Dzięki za odpowiedzi, fajnie że ktoś tu zagląda. Marek, aż tak jak Ty chyba nie mam, bo u mnie wszystko związane jest tylko z lękiem. Jak wyżej pisałem napady lęku i objawy somatyczne czasem bardzo mocne, typowe i idealnie wpisujące się w opis nerwicy lękowej. Czasem mam niedobory pierwiastków i to się miesza, raz jest to objaw fizycznego niedoboru i w wynikach to widać, a jak uzupełnię niedobory, to zostają typowe somatyczne objawy. Ostatnio nawet robiłem badania i fizycznie jest aktualnie ok, więc na ten moment wiem i mam tego świadomość, że fizycznie nic mi się nie dzieje. Natomiast ten lęk opisałbym jako odruch, niezależny od mojej wiedzy na temat mojego stanu zdrowia. Czasem występuje objaw somatyczny i po nim lęk napadowy, a że zdaję sobie sprawę że nic mi nie jest to olewam, mimo wszystko jest tak silny, że nie potrafię odwrócić uwagi od niego całkowicie. Czasem przez niego porzucam czynność, którą w danym momencie robiłem. Ciężko się przez to skupić na pracy. Dodatkowo ciśnienie i tętno się podnosi i utrzymuje się przez godzinę/dwie. Przede wszystkim chciałbym się nauczyć jak radzić sobie z napadem lęku, który następuje po objawie somatycznym, i jak zmienić własne myślenie, żeby objawy somatyczne zaczęły się wyciszać.
W dalszej kolejności chciałbym ogarnąć te traumy, które przeżyłem. Zresztą pomimo lęku byłem wstanie się przełamać i brać poprzednie leki. Nie jest to ideał, może po prostu nauczyłem się przez tyle lat żyć z nerwicą. Ale daję radę, a terapeuta nie chce nic ze mną dalej robić, nie poruszam z nim żadnego tematu, te ostatnie wizyty są jałowe i nic nie wnoszą. Nie wiem nawet jak to powinno wyglądać, ale ani nie poruszamy tematu traum, ani aktualnych lęków, gdzie wyraźnie mu sygnalizuję, że chcę iść dalej z tym co mam. Zaznaczam mu też wyraźnie, że nie chcę kolejnych leków, bo to są jakieś obiecanki, że to pomoże. Nie wydaje się to dziwne, że 3 różne leki SSRI, na mnie w żaden pozytywny sposób nie działały? Ani ja, ani domownicy nie zauważyli żadnej różnicy, oprócz tego, że jeden wywołał mi arytmie, drugi refluks i każdy z nich obniżał libido. Po trzech próbach chociaż jeden z nich powinien zadziałać, mimo jakiś skutków ubocznych, a ja miałem tylko skutki uboczne. Dlatego nie chcę brać kolejnych leków, bo to wiąże się z nowym lękiem i być może walką z kolejnymi skutkami ubocznymi, i tak naprawdę zamiast mi to pomagać to czuję fizyczne objawy i psychiczny lęk.
Zresztą przejrzałem trochę opinii o lekach, i gdzie tu można mówić o skuteczności SSRI jak na forach każdy lek z tej grupy pomógł 50% pacjentów. Statystyki naukowe mówią o tym że około 30% pacjentów wgl nie reaguje na jaką kolwiek farmakologie, dla mnie to zaczyna być jedna wielka ściema i naciąganie na pieniądze. I mam tak ciągnąć jeszcze rok, dwa, trzy? aż jeden z drugim ogarną, że tutaj nie da się ogarnąć farmakologią? Mam czekać w zawieszeniu na jakiś magiczny cud zadziałania leku, a jak nie nastąpi, to mam czekać w tym marazmie? Nie powinni mi pomóc równolegle terapią?
Chciałbym, żeby jakiś terapeuta mi pomógł, powiedział w jakim kierunku mam się chociaż kierować oprócz tych leków. Nie znam się na prowadzeniu terapii i to jest tylko wyłącznie moje prywatne zdanie, ale uważam, że on tak naprawdę nie wie co dalej ze mną zrobić, bo pewnie liczył na kolejny łatwy przypadek, na którego podziałają leki i będzie miał z górki. A trafił się bardziej złożony to rozłożył ręce, i nie chce mnie pokierować dalej, powiedzieć wprost że mi nie pomoże tylko siedzę tam i przynoszę pieniążki co wizytę. Tracę nadzieję, że można mi pomóc, a co kolejna próba nowych leków lęk jest większy.
Człowiek wkońcu dochodzi do wniosku, że chce coś z tym zrobić, próbuje szukać pomocy, gdzie sami wiecie jaka stygmatyzacja jest w społeczeństwie ludzi z zaburzeniami. Mimo wszystko człowiek zaczyna szukać pomocy i nie dostaje nic...
Dlatego chciałem namiary na kogoś sprawdzonego z Wrocławia, bo może trafiłem na pseudoexperta.