
Astrid88
Użytkownik-
Postów
7 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Astrid88
-
Jaki się leczyć? (mix. ASD, ADHD, zaburzenia adaptacyjne)
Astrid88 odpowiedział(a) na Astrid88 temat w Pozostałe zaburzenia
Jeżeli chodzi o Zespół Aspergera to przede wszystkim nadwrażliwość sensoryczna i to, że nie potrafię zawierać i utrzymywać znajomości mimo, że jestem dość towarzyską osobą. Nie jest to duży problem - zazwyczaj lubiłam być sama a nadwrażliwość nie jest bardzo dokuczliwa jeżeli mam dostosowane warunki i stabilną sytuację. Teraz jest źle bo potrzebuję wsparcia społecznego a go nie mam i nie potrafię go szukać. Szczególnie, że przez ostatnie 2 lata nie miałam kompletnie kontaktu z ludźmi (za wyjątkiem rozzłoszczonych klientów) i zdziczałam. Z ADHD najbardziej dokuczają mi obecnie objawy związane z zaburzeniami koncentracji. Wszystko jest nudne, bez sensu. Moje życie nie ma sensu. To i brak pewności siebie. I impulsywność. Jeżeli coś chcę albo musze zrobić to chcę to wykonać natychmiast i nie potrafię o niczym innym myśleć, na niczym innym się skupić. Objawy ADHD miałam od zawsze (w dzieciństwie byłam "żywym srebrem", gadułą, ciągle gubiłam różne przedmioty i zapominałam o zadaniach domowych, przyborach na plastykę czy terminach wywiadówek) ale nauczyłam się je dość dobrze kompensować (sprawdzanie wszystkiego kilka razy, terminarz w telefonie, wyznaczone miejsca na ważne przedmioty). Jedynym co obrywało było sprzątanie i gotowanie. Nigdy nie miałam do tego cierpliwości - od spalenia mieszkania ratuje mnie tylko multicooker który sam się po określonym czasie wyłącza, bo jestem z gatunku ludzi którzy potrafią spalić przysłowiową "wodę na herbatę". Na L4 poszłam bo doszło do tego, że nie potrafiłam się już koncentrować na policzeniu przysłowiowego "ile jest 2+2" a księgowa nie może mieć problemów z matematyką szkoły podstawowej. Bo wypaliłam się kompletnie a stres związany z utratą renty i sprawą sądową kompletnie rozregulował moje poukładane życie. I teraz mam traumę, boje się podjąć jakiejkolwiek pracy. Boję się bycia uwięzioną po 7-8h dziennie w jednym miejscu, zmuszoną do wykonywania jednych i tych samych zadań, bycia krytykowaną gdy coś źle zrobię albo przeciwnie - bycia pozostawioną samej sobie bez jakichkolwiek instrukcji jak to miało miejsce w mojej obecnej pracy. Pracę tą dostałam z projektu aktywizacji osób niepełnosprawnych. Na początku pracowało ze mną 5 osób a ja byłam dla nich jedynie wsparciem. Ale ludzie zaczęli się wykruszać, szefowa dawała mi coraz więcej obowiązków aż w końcu zostałam w biurze kompletnie sama, za płacę minimalną (mimo, ze firma otrzymywała za mnie dofinansowanie pfron), z obowiązkami 6 osób. Szefowa ignorowała kompletnie co się dzieje w biurze a na mnie spływało coraz więcej pracy której nie potrafiłam wykonać i do której nie zostałam w żaden sposób przeszkolona. Planowałam stamtąd uciec jak tylko dostanę przedłużenie renty, i poszukać jakiejś lżejszej pracy na część etatu, jednocześnie chodząc na jakąś terapię (pracując tam nie miałam sił ani czasu na terapię, nie byłam nawet na urlopie dłuższym niż 5 dni). Ale ZUS się z wydaniem decyzji nie spieszył. Więc zostałam zmuszona do pozostania w biurze w którym już raz składałam wypowiedzenie ale szefowa poprosiła mnie o jego wycofanie bo miała wyjazd zagraniczny na 2 miesiące (w czasie których nie