Skocz do zawartości
Nerwica.com

natalia2003

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez natalia2003

  1. W dniu 29.11.2022 o 22:10, refren napisał:

    Biblia mówi "Zanim złożysz ślub, przygotuj siebie,
    a nie bądź jak człowiek, który Pana wystawia na próbę" (Syr 18: 21)

    Ewangelia mówi: 

    «Słyszeliście, że powiedziano przodkom: "Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi". A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na niebo, bo jest tronem Boga; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nawet jednego włosa nie możesz uczynić białym albo czarnym.

    Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi».

    Po co w ogóle coś obiecywać Bogu? Czy Bóg czegoś od nas potrzebuje? Czy jesteśmy w stanie się wywiązać z każdej obietnicy? Czasem ludzie mają natchnienie do tego, by zmienić swoje życie i wtedy coś obiecują, choć Bóg oczekuje raczej od nas nawrócenia, niż zapowiedzi nawrócenia. Z pewnością obietnica musi być złożona w sposób zupełnie wolny, autentyczny aby była ważna. Ale może też być elementem kupczenia, chcę coś od Boga uzyskać i obiecuję coś w zamian, to jest myślenie magiczno-pogańskie niż chrześcijańskie. W Twoim przypadku to ewidentnie element nerwicy, ma podłoże lękowe i nie jest wyrazem Twoich dążeń ani wolnym wyborem. O czym Bóg doskonale wie. 

    Ja bym powiedziała na Twoim miejscu Bogu  dla własnego spokoju "Nie składam żadnych obietnic ani teraz ani w przyszłości, a jeśli jakąś złożę, to będą to tylko natrętne myśli i nie można tego liczyć".

    Właśnie o to chodzi, że to przez nerwice. Dziękuje, tak zrobiłam, zaufałam Bogu, że wie, że to tylko myśli, a tak naprawdę tego nie chce 

  2. 19 minut temu, natalia2003 napisał:

    Hej, wpadłam spod deszczu pod rynnę. Czasami mam wrażenie, że coś obiecałam, mimo, iż jestem pewna, że wcale nie obiecałam. Wiem, dziwne. Ale potem następuje taki moment, że mam wrażenie, że chce to obiecać. Muszę się bardzo kontrolować, bo wiem, że tak naprawdę tego nie chce, ale czasem nie wychodzi i pomyśle, że to obiecuje. Był ktoś w podobnej sytuacji?

    Precyzyjniej czasami też mam po prostu wrażenie, że Bóg źle mnie zrozumiał, albo coś. Wiem, że to trochę pokręcone, czasami zastanawiam się, czy to Bóg jest tym policjantem z radarem, który tylko czeka, aż niechcący mu coś obiecam, czy to ja tym policjantem jestem i nawet same myśli o obiecywaniu traktuje jako obietnice. Jak myślicie? Przejmować się tym, czy odpuścić. 

  3. Hej, wpadłam spod deszczu pod rynnę. Czasami mam wrażenie, że coś obiecałam, mimo, iż jestem pewna, że wcale nie obiecałam. Wiem, dziwne. Ale potem następuje taki moment, że mam wrażenie, że chce to obiecać. Muszę się bardzo kontrolować, bo wiem, że tak naprawdę tego nie chce, ale czasem nie wychodzi i pomyśle, że to obiecuje. Był ktoś w podobnej sytuacji?

  4. 19 minut temu, johnn napisał:

    Czemu nie składać obietnic?  

     

    Ostatnio spotkałem się z interesującym poglądem, że wszystko jest Bogiem.  

     

    Życzę Ci miłego dnia:)

     
    Bo moje natrętne myśli dotyczą właśnie rzeczy, do których nie chcę się zobowiązywać. 
     

    Dzięki, może jutrzejszy będzie lepszy, niż ten 

  5. Hejka, od jakiegoś czasu doskwierają mi silne natręctwa na tle religijnym. Okropne skrupuły, przez pewien okres czasu balam się nawet wziąć jakieś jedzenie z lodówki u babci bez pytania, bo bałam się, że to grzech. Panikowałam, bo pomyliłam się na kasie samoobsługowej ( co z tego, że przez tą pomyłkę zapłaciłam więcej, niż powinnam). Przypomniała mi się sytuacja z podstawówki, kiedy ktoś pożyczył mi kilkadziesiąt groszy, bo brakowało mi do biletu, a ja nie oddałam itd No ale do rzeczy, obecnie mam fazę na obietnice Bogu. Co chwila mam w głowie nową obietnice, im bardziej nie chce jej spełniać, tym myśli są bardziej natrętne. No i potem mam takie myśli, że jak coś zrobię, to ta natrętna obietnica będzie nieważna. Czasami te rzeczy są irracjonalne, ale nie potrafię tych myśli powstrzymać, ostatecznie staram się spełnić ten warunek   i jak się nie uda to panikuje. No bo ja nie chce żeby była ważna. Nie wiem, czy się z tego spowiadać i nie wiem, jak sobie z tym poradzić. 

  6. Hejka, od jakiegoś czasu doskwierają mi silne natręctwa na tle religijnym. Okropne skrupuły, przez pewien okres czasu balam się nawet wziąć jakieś jedzenie z lodówki u babci bez pytania, bo bałam się, że to grzech. Panikowałam, bo pomyliłam się na kasie samoobsługowej ( co z tego, że przez tą pomyłkę zapłaciłam więcej, niż powinnam). Przypomniała mi się sytuacja z podstawówki, kiedy ktoś pożyczył mi kilkadziesiąt groszy, bo brakowało mi do biletu, a ja nie oddałam itd No ale do rzeczy, obecnie mam fazę na obietnice Bogu. Co chwila mam w głowie nową obietnice, im bardziej nie chce jej spełniać, tym myśli są bardziej natrętne. No i potem mam takie myśli, że jak coś zrobię, to ta natrętna obietnica będzie nieważna. Czasami te rzeczy są irracjonalne, ale nie potrafię tych myśli powstrzymać, ostatecznie staram się spełnić ten warunek   i jak się nie uda to panikuje. No bo ja nie chce żeby była ważna. Nie wiem, czy się z tego spowiadać i nie wiem, jak sobie z tym poradzić. 

×