
doll731
Użytkownik-
Postów
9 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez doll731
-
Jakie według Was mogę mieć zaburzenia?
doll731 odpowiedział(a) na doll731 temat w Pozostałe zaburzenia
Psychiatra. Pierwszy raz głównie ze względu na postępujące trudności w szkole, drugi - dlatego, że czułam, że nie radzę sobie w życiu, rzuciłam szkołę, nie brałam leków i miałam napady złości, na przykład raz mojej matce wykrzyczałam, że jej i całej rodziny nienawidzę, chyba wytykałam jej wszystkie błędy z przeszłości, jakie tylko mogłam sobie przypomnieć, i jeszcze moje dużo młodsze rodzeństwo to słyszało. Drugi raz, jak ojciec kiedyś zaczął narzekać, że coś tam jest niezrobione w kuchni, to zaczęłam wrzeszczeć, że mam już tego wszystkiego dosyć, pobiegłam do łazienki i nożyczkami obcięłam sobie zupełnie włosy, prawie całkowicie na łyso. Później nie potrafiłam wytłumaczyć swojego zachowania, znaczy wiem, że nie godziłam się na swoje życie i chciałam coś drastycznie zmienić, pokazać, że jeszcze mam nad czymkolwiek kontrolę. Teraz chce mnie trzeci raz wysłać... (do innego szpitala). No dobra, niech będzie. Niektórzy ludzie są naprawdę szczęśliwi. Teraz muszę uczyć się zacząć to dostrzegać... (To też prawda, że jestem egocentryczna i przez swoją izolację nie mam innego punktu odniesienia, niż mój własny.) -
Jakie według Was mogę mieć zaburzenia?
doll731 odpowiedział(a) na doll731 temat w Pozostałe zaburzenia
Tyle, że moje problemy akurat istniały od zawsze, to jest wszystko, co znam, więc trudno mi się z nimi nie identyfikować. Zmagam się też z wieloma problemami natury egzystencjalnej, które, jak się zdaje, ludzkość zna już od wielu lat, więc raczej nie można powiedzieć, żeby to było tymczasowe. -
Jakie według Was mogę mieć zaburzenia?
doll731 odpowiedział(a) na doll731 temat w Pozostałe zaburzenia
Bo po to właśnie zaistniałam. Nie ma innego wytłumaczenia dla tego, przez co przechodzę. Nie chcę nikogo karać. -
Jakie według Was mogę mieć zaburzenia?
doll731 odpowiedział(a) na doll731 temat w Pozostałe zaburzenia
Witam. Ja, niestety, do nikogo nie piszę na pw. Jeżeli chciałby Pan coś dodać, to zapraszam do udzielenia się w wątku. Pozdrawiam. -
Jakie według Was mogę mieć zaburzenia?
doll731 odpowiedział(a) na doll731 temat w Pozostałe zaburzenia
Niech Pani wybaczy, ale tutaj się muszę nie zgodzić, choć zgadzam się z resztą posta. Jeżeli miłość miałaby sprowadzać się do tego, że ja drugiej osobie coś daję i coś od niej biorę, to w takim razie nie jest to prawdziwe duchowe połączenie z drugą osobą, tylko używanie jej do zaspokojenia swoich potrzeb emocjonalnych. Potrzeb, które wynikają z naszych uwarunkowań jako gatunku ludzkiego (zwierzęcego). Miłość powinna wykraczać ponad to. I nie liczy się, że korzyści byłyby obopólne. Powinniśmy dzięki miłości stawać się czymś więcej. Boli (i bawi?) mnie to, jeżeli to prawda, że ludzie są już tak zaślepieni przez ten świat i przez mechanikę tej gierki, tak się w to wszystko wczuli, iż myślą, że ona nie może istnieć nawet teoretycznie i że to tylko bajki, albo że tylko naiwni lub podobni do dzieci w to wierzą. No i oczywiście sugestia, jak ktoś wierzy, to dlatego, że sam ma niezaspokojone potrzeby. A mnie właśnie wcale nie na tym zależy. Nie. Ja nigdy nie spotkałam kogoś ani nie słyszałam o kimś, kto by był całkowicie spełniony. Zawsze jest gdzieś jakaś pogoń, chęć posiadania czegoś więcej, i chodzi mi tu zdecydowanie o sferę niematerialną. Właśnie nie. Również uważam, że zaburzenia osobowości pasowałyby do mnie bardziej niż to, co mam wpisane obecnie. Widzę w sobie wiele cech takich zaburzeń. -
Jakie według Was mogę mieć zaburzenia?