odbierała nawet telefonu a w biurze piętrzyły się wezwania do zapłaty) i nie miał by się kto zaopiekować biurem. W międzyczasie przyszła decyzja odmowna z ZUS i musiałam pozostać w pracy, żeby móc się utrzymać (nie utrzymałabym się za pół etatu na płacy minimalnej chociażbym coś znalazła). Wytrzymałam tak jeszcze kilka miesięcy, raz po raz wysyłając do ZUS odwołania. W końcu sprawa trafiła na drogę sądową a mnie tak trachnęło, że wylądowałam na L4 z załamianiem nerwowym (oficjalnie "zaburzenia depresyjno-lękowe" bo moja psychiatra jest idiotką i załamania nerwowego/zaburzeń adaptacyjnych/wypalenia rozpoznać nie potrafi). I tak się to od tamtej pory ciągnie. Najgorsze, że totalnie zamknęłam się w sobie. Mam skierowania na oddział dzienny i na psychoterapię indywidualną ale od wiosny próbuję się gdziekolwiek dostać ale mi odmawiają bo albo jestem "zbyt skomplikowany przypadek" albo "nie mają odpowiedniego profilu". A ja tak naprawdę potrzebuję jedynie ustabilizowanej sytuacji (renta) i jakiejś terapii który pokaże mi, że jednak sie do czegoś nadaję tak jak terapia którą odbyłam przed podjęciem pierwszej pracy w wieku 30 lat (jest to moja pierwsza i jedyna praca - przed jej podjęciem miałam podobne lęki ale teraz do lęków doszła realna trauma). -
Jaki się leczyć? (mix. ASD, ADHD, zaburzenia adaptacyjne)
Astrid88 odpowiedział(a) na Astrid88 temat w Pozostałe zaburzenia
Też mam taki problem z Coaxilem, że nie jestem w stanie brać go regularnie 3x dziennie. Z reguły pamiętam o wieczornej dawce, czasem o porannej ale środkowa mi zawsze gdzieś umyka (ale mam go w plecaku i w razie potrzeby mogę zażyć, tylko muszę sobie o nim przypomnieć...). Na szczęście jestem z tych osób na których Coaxil działa doraźnie (być może to efekt Placebo), w ciągu max. godziny po zażyciu czuję ulgę. Chyba, że organizm jest przyzwyczajony - wtedy najpierw działają brane doraźnie 2 tabletki a jak organizm jeszcze bardziej uodporni potrzebuję zrobić kilkutygodniową przerwę, żeby doraźne działanie wróciło. Z tym Placebo może coś być bo wiem, że jestem też wrażliwa na efekt Noncebo (jak czytam o skutkach ubocznych to zazwyczaj będę je miała, zdarza się, że skutki uboczne zaczynają się zanim w ogóle zażyję lek , od samego czytania ). Coaxil zaczęłam brać bo usłyszałam, że pomógł mojej cioci więc jest to lek któremu od początku ufam. Inne leki miałam zapisywane bezpośrednio przez lekarzy a do lekarzy nie mam zaufania. Uważam, że leczą mnie metodą prób i błędów. -
Jaki się leczyć? (mix. ASD, ADHD, zaburzenia adaptacyjne)
Astrid88 odpowiedział(a) na Astrid88 temat w Pozostałe zaburzenia
Dodam, że o bupropion prosiłam kiedyś lekarkę bo się naczytałam o lekach na ADHD ale stwierdziła, że narazie spróbujemy czegoś lżejszego i przepisała ta nieszczęsną Sertalinę (do tej pory najgorsze skutki uboczne, czyli takie przy których otarłam się o szpital miałam po Steralinie i po Spamilanie). Od czasu Steraliny boję się brać nowe leki bo boję się że znowu wystąpi podobny stan. -
Jaki się leczyć? (mix. ASD, ADHD, zaburzenia adaptacyjne)
Astrid88 odpowiedział(a) na Astrid88 temat w Pozostałe zaburzenia
