Steve 2011
-
Postów
11 -
Dołączył
Odpowiedzi opublikowane przez Steve 2011
-
-
4 minuty temu, Marcelina 28 napisał:
Wyobrazam sobie co to musi znaczyc dla faceta. Ja jako matka czuje się z tym naprawdę zle. Starsza corka ma prawie 10 lat i tez juz ma dosc ciagle"umierajacej" matki.
Ktoś kto tego nie przezyl nigdy nie zrozumie. Ja jeszcze 10 lat temu tez bym w zyciu nie zrozumiala takiej osoby,wrecz bym wysmiała. Bardzo wazne jest wsparcie bliskiej osoby. Choc moj mąz mnie rozumie to czasami tez juz mnie sluchac nie chce. Ciagle mnie cos boli,kluje,sciska. Czuje sie jak 80latka a mam 32 lata. Szkoda ze ten najlepszy czas przelatuje nam na takim ch***stwie.
Jesli czujesz ze nie dasz rady bez leków to pojdz po recepte ale jesli czujesz choc odrobinę siły to spróbuj bez leków,one na wszystkie objawy rzadko pomagają a dodatkowo maja skutki uboczne,czasami naprawde uciążliwe.
Ja próbowałam w sumie tylko 3,ale ja mam wielki strach przed lekami i na tych 3 nigdy nie czulam sie calkiem zdrowa.
Doskonale porównanie, ja mam 34 lata prawie juz a od 2008 r to majac 21 lat zaczalem walke z tym gównem i czasami czuje sie rowniez jak 80 latek. Poranne sniadanie pelne lekarstw wszystkie na nadciśnienie, biore ich 4 roznego rodzaju a potrafie przez nerwice miec wysokie, rozmawiałem z lekarzami kardiologami o tym to sprawiali wrażenie ze oni nie widza powiazania cisnienia z nerwicą. Nie wiadomo juz gdzie szukac pomocy. Nie chce brac lekow na nerwice ale obawiam sie ze nie będzie wyjscia przez jakis czas sie nimi wyciszyc. Mam wrażenie ze obecna sytuacja na swiecie z wirusem doprowadzila mnie do takiego stanu bo mnie wszystko potrójnie bardziej wkur...
-
2 minuty temu, Marcelina 28 napisał:
Czyli do tej pory byłes też na lekach antydepresyjnych?
Hipochondria to tak...to jest głowny problem. U mnie na porzadku dziennym był cisnieniomierz,pulsoksymetr. Hmmm i karetka byla dwa razy w ciagu 3 lat. Czlowiek jest poprostu przekonany ze umiera. Znam to bardzo dobrze.
Mozna powiedziec ze bylem pod stałą opieką lekarska, rejestrowalem sie, szedlem na wizyte mowilem jal jest, w razie w mialem recepte na wykupienie na takie chwile jak te ale nie wykupywalem leków. Ja mam podobnie, chyba w depresje nie popadlem nigdy choc moze lzejsza odmiana jakas mialem, ale zdiagnozowano mi nerwice lekowa plus natręctwa. Brak wsparcia od rodziny całkowity, teksty typu "wez się ogarnij" itp. doprowadzają mnie do doła, jedynie żona cudem ze mna wytrzymuje, niby facet jestem, ostoja rodziny a choroba wypier..... wszystko do gory nogami. Przyszedlem na to forum zeby wlasnie z kims o tym pogadac, z kims kto to rozumie.
-
3 minuty temu, Marcelina 28 napisał:
Ja chodze juz od prawie 3 lat z 5 miesieczna przetwa własnie prywanie,raz w tygodniu i naprawdę ciezko finansowo to ogarnac. Od 3 miesiecy wlasnie zmieniłam na terapię w nurcie poznawczo-behawioralna i jest zupełnie inna niż ta na ktora chodzilam dotychczas. W moim miescie terapeuta na nfz to porazka wiec nie mam wyjscia. Jestem tez od października 2018 roku na lekach,które zaczelam brac bo wpadłam najpierw w depresje.
I tu wypowiem swoje zdanie na temat leków. O ile chodzi o depresje to tak,uwazam ze leki sa potrzebne,bo ja wtedy załamalam sie konkretnie. Czułam pustke,smutek,ciagle plakalam i leki byly mi potrzebne,ale jesli chodzi o nerwice to żaluje tych leków z perspektywy czasu. Od trzech lat łykam tabletki i nie wiem czy one pomagaja mi na nerwice. Nadal mam cała palete objawów a jestem ciekawa jak było by bez nich. Gratuluje tym ktorym lekarz za pierwszym razem trafil w leki bo wchodzenie na nie to koszmar. Teraz jestem od nich PSYCHICZNIE uzależniona. Poprostu czuje sie nadal nie najlepiej a boje sie czy bez nich nie bedzie gorzej. I tak łykam juz tyle czasu. Dlatego jestem zdania jesli ktos moze w miare funkcjonowac bez lekow w tej nerwicy to leków nie polecam a jedynie konkretna prace nad soba.
