Hey !! 
  
Jestem Daniel doskonale Was rozumie. Głowa do góry, znam to doskonale zdołałem sobie już sam sobie z tym poradzić dawno temu. Pierwsza moja rada to -powiedzieć sobie piep--- wszystko! Wiem to trudne, ale tak trzeba ! 
-Kolejna : na początku dobrze byłoby gdybyście dali sobie czas na odpoczynek. Nie siedząc w domu i gapiąc się w puste ściany! tylko zmienili klimat, otoczenie! las, morze itd. mam nadzieje, że wiecie o co chodzi :) . Twój mąż musi sobie zdać sprawę, że to co się z nim dzieje to nie wybryk, że to nie jest coś codziennego tylko, że to jest nie normalne!!! i musi zaprzestać w ten sposób się zachowywać! Cierpi on i cierpisz ty i nie psuć sobie humoru!!  Najważniejsze to wola i chęci. Jak jest tak źle jak piszesz to dobrze byłoby pojść z nim do psychologa,, hhey! tysiące ludzi chodzą do psychologów. Żeby nie było, trafiłem tu przypadkowo i nie jestem żadnym ""napaleńcem"" żeby poprawić tutaj własny humor i popisać, tylko żeby Wam pomóc!  
Pozdr.  Mam nadzieje, że bynajmniej udało mi się choćby trochę zmobilizować twojego męża do zdrowego myślenia. Co Cie nie zabije to Cię wzmocni, pamiętajcie o tym!  
Pozdr , Daniel 
  
---- EDIT ---- 
  
Hey !! 
  
Jestem Daniel doskonale Was rozumie. Głowa do góry, znam to doskonale zdołałem sobie już sam sobie z tym poradzić dawno temu. Pierwsza moja rada to -powiedzieć sobie piep--- wszystko! Wiem to trudne, ale tak trzeba ! 
-Kolejna : na początku dobrze byłoby gdybyście dali sobie czas na odpoczynek. Nie siedząc w domu i gapiąc się w puste ściany! tylko zmienili klimat, otoczenie! las, morze itd. mam nadzieje, że wiecie o co chodzi :) . Twój mąż musi sobie zdać sprawę, że to co się z nim dzieje to nie wybryk, że to nie jest coś codziennego tylko, że to jest nie normalne!!! i musi zaprzestać w ten sposób się zachowywać! Cierpi on i cierpisz ty i nie psuć sobie humoru!!  Najważniejsze to wola i chęci. Jak jest tak źle jak piszesz to dobrze byłoby pojść z nim do psychologa,, hhey! tysiące ludzi chodzą do psychologów. Żeby nie było, trafiłem tu przypadkowo i nie jestem żadnym ""napaleńcem"" żeby poprawić tutaj własny humor i popisać, tylko żeby Wam pomóc!  
Pozdr.  Mam nadzieje, że bynajmniej udało mi się choćby trochę zmobilizować twojego męża do zdrowego myślenia. Co Cie nie zabije to Cię wzmocni, pamiętajcie o tym!  
Pozdr , Daniel