Jestem falą na wzburzonym oceanie,
unoszę się ku niebu, by za chwilę
zanurzyć się w głębi, gdzie nie sięga światło.
Nie wiem, która z tych części jestem ja.
Serce w mojej piersi płonie na zmianę –
raz ogień, który pożera,
raz lód, który dławi.
Jak pogodzić te sprzeczności,
skoro każda z nich chce mnie pochłonąć?
Czasem jestem lustrem,
rozbita na tysiące kawałków,
które odbijają wszystko,
lecz żadnego z nich nie mogę połączyć
w jedną całość.
Szukać ukojenia w innych,
a potem uciekać,
jak ptak przed burzą –
to wieczna walka,
gdzie nie wiem, czego naprawdę chcę.
Cisza we mnie nigdy nie trwa długo,
zamienia się w krzyk, który tylko ja słyszę.
Czy kiedykolwiek znajdę spokój,
czy też jestem skazana na bycie
w zawieszeniu między bólem a pragnieniem?