Skocz do zawartości
Nerwica.com

Młoda11

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Młoda11

  1. Z mojej wiedzy wynika że przychoza to wszystko co zawiera żywe przekonanie o tym że coś co nie jest prawdziwe takim jest. A więc nie tylko omamy wzrokowe lub słuchowe (głosy) ale też urojenia i paranoje wszelkiej maści, takie jak wielkościowe, ksobne, prześladowcze. Wystarczy że jeden lub dwa elementy występują, żeby mówić o psychozie.
  2. Mnie zastanawia co w takim razie musi występować, by można było stwierdzić schizofrenię. Wystarczy w takim razie psychoza mniejsza lub większa by zdiagnozować schizofrenię. A w takim razie śmiem twierdzić tak jak psychoza psychozie nierówna, tak i schizofrenia schizofrenii też nie. A leki pozostają co ciekawe te same.
  3. Dzięki staram się tę ostrożność naprawdę zachowywać, na rispolepcie było ze mną naprawdę fatalnie, chodziłam w kółko i ruszałam się jak opętana, a na mojej twarzy wypisane było ogromne cierpienie, które widziało całe grono moich bliskich, ku ich zmartwieniu, ale lek odstawiłam dopiero po konsultacji z lekarzem.
  4. Dzięki za Twoje komentarze. Tak, o tym że psychoza również ma właściwości neurodegeneracyjne także słyszałam. Niemniej psychozę można zdusić w zarodku, u mnie też nie trwała ona dłużej niż tydzień (przy nagłym wybuchu), bo tyle zajęło mi zgłoszenie się do szpitala psychiatrycznego. A branie leków to miesiące lub lata wpływania na biochemię mózgu. A zapewniam, że poza obawą spisku czułam się w zasadzie nieźle, natomiast na lekach czuję się, w dużym skrócie, źle.
  5. O tym że w różnych chorobach występuje zjawisko psychozy również słyszałam. Dziwi mnie, że jednej osobie po jednej psychozie zaleca się przyjmowanie leków, a innej po kilku odstawienie leków. Osobie ze stwierdzoną schizofrenią po 3. psychozie zaleca się branie bardzo nieprzyjemnych leków do końca życia.
  6. @hurt_lockernaprawdę sama nie wiem co o tym wszystkim sądzić, zapoznałam się z wieloma badaniami i stronami internetowymi i według mnie nie wynika z żadnych danych jakie właściwie postępowanie jest słuszne. W jednych miejscach pisze się, że psychozy ponarkotykowe przechodzą samoistnie, w innych pisze się, że leki należy brać 2 lata po pierwszym epizodzie. Tylko w jednym jedynym miejscu znalazłam uzasadnienie jakoby po tych 2 latach nieprzerwanego stosowania leków prawdopodobienstwo zachorowania na schizofrenię zmniejszało się do 20%, reszta źródeł nie dostarcza takich informacji. Jednocześnie istnieją badania pozwalające wierzyć, że stosowanie leków antypsychotycznych powoduje ubytek istoty szarej w mózgu. Bardzo martwią mnie takie informacje i nie wiem czy wdrożone leczenie jest rzeczywiście słuszne. Naprawdę zawsze dobrze sobie radziłam w życiu i z ludźmi. Również teraz, chociaż leki to utrudniają, staram się prowadzić życie jak dotychczas. Psychiatra za bardzo nie tłumaczy dlaczego, raczej traktuje to jak oczywistość, że ja leki powinnam brać. A ja wątpię, czy to naprawdę najkorzystniejsze wyjście. W szpitalu, bo szybko doszłam do siebie, na jednym specyfiku, pożegnano mnie słowami 'nikt nie chce pani wmawiać choroby, ale leki powinna pani brać przynajmniej 2 lata'.
  7. Znam kobietę która dziecko urodziła chorując na schizofrenię. Niestety dziecko jej odebrano, bo nie brała leków i zaniedbała maleństwo. Jednak jeśli Ty leki bierzesz nie musi się to tak skonczyc.
  8. Jesteś na jakby nie bylo silnych lekach, one mogą niwelować działanie kawy. Jednocześnie nie należy przy schizofrenii pić jej zbyt wiele, bo to też substancja psychoaktywna. Mój psychiatra mówi jedna gora dwie na dzień.
  9. Hej, dzięki za tak szybką i rzeczową odpowiedź, może spróbuję porozmawiać z lekarzem, ale to dla mnie trochę niezrozumiałe, bo kto też może ocenić czy psychoza była ostra czy nieostra. U mnie nie było problemów z niezrozumiałym zachowaniem, komunikacją czy logicznym myśleniem. Nie występowały również żadne omamy czy głosy. Bardziej można by powiedzieć, że wyobraźnia mnie za bardzo poniosła a ja się w to wkręciłam na fali narkotyków. Moje urojenie było względnie prawdopodobne, nie przeczyło zasadom fizyki i nie zawierało niestworzonych historii, nawet moje przyjaciółki też zaczęły wierzyć, że ktoś chce mi wyrządzić krzywdę. Zmiana leku skończyła się okropną akatyzją przy małej dawce 2 mg rispoleptu, podobno bardzo rzadko spotykaną w tym dawkowaniu. Z obawy że przy kolejnych eksperymentach pojawią się kolejne jeszcze gorsze skutki uboczne wróciliśmy do olanzapiny. Raczej wszystkie neuroleptyki to żadna przyjemność, już wolę być senna niż cierpieć na przymus chodzenia i ogromny, nieznany mi wcześniej i do niczego niepodobny niepokój.
  10. Hej, około pół roku temu wzięłam na raz różne substancje psychoaktywne w wyniku czego zaczęłam wierzyć, że ktoś mi zagraża i mnie śledzi. Wszystko trwało około tydzień, wydawało mi się, że celem jest zdyskredytowanie mnie jako osoby zdrowej psychicznie a i z wycieńczenia, bo próbowałam się cały czas chronić przed tą osobą, by dać za wygraną schroniłam się w szpitalu psychiatrycznym. Tam stety bądź też nie nafaszerowano mnie wysokimi dawkami olanzapiny. Aktualnie biorę 5 mg. Zastanawiam się cały czas nad sensem tego leczenia, gdyż aktualnie nic nie piję, nie palę i nic nie biorę, więc wyeliminowałam niejako czynnik zapalny. Mam wrażenie, że to tzw. Leczenie powoduje więcej szkody niż pożytku. Wiem że leki psychotropowe mają nie tylko skutki uboczne, które aktualnie z przykrością znoszę, w tym spowolnienie i senność, ale również mogą upośledziać działanie mózgu. Czy leczenie mnie na tym etapie lekami psychotropowymi to najlepsze wyjście?
×