Witam mam 19 lat. Dzisiaj będąc na turbo kacu, a raczej na kacu pomieszanym ze zjazdem po amf, siedziałem przed komputerem i zaczęło zbierać mnie na wymioty, w sumie nic nadzwyczajnego. Nie mogłem pójść do toalety bo była okupowana, ale na spokojnie bym wytrzymał z tym bełtem aż domownik opuści kibelek. Nagle ból brzucha i nudności "przerodziły się" w takie jakby drętwienie/mrowienie i zaczynając od brzucha rozeszło się jeszcze na ręce i twarz, zacząłem się pocić, poczułem wzrost ciśnienia, a serce waliło jak szalone. Nie wiedziałem co się dzieję, bałem się, przez chwilę myślałem, że mam zawał czy coś ale udało mi się zachować spokój, jakoś uchyliłem okno i poprosiłem babcię żeby dała mi szklankę wody. Nie mogłem wziąć tego kubka do ręki bo dłonie miałem jakieś takie zesztywniałe i lekko odgięte do tyłu, ledwo mogłem nimi poruszać. Babcia chciała już na karetkę dzwonić ale powiedziałem żeby nie dzwoniła. Zapytała czemu mam takie stopy brudne a ja patrzę i one nie brudne tylko sine. Drętwienie zaczęło powoli ustępować za to dłonie trzęsły mi się jakbym miał Parkinsona, ale po chwili przestały. Całość trwała maksymalnie 10min. Ku mojemu zdziwieniu objawy kaca, tj. nudności, ból brzucha i ból głowy, które niedawno mi dokuczały, zniknęły. Postanowiłem zmierzyć sobie ciśnienie, ale musiałem znaleźć baterie do ciśnieniomierza. W międzyczasie babcia zrobiła mi melisę, a ja sobie wziąłem banana, pomarańczkę, mandarynkę i sałatkę jarzynową . Wcześniejsze próby zjedzenia bądź wypicia czegokolwiek kończyły się wymiotowaniem, a teraz nie miałem żadnych problemów. Zmierzyłem ciśnienie i wyszło 154/108, puls 143. Około 10min później zmierzyłem jeszcze raz i wyszło 130 coś na 90 parę, puls wynosił 86, a ja czułem się już całkiem dobrze. Nigdy wcześniej nie miałem takiego czegoś.