doll731 odpowiedział(a) na doll731 temat w Pozostałe zaburzenia
Ja nie wierzę w karmę, wierzę, że wszystkie "wierzenia" istnieją tyko po to, by ludziom było łatwiej żyć, funkcjonować na codzień. Jeżeli będzie wojna, to się bardzo cieszę - najlepiej trzecia światowa, nuklearna, bo jak już wcześniej pisałam chcę, by ten świat został zniszczony. Pani jest albo była prawdopodobnie chrześcijanką, odnoszę takie wrażenie. Pan Jezus sam powiedział, że "królestwo jego nie jest z tego świata". Trollem nie jestem, piszę o swoich realnych problemach. -
Jakie według Was mogę mieć zaburzenia?
doll731 odpowiedział(a) na doll731 temat w Pozostałe zaburzenia
Piszę to, co czuję dzisiaj. Niektórzy są po prostu niezdolni do życia. Mi brak cech typowo ludzkich, nie mam zdolności do miłości, mam takie wynaturzone emocje. Powinien już być jakiś wyrok na mnie. Ja właściwie uważam, że to moi rodzice powinni byli mnie zamordować, kiedy byłam małym dzieckiem, bo już wtedy to było oczywiste. Mam jakiś straszny kompleks odnośnie moich rodziców zabijających mnie. Mój ojciec powiedział mojej matce, kiedy ta zachciała z nim brać ślub, że on ślubu nie chce, bo nie będzie się później z nią rozwodzić. Skoro tak wyglądały ich relacje, to równie dobrze moja matka mogła dokonać aborcji. Nie rozumiem, dlaczego tak nie zrobiła. Ja (napisałam tutaj coś, co potem musiałam wyciąć), nie jestem w stanie nikogo kochać, i dlatego nie powinnam nigdy być matką, ani córką, nie powinnam mieć żadnej rodziny. Zawsze, kiedy moi rodzice powiedzą mi coś przykrego, albo między sobą, mam myśli samobójcze albo zastanawiam się, skoro tak mnie nienawidzą, to dlaczego mnie po prostu nie zabiją. Moja rodzina jest nienormalna, jesteśmy takimi pustymi ludźmi, bez wolnej woli. Sądzę, że możemy być jedynymi ludźmi na tym świecie, którzy mają taką przypadłość, dlatego nikt nie byłby w stanie nam pomóc. Oni nie widzą u siebie choroby. Tylko moje rodzeństwo jest normalne, jak inni ludzie, myślę, że przez to, że mają ode mnie innego ojca. On jest pod tym względem też normalnym człowiekiem, mimo, że jest skończonym alkoholikiem, który był przemocowy wobec mojej matki, miał napady agresji i groził, że wyrzuci dzieci przez balkon. On i jego rodzina są po prostu ludźmi, którzy mają swoje ludzkie wady. My jesteśmy nieludcy. Postronne osoby, które nie znają nas głębiej, oczywiście stwierdziłyby, że to on jest bardziej zaburzony. Powierzchownie może się tak wydawać. Nikt tego nie zrozumie, w jaki sposób my jesteśmy chorzy. Nikt nie zrozumie w pełni tego, co ja tutaj napisałam. Mam dosyć siebie i mojego otoczenia. Wolałabym żyć w psiej budzie niż w tym cholernym domu, z którego mój ojciec jest taki dumny, którego przebudowa trwa od lat, przez który są ciągle kłótnie. Chciałabym być bezdomna. Często o tym fantazjowałam jako nastolatka, chciałam po prostu uciec, ale nigdy tego nie zrobiłam, bo bałam się, że ktoś mnie zgwałci lub wykorzysta w inny sposób, bo wyczuje, że jestem sama. Obejrzałam dawno temu na youtube wywiad z matką dziewczyny z zespołem Downa (samą siebie uważam za głębiej upośledzoną, niż jakikolwiek zespół chromosomalny, bo tacy mają wciąż cechy ludzkie, są pełnoprawnymi ludźmi, a ja nie jestem), której córka kilkukrotnie uciekała z domu, i mówiła tam, jak kontaktowali się z policją, jak szybko ją znajdowali. Miałam wtedy wrażenie, że mówią to specjalnie do mnie, żebym nie próbowała uciec. Jestem w pułapce, nie mam jakichkolwiek szans się stąd wydostać. -
Jakie według Was mogę mieć zaburzenia?
