Hej, na wstępnie kilka słów o sobie. Mam 31 lat, jestem w dobrej kondycji, bez nadwagi i nałogów, alkohol też sporadycznie. No i mam następujący problem. Od później podstawówki, w przypadku dużego stresu lub po wysyłki fizycznym (najczęściej jak miałem przerwę od treningów) występuje u mnie przytrzymanie serca (trwa to poniżej sekundy) i jedno bardziej wyczuwalne uderzenie. I w zależności od tego czy mam dużo stresu czy mało może wystąpić raz w miesiącu lub rzadziej ew 3-4 razy w dzień (najczęściej wieczorem lub po południu). Miałem robione parę razy ekg w szkole średniej i wszystko było ok (po lekach na astmę dostawałem kołatania i na torze chyba mi wtedy 4x robiono ekg w ciągu 2mc). W tym roku miałem ekg we wrześniu 2x w ciągu jednego dnia gdzie się bardzo stresowałem (podejrzewano po covid zatorowość, jednak po agio tk stwierdzono, że nic mi nie jest) i nie wykryto żadnych nieprawidłowości. Wtedy też kazano mi pomierzyć ciśnienie które w domu było w normie mimo, że reaguję alergią na ciśnieniomierz i ekg. Tętno spoczynkowe mam w normie zawsze około 60 wg Apple Watch średnia z 6mc to 56 bpm. Czytałem też, że takie parzy są raczej normalne i mogą się zdarzać w sytuacji większego stresu. Jakoś zacząłem ostatnio o tym myśleć a, że mam chyba skłonność do hipochondrii to zaczęło mnie to stresować. Bywało, że miałem takie epizody "nerwicowe" w przeszłości i po chwili się "ogarniałem". Szczerze mówiąc chciałbym aby ktoś po prostu z boku na to spojrzał i powiedział co o tym myśli.