Cześć,
Mam 21 lat i od kilku lat zmagam się z lękiem przed wychodzeniem do ludzi. Dwa lata temu nie było jeszcze najgorzej – potrafiłem wychodzić z domu, ale tylko z moją ówczesną partnerką. Teraz sama myśl o przechodzeniu obok innych ludzi sprawia, że zaczynam się trząść.
Niedawno rozpadł mi się związek, co wszystko pogorszyło. Byłem u psychiatry, dostałem leki, ale nie czuję, żeby pomagały. Bez leków nie mogłem złapać myśli, a z nimi jestem bombardowany wspomnieniami o byłej dziewczynie. To wywołuje u mnie ataki paniki – rzucam się, uderzam o różne rzeczy, często płaczę. Od trzech miesięcy nie wychodzę z domu.
Czy ktoś z Was ma podobnie? Jak sobie radzicie z takimi lękami i natłokiem myśli? Będę wdzięczny za każdą odpowiedź.