Sertalinę brałam i było potwornie. Po pierwszej dawce byłam w takim stanie, że nawet mama zabroniła mi brania następnej tabletki - obie miałyśmy noc nieprzespaną, zastanawiałyśmy się czy nie jechać na SOR, tak nasilone miałam objawy uboczne (typowe objawy zespołu serotoninowego). Z bupropionem chyba jeszcze nie miałam do czynienia. Coaxil jest lekiem o działaniu sedującym? Bo tylko na ten się obecnie zgadzam. Hydroksyzynę biorę jak już nie moge wytrzymać i poźniej żałuję bo za długo po niej śpię. Z Tritico zrezygnowałam. Przed spróbowaniem Doxepinu miałam opory i lęki przed jego zażyciem - przez 3 tygodnie leżał w szafce, (wykupiłam tylko 1 opakowanie na próbę, zapisane miałam 3, do zażywania 3x dziennie), właśnie przez obawę przed sedującym działaniem. Wczoraj wieczorem zażyłam pierwszą tabletkę bo za tydzień wizyta u lekarza i musze sprawdzić jak organizm reaguje żeby mu powiedzieć a poza tym mam 3 dni k których nie mam zaplanowane nic co wymagałoby wstania rano. Jak narazie senność gorsza niż po hydrozyzynie, suchość w ustach gorsza niż na początku brania Coaxilu i odczuwalna sztywność mięśni ale te objawy są i tak o niebo lepsze niż te akcje która mam po SSRI i gdyby ten Dexepin miał mi pomóc to mogłabym je przetrzymać. Akurat Coaxil gdy działa to ma dla mnie działanie aktywizujące - płacz ustaje, znikają myśli katastroficzne, w głowie zaczyna pojawiać się plan działania, myślenie optumistyczne. Niestety Coaxil działa tylko jeżeli przez jakiś czas go nie biorę (przez te 8 lat wielokrotnie robiłam kilkutygodniowe przerwy w jego stosowaniu, właśnie po to żeby organizm się odzwyczaił i żeby działanie wróciło). Jak organizm jest przyzwyczajony to nie ma takiego działania. -
Jaki się leczyć? (mix. ASD, ADHD, zaburzenia adaptacyjne)
Astrid88 odpowiedział(a) na Astrid88 temat w Pozostałe zaburzenia
Brałam Coaxil przez 8 lat. Tritico przez 2 lata. Hydroksyzynę mam przepisywaną doraźnie od 10 lat. Po Coaxilu albo Tritico CR nie miałam takich jazd na dzień dobry. Po Coaxilu była tylko suchość w ustach. Po Tritico nie było nic (senność sie rozwijała stopniowo dzień po dniu - przy pierwszej czułam się jakbym nic nie zażyła). -
Jaki się leczyć? (mix. ASD, ADHD, zaburzenia adaptacyjne)
Astrid88 odpowiedział(a) na Astrid88 temat w Pozostałe zaburzenia
Jeżeli po jednej tabletce czuję, że umrę i na następny dzień nie jestem w stenie funkcjonować to sorry, ale nie mam zamiaru wziąć kolejnej i umrzeć albo skończyć w szpitalu. -
Jaki się leczyć? (mix. ASD, ADHD, zaburzenia adaptacyjne)
Astrid88 opublikował(a) temat w Pozostałe zaburzenia
Mam zdiagnozowany Zespół Aspergera i zaburzenia depresyjno-lekowe (moim zdaniem są to raczej zaburzenia adaptacyjne ale psychiatra wie lepiej), istnieje też podejrzenie ADHD. Mój lekarz twierdzi, że dopisywanie kolejnej diagnozy nic nie da ale zapisałam się na diagnozę ADHD na NFZ - pierwsza wizyta za 4 miesiące. Brałam już w życiu wiele leków. Od ok. 8 lat jestem na Coaxilu (SSRE) który jako jedyny pomagał, ale odnoszę wrażenie, że organizm się już na niego uodpornił przez to, że biorę go za często. Jego działanie opierało się wcześniej na tym, że brałam 1-2 tabletki w momentach stresu i po ok pół godziny odczuwałam ulgę, płacz ustawał i pojawiała się chęć do działania. Od kiedy biorę po 3 tabletki dziennie zgodnie z zaleceniem lekarza nie Coaxil juź nie pomaga doraźnie. Ostatnio odstawiłam i odnoszę wrażenie, że doraźne zażywanie znowu zaczyna działa bo z jednego ataku płaczu mnie niedawno 2 tabletki Coaxilu wyciągnęły (chociaż następny dzień i tak spędziłam w łóżku a nastrój depresyjny utrzymywał