Cześć wszystkim, Piszę bo kończą mi się koła ratunkowe i jestem ciekaw czy ktoś przeżywa coś podobnego. Leczę się, lub staram się leczyć, na nerwicę lękową ponad 5 lat. Przerobiłem chyba wszystkie leki omawiane w innych wątkach na forum. Adaptogeny, grzybki, cbd, końskie dawki waleriany. Obecnie jestem na lineforze, mobemidzie i w xanaxie w kryzysie. Przy niczym nie miałem widocznej poprawy. Byłem też rok na terapii. Nie mam depresji, czuję się ok jeśli chodzi nastrój. W moim przypadku lęki pojawiają się wyłącznie w kontekście pracy, w sytuacjach kiedy muszę wyjść że swojej rutyny. Cały czas obracam w głowie teoretycznie sytuacje. "Niestety" dostałem awans na stanowisko które jest dla mnie nerwowo nie do zniesienia. Czuję w gardle niesamowite napięcie, drganie, czuję atak paniki za rogiem. Jestem nad przepaścią. Czy ktoś się zmaga z czymś podobnym?