Skocz do zawartości
Nerwica.com

PsychoPati88

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez PsychoPati88

  1. Wiem, że są osoby, które brały podobne ilości. Jeśli chodzi o dostęp to na przestrzeni lat chyba był zawsze największy symptom świadczący jak silnie jestem uzależniona. Czasem było łatwo, jak miałam stałe niewysychające źródełko w Internecie to brałam bo za dużo w dupie miałam po 80 lub więcej sztuk na dobę. Niby funkcjonowałam, pracowałam, wszystko niby było ok. Jeździłam autem. Miałam dwu i pół letnią córeczkę, mieszkałam z jej tatą i jego rodzicami. Nikt nic niepokojącego nie widział. Do momentu kiedy źródełko wyschło a kontakt się urwał, zwykła przychodnia oczywiście nie wystarczała, a co najgorsze, z roku na rok coraz więcej ostrzejszych przepisów regulujących przepisywanie właśnie tych a nie innych. Jak na złość! Doszło do tego że zapoznałam lekarza (na szczęście mieszkałam blisko stolicy, gdzie zboczeńców i odchyłów wśród lekarzy nie brak). Lekarz ten chciał tylko fotki. A ja tylko zolpic. Później ja chciałam więcej recept, więc jeździłam do tej Wawki, wystarczyła chwila, pomiział sobie tu i tam i wypisał. Później zaczął się obawiać. Że on nie bardzo może bo ten lek to tak pilnują i tralalala jakbym nie wiedziała. Więc musiałam go sobie tak owinąć wokół palca, że prawie płakał że w ona rodzinę żonę kocha córcię też i chyba mi z tym źle. Taki się chciał wywinąć. Bo się bał. Oczywiście mój związek się rozpadł, jego już mnie nie interesował. Poszłam na terapię bo rodzina złapała się za głowę co ja też wyprawiam. Pierwsza nic nie dała, mało tego doszła amfetamina. Zmieniłam środowisko, klimat i towarzyszy. Opiekowałam się córką nadal, ale jej ojca zostawiłam. Albo on mnie. Ale leki były dalej. Tylko mniej. W tym momencie. Jestem. W ciąży. I znowu nie potrafię . Nie umiem. Odstawic wszystkiego. Zeszłam do 4-6 na dobę. Walczę ze sobą , bo jednocześnie odstawiam Relanium, Finlepsin, ketrel no i zmniejszyłam paroxinor. Aha i najboleśniej przechodzę dodatkowe odstawienie (CAŁKOWICIE) amfetaminę. Nie pije, ale dużo paliłam i to też boli. Z dnia na dzień. I nie palę . A zolpidemu nie zostawię. Próbowałam i wiem że da się . Ale nie tak nagle i nie wszystko naraz.
  2. To był skrót myślowy. Nie, nie jestem lekarzem. Wytrzymała. Wytrzymała również inne używki, bo wcześniej dużo piłam a później zaczęłam używać fety. Do tej pory ciężko mi bez niej wstać z łóżka. Brałam bardzo dużo innych leków na odstawienie między innymi ketrel, difergan, i jakieś inne których teraz nie pamiętam. Sugerujesz, że przesadziłam albo celowo zawyżyłam ta liczbę? Ja ją nawet trochę obniżyłam. Ale na terapii poznałam jedną lekarkę tusz po przejściu na emeryturę, która również odstawiała zolpigen. Ona brała ponad sto. Ja mam 36 lat.
  3. Witam wszystkich. Jestem nowa na forum, chociaż w okresie 2011-2013 korzystałam często, ale dzisiaj założyłam nowe konto. Jestem tutaj, głównie ze względu na uzależnienie od zolpidemu. Od ponad 14 lat go biorę. Najdłuższą przerwę miałam rok temu (dwa miesiące). Największe ilości jakie brałam to ponad 80 tabletek na dobę (miałam łatwy dostęp, zamawiałam przez internet, miałam stałe źródło i nieograniczone ilości). W tym momencie wiem już jak ciężko jest odstawić i funkcjonować i żyć bez tego leku / narkotyku. Obecnie to jest około 5 tabletek na dobę. Do tego biorę od kilku lat paroksetyne przeciwlękowo, ostatnio chciałam w domowych warunkach zejść z zolpidemu wypisując sobie relanium, to teraz nie mogę żyć bez jednego i drugiego. Byłam już trzy razy na odwyku w warunkach szpitalnych. Na kilku terapiach. Żadna nic nie zmieniła w mojej relacji z Zolpidemem. Kto z Was brał i udało mu się odstawić to gówno??
×