sie jeszcze 2 dni). Tritico CR zostało mi zapisane na problemy ze snem (ze snem zasadniczo nie mam problemów - mam problem z hałaśliwymi sąsiadami a przez nadwrażliwość sensoryczna nie mogę też spać w zatyczkach). Przesypiałam po nim całą noc nie zwracając uwagi na hałas ale moje zdolności poznawcze ulegały również obniżeniu w czasie dnia i po 2 latach jego stosowania skończyło się potworną depresją, spaniem od 17 do 11, problemami w pracy i wypaleniem zawodowym (teraz jestem od ponad pół roku na zwolnieniu lekarskim i czekam na świadczenie rehabilitacyjne). Wiec odstawiłam. Na wszelkie leki SSRI bez przedłużonego uwalniania stosowane do tej pory (było ich sporo różnych) reaguję objawami przypominającymi zespół serotoninowy - drżenie mięśni, gorączka, parastezje, bezsenność, nadmierne pocenie. Są to objawy na tyle nieznośne, że nie jestem w stanie się przemóc by wziąć na drugi dzień kolejna tabletkę. Po Hydroksyzynie śpię jak suseł i następnego dnia nie mogę się dobudzić. Ostatnio został mi zapisany Doxepin. Działanie bardzo podobne do hydroksyzyny tylko silniejsze. Mam ten Doxepin zapisany 3x10mg ale nie ma bola żebym to zażywała na dzień skoro tak bardzo mnie zamula. Odnoszę wrażenie, że moja lekarka mnie nie słucha. Potrzebuję leku który mnie uaktywni, poprawi nastrój i doda energii. Dostaję leki usypiające. Moim głównym problemem obecnie jest brak energii do czegokolwiek, spowolnione myślenie i wszechogarniająca nuda. Chcę zrobić coś co do tej pory sprawiało mi przyjemność (np. gry komputerowe, czytanie książki, zakupy, pływanie, jazda komunikacją miejską i patrzenie przez okno) ale obecnie jest to odczuwane jako nudne. Nudne są również obowiązki domowe jak sprzątanie czy przygotowywanie posiłków. Nudne jest też jedzenie. A do pracy boję się iść bo boję się... że się będę w pracy nudzić. Przeraża mnie perspektywa bycia gdzieś uwięzioną przez 8h i zmuszoną do wykonywania nudnych obowiązków. Kiedyś miałam tak, że mogłam popaść w hyperfokus i robić jedną rzecz przez cały dzień. Obecnie jest to utrudnione ze względu na utrudniające koncentrację poczucie nudy i bezsensu. Ten bezsens jest tu istotny - kiedyś potrafiłam wykonywać różne czynności dla własnej satysfakcji ale od czasu problemów w pracy zaczęło mi bardziej zależeć na tym by robić coś dla innych, żeby ktoś zyskiwał na tym co robię (przez ostatni rok pracy siedziałam w biurze kompletnie sama i byłam zdana sama na siebie, nikt nie nie kontrolował, nikogo nie interesowało co robię, czy w ogóle pojawiam się w pracy czy nie - to było potwornie wykańczające i mam przez to traumę). Robienie czegoś tylko dla siebie nie sprawia mi już radości. Utraciłam wewnętrzną motywację. Nie jestem pewna czy lęk jest moim problemem - nie mam ataków paniki i raczej jestem spokojna. Nie mam fobii społecznej. Boję się wykonywania połączeń telefonicznych ale to akurat mam od zawsze i nie jest czymś co wymaga jakiegoś leczenia - w gorszych momentach zamiast dzwonić jadę załatwić sprawę face to face a a lepszych przemagam się i dzwonię. Zawsze dośc dobrze radziłam sobie z lękiem. Mam siłę żeby powiedzieć sobie "po prostu to zrób", jeżeli trzeba. Mam jednak problem z interakcjami społecznymi i załatwianiem spraw. Np. bardzo bałam się składania wniosku o przedłużenie stopnia niepełnosprawności bo byłam tam kiedyś i była kolejka na 30 osób a dla mnie czekanie