doll731 odpowiedział(a) na doll731 temat w Pozostałe zaburzenia
No właśnie, gdyby ktoś poważnie mnie skrzywdził, to nie byłabym w stanie z tym pójść na komisariat. -
Po raz pierwszy udzielam się tu w jakiejkolwiek dyskusji internetowej, więc proszę o wyrozumiałość. Mam jakieś zaburzenie wrodzone / od wczesnego dzieciństwa, które nie do końca pasuje do żadnych obecnych kryteriów diagnostycznych, przynajmniej w moim mniemaniu. Dlatego proszę tu o pomoc, żeby może ktoś mógł mnie nakierować, co może być właściwie ze mną nie tak. Jest mi łatwiej to tutaj napisać, niż to wszystko powiedzieć takiemu psychiatrze czy terapeucie. Byłam dwukrotnie hospitalizowana psychiatrycznie za skierowaniem, mam oficjalne diagnozy (dla głównego rozpoznania te kryteria zostały baaaardzo naciągnięte, wręcz wymyślone / przekręcone, bo ja czegoś nie miałam, a w karcie jest, że mam). Moje diagnozy właściwie niczego mi nie wyjaśniają, "nie sięgają dostatecznie głęboko". W jednym szpitalu ordynator powiedział, że oni nie są w stanie stwierdzić, co mi dokładnie jest. Dla jasności zacznijmy od tego, że jestem młodą dorosłą kobietą całkowicie zdrową w ciele, poza dość sporym niedoborem żelaza i witaminy D3. Nigdy nie (nad)używałam substancji psychoaktywnych, nigdy nawet nie próbowałam papierosa, a alkohol piłam chyba tylko wtedy, jak mi raz ciotka kupiła na dwudziestkę czy którąśtam wino. Rodzice zresztą od dziecka wpajali mi wstręt do alkoholu, ponieważ moi obaj dziadkowie byli od niego uzależnieni. Mieszkam z rodzicami, jestem NEETem. Mój iloraz inteligencji mieści się w normie, miałam robiony test w poradni. Nie pamiętam jakichkolwiek "traum" z dzieciństwa. Mam ciocię, która ma zdiagnozowaną schizofrenię. Przy narodzinach miałam 10 punktów w skali Apgar. W dzieciństwie przejawiałam niektóre cechy podobne do spektrum autyzmu, brak chęci nawiązywania kontaktów z rówieśnikami, brak dzielenia się z innymi swoimi przeżyciami. Nigdy nie czułam miłości do swoich rodziców, ani rodzeństwa, które pojawiło się znacznie później, mimo tego, że oni byli i są dla mnie dobrzy, a ja staram się być dobra dla nich. W szkołach podstawowych byłam jedną z najlepszych uczennic, mimo, że nigdy nie starałam się specjalnie o dobre stopnie. Nauka przychodziła mi bez większego wysiłku. Bardzo wcześnie nauczyłam się czytać, w wieku około czterech lat. Pojechałam na kilka konkursów. W późnym gimnazjum oraz liceum moje oceny znacznie się pogorszyły, stałam się jakby niezdolna do nauki i aktywnego uczestnictwa w lekcjach. Nie skończyłam żadnej szkoły średniej. W liceum, mając niedostateczne praktycznie ze wszystkich przedmiotów, powtarzałam pierwszą klasę dwukrotnie, potem drugą chyba jeden raz. Już tego nawet nie pamiętam, mimo, że to było właściwie niedawno temu. Nie chciałam iść do, według wielu, "łatwiejszej" szkoły, takiej, jak zawodówka, bo po pierwsze nie byłam w stanie się określić, jaki chciałabym