Od paru lat jestem w szczęśliwym związku, od lat też zmagam się z nerwicą lękową jednak taka sytuacja zdarzyła mi się pierwszy raz. Parę tygodni temu byliśmy z narzeczonym na imprezie na której pofolgowaliśmy z alkoholem, wracając zadzwonił do partnera jego bardzo dobry kumpel, narzeczony pod wpływem zaprosił go do nas do mieszkania na afterparty. Nie byłam szczęśliwa z tego zaproszenia jednak zostałam postawiona przed decyzją dokonaną. Byłam wstawiona na tyle, że ugotowałam zupę bez wody a mój narzeczony szybko odleciał zostawiając mnie sam na sam z kolegą . Kolega z tych którzy bez dokończenia flaszki nie wyjdą a ja nie miałam odwagi go wyprosić. Siedzieliśmy rozmawialiśmy, posłuchałyśmy muzyki wraz z „zwłokami” mojego partnera. Nie trwało to długo, zdaje mi się, że wszystko pamiętam. Jednak parę dni później pojawiły się myśli, że może wydarzyło się coś między mną a kolegą narzeczonego co nie powinno mieć miejsca. Staram sobie racjonalizować moje myśli PRZECIEŻ WIĘKSZOŚĆ PAMIĘTAM, PAMIĘTAM DOKŁADNIE ZAKOŃCZENIE TEGO WIECZORU, POŻEGNANIE Z GOŚCIEM a w szczególności wymiotujące popisy mojego partnera po tym jak go obudziłam by się pożegnał z przyjacielem, przecież to jego najlepszy kumpel i by mu powiedział gdyby coś miało miejsce. Przecież nigdy bym czegoś takiego nie od/cenzura/a. A jednak te myśli nie dają mi żyć, chodzę analizuje każdą sytuację, każdą chwilę, skręca mnie w środku. Patrzę na partnera i myślę „/cenzura/ zaraz to wszystko się zakończy JAK ON SIĘ DOWIE” Ale o czym?!?