Przedemna decyzja teraz czy próbuje bez leków czy zmieniam bo te mi nie słuzą.
Ja zaczynalem przygode od xanaxu doraźnie a stale leki to przerobilem chyba cala farmakologie i zawsze występowały przeróżne skutki uboczne, od calkowitego zlikwidowania popedu seksualnego, po bole glowy, bole miesni, senność itd. Najdłuższy lek jaki zazywalem to była fluoksetyna, po czym po dwoch latach jej brania zrobilem proby watrobowe i mialem znacznie przekroczone wiec znowu zmiana leku. Nawet nie pamietam kiedy nastapilo cudowne uzdrowienie, taki błogi spokój, brak sciskow czaszki jak w imadle, moglem spokojnie zasnąć, choc wiadomo bywaly dni gorsze ale spokojnie dalo sie to opanować. Ale to co wydarzylo sie tydzien temu czy dokladnie ten sam atak paniki co pierwszy raz w zyciu, ze umieram, do zony mówię zeby karetke wzywala, standard. Od tamtej pory nie rozstaje sie z cisnieniomierzem, hipochondria na porzadku dziennym, wkrecam sobie zawal, udar poprzez ze mam juz dawno raka. Ratuje sie aktualnie afobamem ktorego nie mozna brac codziennie ale czekam cierpliwie na wizyte do swojej lekarki ktora mi przepisala jakas gowniana pregabaline swego czasu ktora dziala chwile i wszystko zaczyna sie na nowo.
-
3 minuty temu, Eve19 napisał:
u mnie to popędu było brak nawet bez SSRI więc w sumie niewiele się zmieniło. Ale może jest u Ciebie inna alternatywa. Mogę Ci podać namiary na dobrego lekarza, konsultuje też online. Na prawdę wkłada serducho w każdego pacjenta.
Jakby byla alternatywa to przez tyle lat by bylo duzo lepiej. Mialem super terapeutke na NFZ no ale zmyła sie i wez tu na nowo otwieraj sie przed.kims nowym, opowiadaj caly zyciorys od nowa a prywatnie to mnie nie stać ladowac tyle kasy w rozmowy. Dziekuje za pomoc ale online to dla mnie nie leczenie, ja z kims rozmawiajac muszr sie z ta osoba widzieć a nie przez telefon czy komunikatory. To jest najbardziej złośliwa choroba jaka świat zna a kompletnie niewidoczna.
-
19 minut temu, Eve19 napisał:
Idź koniecznie, dobry lekarz jest bardzo ważny.
Ciezko znaleźć dobrego lekarza, żonglować psychotropami mozna kazdemu ale trafic z tym prawidlowym to duży problem, kazdy ssri likwiduje poped seksualny do zera a tu mialy byc starania z zona o dziecko. Tak chyba poprostu musi być, męczarnia na wieki wieków.
-
12 minut temu, Marcelina 28 napisał:
Od 2008 r męczę sie z tym dziadostwem, moglbym napisac doktorat o tym a w razie paniki dalej reaguje tak samo jakby to sie działo pierwszy raz w życiu, nie da sie do konca tego kontrolować. W najbliższych dniach musze isc do psychiatry i dostać cos przeciwlękowego bo bez tego bardzo ciężko jest.
-
Ja ponad rok mialem spokoj, super wyciszony, bez leków, dawałem sobie rade a tydzien temu tak wszystko runęło ze skonczylo sie na cisnieniu 200/110 atak paniki, dopiero hydroksyzyna i lek na zbicie cisnienia mnie powalilo choc po jakims czasie. Teraz bez afobamu nawet sie nie ruszam... Zycie to piekło... Kląć mam ochote z tego powodu bo wszystko sie zesralo... Nie wiadomo co bylo powodem i weź tutaj szukaj pomocy w tych chorych czasach.
-
Juz wariuje, cały czas mierze ciśnienie, tydzień temu trafiłem na izbe przyjec z atakiem paniki plus wysokie cisnienie, nie mogli niczym tego zbić, mam 34 lata i mialem jakis czas kontrolę nad cala nerwica ale wkoncu wszystko wróciło. Caly dzien potrafie siedziec z ciśnieniomierzem i sprawdzać, calymi dniami wszechobezwladniajacy lęk, mokre dłonie, ciezki oddech, juz nie wiem jak sobie pomóc, czekam na zarejestrowanie na oddzial dzienny, moze tam sie uda z czasem to troche ogarnąć bo tak sie nie da żyć.
-
Witajcie ludzie, jesli ktos sie męczy z tym dziadostwem i chce pogadac, wspierac sie wzajemnie to smialo na priv pisać.
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
w Nerwica lękowa
Opublikowano
Odpisałem na wiadomość w wiadomosci prywatnej jesli nie masz nic przeciwko.