakcie, gdy nie mogłęm się z Nią spotkać strasznie tęskniłem wręcz chorobliwie i właśnie od tego sie wszystko zaczęło (przynajmniej ja tak uważam) Zacząłem się kłócić z mamą o to żeby mnie puszczała w ten weekend, który spędzałem u Niej od rana do wieczora tylko w jednym dniu tego weekendu. Często błagałem mame przez kilka dni i to mnie strasznie wyniszczało m.in. odbijało się na nauce w szkole, w której sie znacznie opuściłem.Ale to byl dopiero początek wtedy było jeszce dobrze. Z czasem moje uczucie wobec Marty (bo tak ma na imię moja dziewczyna)stawało się jeszcze głębsze, mocnejsze i tęskniłęm za nia jeszcze bardziej.Przyszły wakacje teraz juz u siebie nocowaliśmy bo nie opłacało sie przyjeżdzać na jeden dzień. Niby wszystko wróciłodo normy. Skończył się rok szkolny mama przestała mi tak zabraniać jeżdzić do Niej. Zmienię na chwileczkę troszkę wypowiedź. Marta w przeciwieństwie do mnie choć strasznie mnie kocha nie przeżywa aż w taki sposób rozłąki w trakcie tygodnia choć były takie momęty, że tak było, choć i tak sądzę, że z dużo mniejszym nasileniem niz w moim przpadku.Wróce do tego co napisałem wcześniej. Były wakacje było wszystko dobrze, ale zauważyłem, ze pomimo braku szkoły problemy są,których jednak być nie powinno. Czasem było tak, że groziłęm Marcie, że sę zabije jak mieliśmy jakś problem doszło do tego, że chciała ze mną zerwać nadal strasznie mnie kochając,bo bała się za bardzo o mnie było jej ciężko. Udało mi się na szczęście to naprawić i od tamtego momętu już tego nie robię to było okropne.. a Ona jest jedyna osoba przy, której czuję się szczęśliwy Byłem strasznym głupcem robiąc takie rzeczy... ale nie chcę już to tego wracać. Zaczął się nowy rok szkolny,acha byłbym zapomniał, drugi rok już zacząłem w innym liceum ponieważ w tamtym były taki osoby, które czasem doprowadzły mnie do rozpaczy - całkowitej.Co pewnie też się przyczyniło do tej tęsknoty z ukochaną i cierpienia nie mając jej przy boku.Zaczął się nowy rok wtedy myślę że depresja już działała znacznie, były dni, w których byłem bezużytecznyi do dziś je mam. Nie chciałem iść do szkoły.Opuściłem bardzo dużo lekcji. Nie wiem czy zdam ten semestr choć pomimo mojej zrujnowanej psychiki bardzo się staram. To nie-chodzenie do szkoły już nie było spowodowane lenistwem....Mama po mnie krzyczała, a ja jej tłumaczyłęm, że strasznie źle się czuje zacząłem wybouchac gniewem, potem odczuwałem własą winę i jeszce bardziej pogrążałem się w smutku i rozpaczy. Bardzo często płakałem do czego aż wstyd mi się przyznawać. Dodatkowo przychodził kolejny stres kiedy miałem znów prosić mamę o zezwolenie na wyjazd. Jestem taki, że bez zgody nie pojadę chyba, że czuję już taką beznadziejność, że sytuacja nie pozostawia mi wyboru. Moje nerwy są zszargane nie potrafię się na niczym skupić pożądnie, to cud, że to napisałem, a stało się tak chyba dlatego, że szukam pomocy.. Raz probowałem popełnić samobójstwo jednak powstrzymał mnie przed tym lęk, że stracę ukochaną na zawsze, strach przed Bogiem i to, że na epwno rodzina będzie cierpiałą również. Juz tego nie robię lecz uczcie beznadziejnosci jest nadal:(, kiedyś tak uwielbiałem np. historie. teraz jest tak samo ale nie potrafie już czerpać z czytania tyle radości co dawniej.Na to wszystko jeszce nakładają sie ine problemy bo jestem taki, że roblem każdego człowieka wzbudza we mnie wspoczucie. Wychowuje Nas tylko mama mam młodszego brata, który ma 13 lat i się na wszystko przygląda. Strasznie mi go żal nie chce żeby skończy jak ja. Błagam o pomoc bo kończąc to pisać na oczy cisną mi się łzy:( Bardzo często boli mnie również serce:( Moja mama sama pewnie ma depresje, przez to że ojciec Nas zostawił, ale nie chcę zagłębiać się w szczegóły na puplicznym forum. Z góry dziękuję za wszelk pomoc:) Przepraszam, że to takie długie.
×