w kolejkach jest i zawsze było nieznośne ze względu na nudę i zakaz wchodzenia w hyperfokus (jeżlei wejdę w hyperfokus przestaje cokolwiek do mnie docierać i omija mnie moja kolej, niejednokrotnie odjechał mi już np. autobus bo się zamyśliłam i nie zauważyłam, że podjechał na przystanek). Ale w końcu złożyłam bo poszłam tam i akurat nie było kolejki. Boję się jednak, że mogą mi stopnia nie przedłużyć bo może nie mam wystarczająco papierów. Boję się, że mogą mi nie przyznać świadczenia rehabilitacyjnego. Albo, że mi je przyznają bo nie wiem co w takiej sytuacji dalej (jeżeli bym miała podjąć jakąś pracę to przebywając na świadczeniu rehabilitacyjnym nie mogę, nie moge też na świadczeniu rehabilitacyjnym uczestniczyć w projektach aktywizacji zawodowej ani zapisać się na jakieś szkolenia w urzędzie pracy). I cały czas żyję w napięciu przez sprawę sądową jaką mam z ZUSem o odebraną mi w zeszłym roku rentę którą miałam przez 6 lat. Za każdym razem jak przychodzi z sądu list nie jestem w stanie funkcjonować. Najpierw stresuję się co w tym liście jest i musze iść na pocztę bo nie mogę się na niczym innym skupić, później gapię się w ten list jak głupia i go ze strachu nie otwieram, jednocześnie jedząc bo wiem, że jak w liście będzie coś złego to dostanę ataku płaczu i o żadnym jedzeniu nie będzie już mowy. Później po zjedzeniu otwieram list, czytam co w nim jest, pojawiają się myśli samobójcze i 24h leżenie w łóżku z oczami czerwonymi od łez, w stanie kompletnej katatonii a następnie zbieram się do kupy i piszę odpowiedź dlaczego się nie zgadzam z ich opinią, dlaczego uważam, że renta mi się należy. I kolejnego dnia dostarczam to osobiście do sądu bo uważam, że przesyłanie takich rzeczy pocztą jest niebezpieczne bo list może się zagubić a jeżlei moja odpowiedź nie dotrze to mi renty nie przyznają. Mam skierowania na oddział dzienny, psychoterapię indywidualną i diagnozę ADHD ale wszędzie się czeka. Na dwa oddziały dzienne mnie nie przyjęli bo nie spełniałam ich profilu (na jednym bo leczą nerwice a ja nie mam nerwicy, na drugim bo leczą zaburzenia emocjonalne a ja nie mam zaburzeń emocjonalnych i "bym się tylko męczyła"). Teraz czekam na kwalifikacje na dwa kolejne. Psychoterapii indywidualnej też mi odmówiono bo "nie specjalizują się w leczeniu osób z autyzmem". A na terapie dla osób autystycznych też mnie nie chcą przyjąć bo jestem "zbyt wysoko funkcjonująca". W oczekiwaniu na terapię zapisałam się do środowiskowego domu samopomocy ale się tam nie odnajduję bo odnoszę wrażenie, że wszyscy uczestnicy mają IQ poniżej 90 a moje IQ wynosi ok. 130. Ostatnio prowadzący dali mi w ramach terapii do wypełniania jakieś... kolorowanki. Myślałam, że umrę z nudów. -_-' Już nie mam pomysłu co ze sobą zrobić. Poprzednim razem pomógł mi projekt aktywizacji dla osób niepełnosprawnych (znalazłam po nim moja pierwsza pracę) ale będąc na świadczeniu rehabilitacyjnym nie mogę w czymś takim uczestniczyć a bez świadczenia rehabilitacyjnego nie mając nadal bez renty nie będę miała środków żeby przeżyć. Więc póki co czekam. Przy czym jeżeli mi nie przedłużą stopnia niepełnosprawności to też nie będę mogła w takim projekcie uczestniczyć wiec nie moge czekać zbyt długo bo świadczenie mam urzędowo przedłużone maksymalnie do marca 2025 (w praktyce do dnia wydania nowej decyzji). Jestem zmęczona czekaniem w niepewności.