mieć zawód, po drugie nie byłabym w stanie uczestniczyć w praktykach. Teraz nie jestem w stanie się sama zapisać do szkoły. Nigdy nie miałam żadnych "ambicji", od dziecka było to widoczne. W podstawówce koleżanka spytała mnie, kim chcę być, gdy będę starsza, inne dziewczyny chciały być fryzjerkami, ona policjantką, a ja odpowiedziałam niby dla żartu, że chcę być "żulem", ale to nawet nie był żart, ja naprawdę nie miałam i do dziś nie mam pojęcia, co chcę w życiu robić. Nie mam ani nie miałam żadnych zainteresowań, żadnego hobby. Jeżeli kiedykolwiek czymkolwiek się interesowałam, to bardzo powierzchownie. Nigdy też nie mam chęci, żeby coś robić. Wolę się nudzić, albo chodzić w koło po pokoju i rozmyślać nad tym, co tak właściwie jest ze mną nie tak. Mało rzeczy kiedykolwiek sprawia mi jakąkolwiek przyjemność. Mam brak własnej woli. Nie mam żadnych silnych przekonań na jakikolwiek temat, wszystko jest zależne. Ja uważam, że ja nie mam osobowości ani silnego ego, że nie ma właściwie czegoś takiego, jak "ja". Od dziecka jestem taka bezsilna, bezradna. W szpitalu pewien lekarz powiedział o mnie właśnie, że jest we mnie dużo wyuczonej bezradności. Nigdy nie miałam znajomych, ani żadnej przyjaciółki bądź przyjaciela. Na mój telefon nie przychodzą żadne wiadomości, tylko powiadomienia o lekach. Nie mam doświadczeń społecznych, które mają moi rówieśnicy. Za bardzo nad tym nie ubolewam, piszę tylko, jak jest. Ponieważ w opinii ogólnej to jest "nienormalne", i może być związane z jakimiś zaburzeniami właśnie. Zresztą, dla mojej osoby nie jest to zbyt ważne. Zauważyłam, że nawet, jeśli mam niektóre te same doświadczenia, co inni, to one na mnie jakby nie wpływają, spływają po mnie, nie uczę się z nich, mój charakter jest stały. Ja na wiele rzeczy jestem "ślepa", "nie widzę" ich. Jestem w pewnym sensie doświadczeniowo "upośledzona", właśnie nie chodzi tu o ilość doświadczeń, które sama miałam, to że ich nie mam to jest skutek, nie przyczyna! Gdzieś to tak we mnie głęboko siedzi, z czegoś się bierze, ale nie wiem, z czego. Nie chcę mieć takich przyjaźni, jakie mają inni. Pragnę takiego szczerego, głębokiego związku z drugą osobą, miłości bezwarunkowej, ale taka nie może istnieć. Wszystko na tym świecie jest "za coś" i to mnie obrzydza, kiedy ktoś nazywa taki transakcjonalny związek "miłością". Sama nie byłam i nigdy nie chcę być w żadnym związku romantycznym. Dla jasności, ja sama uważam, że jestem osobą prawie całkowicie aseksualną i aromantyczną, co wynika z takiej ogólnej aspołeczności. Gdybym nawet nią nie była, to i tak wybrałabym abstynencję seksualną z powodu moich przekonań, że powinno się oddać całego siebie tylko tej jednej osobie, którą się kocha, a prawdziwa miłość właśnie na tym świecie nie istnieje po prostu i nie może zaistnieć. Ja zresztą nawet nie uważam, że jestem chora psychicznie, czy zaburzona (ale tak mogą uważać inni); po prostu mam