Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lorek2003

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Lorek2003

  1. 18 godzin temu, DEPERS napisał(a):

    Jak dla mnie w kwestii usypiania to mirtazapina góruje i biorę ją przeszło 7 lat i nadal działa nasennie. Na depresję nie działa w ogóle

    Spróbuje zapytać psychiatrę o mirte w takim razie. Najbardziej co mi pasowało w działaniu mianseryny to takie ciepełko i rozluźnienie przed zaśnięciem i to, że sen był ciągły i nieprzerywany. Na codzień mam jakieś dziwne nerwobóle i dyskomfort w mięśniach przez co nie potrafię się całkowicie rozluźnić bez jakichś wspomagaczy, w moim przypadku na pierwszy rzut idą benzodiazepiny, ale nie chce ich za często używać, bo już raz się uzależniłem i wymagałem detoxu. Dlatego takie leki nieuzależniające jak mianseryna i mirtazapina są najlepsze do stosowania na codzień.  

  2. Miał ktoś tak, że mianseryna przestala całkowicie działać? W życiu żużyłem 2 listki tego leku marki Deprexolet, dawka 15 mg tak jak lekarz zalecił, bo podobno takie najniższe możliwe dawki działają najbardziej nasennie. Fakt, przez pierwsze dni działało świetnie i już sobie myślałem, że pozostane przy tym jednym leku nie musząc wracać do zolpidemu lub innych silnych benzodiazepin. Niestety z każdą dalszą tabletką było coraz słabiej, aż działanie całkiem zniknęło. Czytałem, że bardzo podobnym w strukturze i działaniu lekiem jest mirtazapina, czy ktoś z Was ją brał? Jest mocniejsza? 

     

    Takie sytuacje odbierają mi nieraz siłę i napędzają natrętne myśli, że już na zawsze pozostanę takim bezsennym i znerwicowanym warzywem w depresji, ale wiem, że to tylko schizy i trzeba dalej próbować, bo różnych leków jest cała masa.

  3. W dniu 22.11.2019 o 21:02, Neseir napisał(a):

    GÓRÓ Peterson nie rozumie

    GÓRÓ Peterson dalej nie rozumie

    GÓRÓ Peterson nie rozumie "UP TO ELEVEN"

     

    I oto on - autorytet, zbawiciel dysponującym 76453 IQ. Rzekomo wybitny psycholog nie pojmujący motywu lęku społecznego, więc tym bardziej osobowości unikającej. Nie że mnie to jakoś dziwi... Nawet nie wiem od czego zacząć, wysłuchawszy te prelekcje.

    "Przypuśćmy że znajdujesz się na imprezie", "Przestań skupiać się na swoich reakcjach, a staraj się odbierać reakcje innych", "Wybierz z tłumu jedną osobę i z nią konfrontuj swoje racje, a reszta pójdzie jak z płatka", "Przestań zbytnio (?) myśleć co powinieneś powiedzieć, tak właśnie spieprzysz sprawę", "Wyjdź z domu i doświadczaj obcych sytuacji o charakterze społecznym, w końcu wytworzą Ci się w mózgu odpowiednie proteiny, likwidujące (?) lęk". 

     

    To mają być rady dla fobika / unika? W najlepszym wypadku mogą pomóc osobie cierpiącej na umiarkowaną tremę przed wystąpieniami publicznymi. No, ale skoro w treść swojego wykładu wujka Wieśka wmontował SMOKA CHAOSU i OKO HORUSA to na pewno ma rację. Peterson w ogóle uwielbia "uświęcać" swoją narrację powoływaniem się na mitologiczne konstrukty - tam, gdzie w ogóle nie są potrzebne. 

    Moment, kiedy kompletnie już zwątpiłem w "oświecenie" naszego guru to ten, kiedy w odniesieniu do lęku społecznego, Jordan zalecił, żeby się nie przejmować co inni powiedzą. Tak. Nie był to kolejny pożal-się-boże wykład, a jakiś stream - jeżeli nie usunęli, znajdę go i zalinkuję.

    Może to trochę odkop z mojej strony, ale niedawno czytałem, że wyszło na jaw jego uzależnienie od benzodiazepin. Nic dziwnego, że nie rozumie lęku, skoro go zabija lekami. Niby taki inteligentny, a najwyraźniej albo nie wie co robi i nie łączy kropek albo temu tak cwaniaczy jak to na działaniu benzo często się zdarza.

×