Skocz do zawartości
Nerwica.com

MagdaXYZ

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia MagdaXYZ

  1. Cześć wszystkim którzy byli tak miło i napisali w tym wątku. Zwłaszcza ten wpis o żałobie jest cenny 🩷 Do psychiatry idę w ten poniedziałek i napiszę po wizycie co wymyślił. Na chwilę obecną biorę ten promolan i czuję sie raz dobrze a raz strasznie. Nie mam złego nastroju, wręcz przeciwnie, realizuję wszystko co powinnam życiowo, pracę itp. tylko muszę znosić te napady lęku. Mam co kilka dni straszny ból żołądka i rozstrój, niezmiennie szczękościsk i zaciśnięte pięści. Mam myśli depresyjne chyba, bo chciałabym , żeby to się skończyło. Więc nie wiem czy to depresja. Jeśli chodzi o relacje z ludźmi to aktualnie ciągle mnie ktoś gdzieś zaprasza i chodzę wszędzie w ramach treningu i przekonania , że ludzie mnie leczą. Jeżeli chodzi o to skąd ta siła we mnie, że zatrzymałam prawdopodobnie depresję a cały ból przerzucił mi się na ciało, to mam pewną teorię. Całe życie uprawiałam bardzo ciężki wydolnościowo Sport, wiele lat zawodów, treningów i dawania z siebie wszystkiego na zawodach, mam wrażenie, że psychika sportowców jest trochę ze stali. Oczywiście pozornie. To przekonania krążące w sporcie, że nie można się poddawać, że trzeba dążyć do celu itp. W tym wypadku zginęła moja matka i syn , więc ciężko na coś takiego się przygotować. To wykracza poza przeciętna wytrzymałość psychiczną. Mi bardzo pomagało w tamtym czasie myślenie właśnie o dawnych czasach, że kiedyś dzieci umierały na dużo większą skalę, że wielu ludzi zmaga się z cierpieniem, chorobami. Jeździłam na spotkania rodziców po stracie dzieci i słuchałam historii jak dzieci mają białaczkę kilka lat, potem umierają i co rodzice są w strzępach po kilkuletniej walce. Że ból jest straszny jak się obserwuje chorujące dziecko. Wszystko co umniejszalo mój dramat mi pomagało. Takie myślenie, że może być gorzej. Czytałam wszystkie książki o Aushwitz, o dramatach. Wiem że to głupie, ale docierało do mnie wtedy, że może być gorzej. Pzdr!
  2. Dalja, bardzo dziękuję za odpowiedź. To ciekawe o tej wypieranej depresji i stresie, faktycznie jest dużo opcji. Z jakiegoś powodu bardzo mi zależy na diagnozie właściwej. Teraz się zastanawiam dlaczego... Nie wiem, chciałabym to uporządkować, nazwać, wyleczyć, przejąć kontrolę chyba. Narazie świat był za szybą. Dzisiaj byłam na ognisku i rozmawiałam z wieloma ludźmi, śmiałam się. To przez te leki. Miesiąc temu nie byłabym w stanie wytrzymać czegoś takiego. Kilka osób nawet mnie przytuliło i się nie odsunęłam. Dzięki za odpowiedź!
  3. Cześć, opiszę moją sytuację. Przeszłam bardzo ciężko wypadek 6 lat temu, w wyniku której zginęły najbliższe osoby z mojej rodziny. Podnoszenie się z tego przez pierwsze pół roku wspominam jako nieprawdopodobny koszmar, brałam wtedy ogromne ilości leków od psychiatry, bo miałam całkowite załamanie psychiczne w żałobie. Odstawiłam po pół roku leki i te 6 lat jakoś funkcjonuję. Wróciłam do pracy, jestem w pełni niezależna. Ale przez ten czas miałam często potrzebę izolacji, nie chciałam się spotykać z ludźmi. Najgorsze były kontakty z obcymi ludźmi np w tłumie, w poczekalni , a już najgorzej jak ktoś przy mnie jadł i ja miałam coś jeść. Czułam taka niechęć, jakbym miała być oparzona, ogromną niechęć i potrzebę odseparowania się. Od kilku miesięcy straciłam odporność na wszelkie porażki życiowe, wszystko mnie załamywało, zepsute rzeczy w domu, jakieś problemy z urzędami które wcześniej bym załatwiła jako normalną rzeczą. Wszystko zaczęło mnie przerastać . W czerwcu i lipcu już bardzo ograniczyłam kontakty z ludźmi, dziecko wyjechało na dwa tygodnie na obóz, to po pracy szłam do sypialni i leżałam w łóżku i spałam po 14 godzin. W lipcu zaczęłam tak zagryzać szczękę, że miałam przygryziony cały język po bokach , rano budziłam się ze szczękościskiem. W sierpniu do tego doszły zaciśnięte pieści po obudzeniu tak mocno, że wbite miałam paznokcie. Ogólnie, czułam że wszystko mnie przerasta i stresuje i muszę po pracy odpoczywać i zbierać siły, żeby unieść kolejne życiowe zadania. Zrobiłam coś strasznego po takiej nocy ze szczękościskiem, wyrzuciłam mojego partnera z domu, żeby pojechał do siebie, bo nie mogę go znieść. Przebywanie z nim cały weekend kojarzyło mi się z piekłem , bo nie mogłam w tym czasie leżeć w łóżku i spać po wiele godzin. Po dwóch dniach zrozumiałam, że muszę iść do lekarza. On przepisał mi promolan i powiedział że muszę iść do psychiatry, bo to prawdopodobnie nerwica lękowa. To był lekarz rodzinny. Mam wizytę na koniec września, leki biorę. Czuję się otumaniona trochę ale faktycznie lęk i stres są za szybą trochę. Najgorsze jest to po tych lekach, że uczucia mi się stępiły. Wyrzuciłam partnera którego kocham , a teraz po lekach jest mi obojętny , tzn wszystko mi jedno. Myślę, że nie powinnam już go wciągać w mój chory świat i narazie rozluźniłam relację. Powiedziałam mu wszystko dodając, że jestem chora i czuję, że ciężko. Że mam poczucie bycia ciężko chorą. Narazie biorę te leki i powoli do mnie dociera jak bardzo cierpiałam , po lekach zaczynam czuć jakiś spokój, normalność. Zaczęłam z przyjemnością rozmawiać z ludźmi, wcześniej zmuszałam się do kontaktów, teraz jestem w stanie wytrzymać ludzi. Co myślicie, czy to są objawy nerwicy lękowej? Czy ktoś miał podobnie?
×