Witam, mam 22 lata, jestem w związku od 3 lat. Moja głowa od dwóch tygodni zajęta jest tylko moim chłopakiem. Żyjemy na odległość, ale nie to wydaje się najgorsze. Coś o mnie. Jestem bardzo emocjonalną osobą. Na wszystkie niepowodzenia reaguje płaczem, szczególnie w związku, potrafię płakać nawet o jakieś błahostki, które w danej chwili urastają do rangi tych strasznych problemów. Miałam kilka napadów lekowych. Najgorszy problem mam z tym, że czuje sama do sobie brak szacunku. Nie umiem stanowczo postawić granic, kiedy słyszę nieprzyjemne słowa w moja stronę lub przykre zachowanie nie umiem postawić na swoim i wyrazić sprzecznego zdania. Boje się, że mój chłopak obrazi się na mnie i nie będzie się do mnie odzywał( co już przetestowałam, potrafi nawet kilka dni, a ja nie mogę wtedy normalnie funkcjonować, cały czas myśle tylko o nim i w końcu to ja przepraszam chociaż nie zawiniłam). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w kiedy on wprost mówi że woli spędzić czas z innymi ludźmi, odechciało mu się starać bo ja tego nie doceniam lub inne podobne teksty, ja zamiast postawić na swoim i pokazać ze jestem tego warta i jeśli będzie się tak zachowywał to mnie straci, ja płacze, przepraszam(chociaż czuje ze nic nie zrobiłam). Jest to okropnie męczące, okropnie zajmuje mi głowę i nie jestem w stanie wykonywać nawet prostych czynności. Rozmawiałam z nim o tym wielokrotnie, niestety sytuacje powtarzają się regularnie. Powiecie pewnie, to dlaczego z nim jesteś? Poza tymi przykrymi sytuacjami jest naprawdę pięknie i zbudowaliśmy dużo razem. Staram się jednak znaleźć odpowiedz na pytanie: Czy to problem ze mną i ja nie umiem sobie radzić w normalnych sytuacjach życiowych, czy jednak mam rację, a moje zachowanie na przedstawione sytuacje jest uzasadnione.