Jestem osobą autystyczną
Z ADHD (autodiagnoza).
Odkąd pamiętam nigdy mi na niczym nie zależało. Tzn. kiedyś miałam jeden cel- chciałam kogoś poznać, mieć partnera. A teraz? Już nawet na tym mi nie zależy, bo nie miałabym o czym z tą osobą rozmawiać. Bo nic mnie nie porusza, zero napędu życiowego.
Całymi dniami bezmyślnie wgapiam się w TV,
I to jest całe moje zajęcie.
Podkreslę, że nie mam depresji (ale coś jest mocno nie tak. Normalni ludzie mają reakcje emocjonalne, uczucia- a ja czuję się jak wyprana z emocji). Ciągła prokrastynacja, skrajne lenistwo. Za nic się nie zabiorę, bo stwierdzam, że to nie ma sensu. Kupiłam ołówki i zeszyt, w którym miałam uczyć się rysować ale oddałam kuzynowi, bo stwierdziłam, że po co marnować kartki na takie bezsensowne, paskudne g...o.
To ciągle się pogłębia. Jestem odizolowana społecznie, w tej chwili nie czuję potrzeby być w związku - mam 25 lat.
Ale boję się, że w którymś momencie będę jednak chciała wejść w związek ale to się nie uda, bo jestem całkowitym zombie.
Nikt nie będzie chciał wejść w związek z kimś kto tylko bezmyślnie przełącza kanały i nie umie się odezwać, bo NIC mnie nie obchodzi. Nawet gdyby ktoś mi powiedział, że za niedługo umrę - nie ruszyłoby mnie to.
Nie wiem co jest grane, ale zastanawiam się nad schizofrenią prostą u siebie