Dołączę się, ja też dostałam rozpoznanie schizofrenii paranoidalnej praktycznie od początku choroby tylko byłam jeszcze w szkole średniej i wtedy myślałam, że każda psychoza to już schizofrenia. Mega przytyłam na lekach ok 30kg. Niestety próby odstawiania silnych neuroleptyków na własną rękę kończyły się problemami psychicznymi i w końcu trafiłam do szpitala i ponownie zdiagnozowano schizofrenię. Wtedy w szpitalu nawet nie miałam halucynacji, czy też jakichkolwiek omamów, tylko raczej taka chaotyczność i uczucie osamotnienia…
Brałam wcześniej same neuroleptyki i dopiero jak lekarze włączyli pregabalinę i antydepresanty okazało się, że po kolejnym odstawieniu neuroleptyków nie mam żadnych nawrotów … i to już sporo lat minęło odkąd nie biorę leków przeciwpsychotycznych. Chwilami jak czytam sama o innych chorobach to tak samo moje objawy mogły być od początku jednak inną źle leczoną chorobą zapchaną silnymi neuroleptykami. Lekarze twierdzą, że diagnoza schizofrenii paranoidalnej zostaje, bo dzięki temu mam możliwość najlepszych leków refundowanych … choć i tak od długiego czasu nie korzystam z tych leków. Ehh czasami muszę się wygadać …w gronie znajomych nikt nie miał tak ciężkiej diagnozy, tak jak ja i nie chcę tego ujawniać, bo wszyscy postrzegają mnie jako zupełnie zdrową osobę. Eh no właśnie, tylko czy ta refundacja tak na prawdę wygląda, lub też, czy jakiś lekarz miałby ponieść koszty złej diagnozy i wypisanych niesłusznie recept przy jej zmianie?? Mi też wydaje się to trochę przesadzone, że osoby zupełnie obłąkane, wykrzykujące dziwactwa na ulicach i osoby normalnie funkcjonujące o marginalnych objawach mają taką samą diagnozę. Czy to rzeczywiście chory system opieki zdrowotnej napędza trochę tą diagnostykę psychiatryczną?