Dobry wieczór,
Piszę moją kwestię w tym wątku, ponieważ nie wiem do końca gdzie umieścić temat. Po przejrzeniu kilkunastu wątków na forum mój problem może wydawać się małostkowy i można mnie ocenić na "przewrażliwionego". Postanowiłem napisać jednak, ponieważ sytuacja zdarzyła mi się pierwszy raz, a w rodzinie miałem kilka osób z depresją itp. Może też po prostu muszę to gdzieś komuś powiedzieć.
Wracając to tematu głównego. Cała sprawa związana jest z wyprowadzeniem z domu jak to się mówi na swoje. Jakiś czas temu przekroczyłem trzydziestkę i wczoraj wieczorem oficjalnie wyprowadziłem się do własnego mieszkania z domu rodzinnego. Już od paru lat stale nie mieszkałem z rodzicami z powodów studiów w innym mieście lub pracy (krótsze/dłuższe okresy). Jednak po każdym, etapie zawsze wracałem do domu rodzinnego. Miałem w podświadomości, że wracam do kogoś. Z zamiarem stałej przeprowadzki szykowałem się około roku (remont mieszkania itp.) i tak się wyprowadziłem. Z moimi rodzicami uważam, że miałem normalny kontakt jak to w rodzinie pomagałem im jak potrafię, czasem się kłóciło. Jakoż, że oboje mają różne schorzenia to starałem się na co dzień pomagać z różnymi sprawunkami, sprzątaniem w domu etc. Miałem wyrobioną pewną rutynę w ciągu dnia praca - dom.
Jak już wspomniałem wcześniej mieszkałem już dłuższe okresy samodzielnie, lecz przyjeżdżałem przynajmniej raz w miesiącu do domu. Tutaj myślę, że jest ważna kwestia "dom". Niezależnie od odległości zawsze miałem w podświadomości, że wracam do domu. Żyjąc z rodzicami zawsze miałem do kogo się odezwać i coś zrobić.
Dzisiaj jadąc rano do pracy nagle naszła mnie myśl, że opuściłem już na stałe dom - poczułem jakby coś zostało przecięte. Wywołało to u mnie falę płaczu. Udało mi się to opanować i normalnie przepracować dzień. Myśląc, że poprawie sobie humor zadzwoniłem do rodziców porozmawiać. Niestety wieczorem naszło mnie kilka fal nagłego płaczu aż do ściśnięcia klatki piersiowej. W zasadzie już ponad 17 lat tak mocno nie płakałem.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jeszcze nie minęła dobrze doba jak zmieniłem adres zamieszkania, że ktoś może mnie nazwać mami synkiem. Jednak z chęcią wysłucham każdej opinii, własnego doświadczenia w tego typu sprawach, dobrej rady.
Pozdrawiam.