Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hprov

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hprov

  1. Dzieki za odpowiedzi. Musze powiedziec, ze przez te kilka dni duzo sie zmienilo. Pewnego dnia, zobaczylem taki korytarz w jednym biurowcu i pomyslalem sobie "To jest zycie. Takie same drzwi, a w nich ludzie - chigiena, jedzenie, praca, dom, jedzenie, chigiena, sen, itd" I mialem strasznie zly humor. Dzien pozniej, bylem sobie na spacerze i pomyslalem "Ja sie chyba za duzo przejmuje tym, ze ludzie sa nienormalni a nie ciesze sie ztego, ze ja jestem inny". I od tego czasu mam swietny humor. A apropo dziewczyny, to zdalem sobie sprawe z tego, ze w duzej mierze przez nia czulem sie jak sie czulem, bo to ona powtarzala mi ciagle, ze cos ze mna jest nietak i ze zle zyje. A ja nie chce dziennie o 7:00 podbijac kartki w fabryce azbestu zeby potem wrocic do domu i powiedziec "O kurcze...telewizor, ale fajnie." i isc spac a na drugi dzien to samo. Jezeli z czasem, poczuje, ze praca jest mi potrzebna to wtedy nad nia pomysle. Nie mam zamiaru pracowac dlatego, ze wszyscy to robia. Ja sie nie rozwijam? A jaki rozwoj da mi praca? Pieniadze? Co w takim razie, jezeli wygralbym w totka tyle kasy, ze wystarczylo by mi do konca zycia. Wyszlo by na to samo w zasadzie. Nie wiem jakos "rozwoj" kojazy mi sie z czyms...nie wiem z czym ale napewno z niczym tak plytkim jak praca. Dlaczego mam dziewczyne? W zasadzie dzis sie okarze czy jeszcze mam czy nie, ale jakos marnie to widze. Moze po prawie 5 latach to juz przyzwyczajenie... Ps; Naprawde bardzo wdzieczny jestem, ze ktos odpisal. Bo tak przy pisaniu moge wiecej mysli zebrac i jakos sie dokladniej wyrazic. Dzieki :) Pozdrawiam
  2. Witam, Podejzewam, ze takich tematow bylo juz wiecej, ale naprawde nie mam sily szukac. W zasadzie nie mam sily na nic, nie mam do niczego checi. Nie potrafie sie z niczego cieszyc na dluzsza mete, ale takze (prawie) sie nie smuce. Tylko tak calymi dniami mysle - po co mi to? Mam 22 lata, na studia zapisalem sie tylko po to, zeby uciec przed WKU. Nie pracuje, co ciagle wytyka mi moja dziewczyna (a moze juz eks). Mowi, ze sie nie rozwijam, ze wegetuje a ja poprostu nie potrzebuje pieniedzy i musialbym isc do pracy tylko dlatego, ze inni chodza. Mowi mi ciagle "A co jak bedzie dziecko? Co wtedy zrobisz bez pracy" trzymajac tabletki antykoncepcyjne ktore regularnie zazywa. To taki troche szantarz psychiczny. Ale to nie o nia chodzi. Nie mam jakiegos celu w zyciu, nic co mozna by w jakis sposob osiaglac nie cieszy mnie. Ale jakos zle mi z tym faktem. Bylbym bardzo wdzieczny, za jakis komentarz do tego co napisalem... Jakas moze opinie. Z gory dzieki.
×