swoją "filozofię", którą przekładam nad takie normalne, "zdrowe" (ja uważam, że nikt "zdrowy" z tego świata nie jest tak naprawdę zdrowy) funkcjonowanie, i wszystko wynika właśnie z tego, z takich ośrodkowych przekonań o życiu, że nie warto jest żyć czy się o cokolwiek starać. I TO NIE SĄ ŻADNE "MYŚLI REZYGNACYJNE"! Moim głównym przekonaniem o tym świecie jest to, że jest on po prostu zepsuty. To jest taki jakby "pół-świat"; nie ma w nim połowy rzeczy, połowy konceptów, które powinny istnieć. Dlatego nawet nie jesteśmy w stanie niektórych rzeczy sobie wyobrazić. Nie może istnieć prawdziwa miłość czy współczucie. Uważam, że ten świat powinien zostać zniszczony. Ten świat. Kiedyś pisałam taki pamiętnik bez dat, i najczęściej występujące w nim słowa to były właśnie "ten świat". Zresztą on cały był o tym samym, dzień w dzień, tylko napisane innymi słowami. Pewnego razu się zdenerwowałam, że on jest taki monotematyczny, i go zniszczyłam (ten pamiętnik w sensie). Teraz już nie jestem w stanie pisać ani się wysłowić. Uważam też, że nie warto jest dążyć do szczęścia, bo nikt na świecie nie jest i nie był nigdy naprawdę szczęśliwy. Ja wszystkie interakcje z innymi ludźmi odbieram jako wrogie, i mam tak, odkąd pamiętam. Przebywanie wśród innych bardzo szybko mnie wyczerpuje z tego względu, że zdaję sobie sprawę z tego, że ci ludzie mogliby mi wyrządzić krzywdę. Prawdopodobnie to jest skutek mojej chronicznej samoizolacji, w naturze taki osobnik, który nie ma wsparcia, po prostu nie ma szans z obcymi grupami, które mogłyby być wobec niego wrogie, i dlatego ich unika. Z tego powodu ja bardzo rzadko wychodzę na zewnątrz, bo na przykład, gdy widzę wolno jadący obok mnie samochód, to od razu sobie myślę, że przecież osoba jadąca autem mogła by na przykład mnie porwać, a ja nie miałabym jak się bronić. Ja mam taką paranoję nawet wobec członków najbliższej rodziny, kiedy ktoś jest zły i jest jakaś kłótnia, to ja się boję, że może on jest sfrustrowany i to chował latami, i nas wszystkich pozabija, choć zdaję sobie sprawę, że to nie ma sensu. A to wszystko, co tutaj napisałam, to tylko takie powierzchowne problemiki, bo prawda leży głębiej... Może kiedyś napiszę więcej. Jest jeszcze wiele więcej moich "dziwactw" (które ja uważam za normalny skutek obserwacji świata), których tutaj jeszcze nie opisałam. W sumie to, co napisałam tutaj, jest podobne do tego, co mówiłam wtedy w szpitalu, więc wnioski możecie mieć podobne do tych doktorków. Jakoś nie mam dzisiaj możliwości, by "sięgnąć głębiej". Pogodziłam się już z tym, jaka jestem. Nie warto ze sobą walczyć, ani się oceniać. Jest tak wiele czynników, które mogą wpływać na to wszystko. Jeżeli jesteście czegoś ciekawi odnośnie mojej osoby to możecie tutaj napisać, a ja będę się starała wytłumaczyć. Jak będzie kilka odpowiedzi, to może napiszę tu, co mi zdiagnozowano w szpitalu i co podejrzewa u mnie moja psychiatra.