Skocz do zawartości
Nerwica.com

Andrzej_1988

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Andrzej_1988

  1. 15 godzin temu, Talent napisał:

    Cześć, mam jedno ważne pytanie. Chodzi o to że jestem bardzo samotna. Nie mam już żadnych koleżanek ani kolegów, nikogo do kogo mogłabym napisać i spytać się np. co u niego słychać. Po prostu nikogo. 

     

    Czy znalazłby się tutaj ktoś z kim mogłabym porozmawiać? Bardzo potrzebuje zwykłej rozmowy. Jestem dobrej myśli i wierzę, że odnajdę jeszcze moja bratnia dusza. Może będzie to tutaj a może gdzieś indziej, ale próbuje. Jeśli jest ktoś kto też chciałby porozmawiać to zapraszam. Może znaleźlibyśmy wspólne tematy. Jestem dusza artystyczna i lubię rozmawiać na takie tematy. Czytam dużo książek i sama pisze opowiadania więc może znajdzie się ktoś z podobnymi pasjami.

     

    O tak ogólnie to jeszcze jakiś czas temu cierpiałam na nerwicę lękowa i dlatego znalazłam się na tym forum. Mogę pochwalić się tym że udało mi się z tego wyjść. Teraz czuję się świetnie. Całkowicie wyleczyłam się z nerwicy. I co najważniejsze zrobiłam to dzięki mojej silnej woli i wierze. Nie potrzebowałam lekarzy ani leków. Zrezygnowałam z terapii i sama wzięłam sprawy w swoje ręce. I się udało. W ciągu dwóch/trzech miesięcy. Więc jeśli ktoś chce to mogę mu nawet pomoc z choroba. Mogę wspierać i krok po kroku opowiadać jak mi udało się wyleczyć. Wystarczy po prostu wierzyc w to że jest się zdrowym, kluczowe znaczenie ma podświadomość a na to możemy wpłynąć poprzez nasze myśli i nastawienie. Wiara czyni cuda, naprawdę. 

    Napisz coś o Sobie, ile masz lat, czym się zajmujesz 😊

  2. Myślę, że mimo wszystko powinieneś się skonsultować że specjalistą na dobru początek, nawet przez jakieś tele porady poszukaj. Nikt tu nie powinien diagnozować Cię bo nikt dobrze Cię nie zna. Postaraj oddać się nawet czytaniu dobrych książek czy oglądaniu filmów póki nic z tym na poważnie nie zrobisz. Dasz rade, będzie dobrze ☺️

  3. 31 minut temu, NieRozumiem napisał:

    Witam wszystkich. 

    Wiem, że nie jesteście wykwalifikowanymi lekarzami ale najprawdopodobniej wiecie więcej niż ja. Od jakiegoś roku zmagam się z (chyba) depresja. Nie mam ochoty na nic, wszystko odwlekam w czasie. Nie byłem u lekarza ponieważ myślałem, że jest to efekt żałoby. Niestety złe samopoczucie nie znika, a do tego doszły jeszcze dziwne objawy (mam nadzieję, że) nerwicy. Mam zmienne objawy, przez tydzień panicznie bałem się, że jestem pedofilem, nawet nie przemawiał do mnie fakt, że trzymając małe dziecko (siostrę) na rękach nie czułem żadnego podniecenia ani nie miałem żadnych zbereznych myśli w stosunku do tego niej. Zwyczajnie atakował mnie lęk który mi mówił że mogę skrzywdzić to dziecko. Po tygodniu te myśli przycichły i wracają raz na jakiś czas. Do tego ostatnio doszły  myśli, że mogę skrzywdzić kogoś z mojej rodziny. Prócz natretnych i bardzo utrudniających życie mysli których jest jeszcze kilka pojawia się tak zwana derealizacja. Czasami mam wrażenie jakby otaczający mnie świat był po drugiej stronie lustra, a ja mogę tylko na to wszystko patrzeć będąc w jakieś niewidzialnej klatce. Zazwyczaj trwa to 15-20min i jest bardzo wyniszczające. Najgorsze w tym wszystkim jest to że od początku tych objawow latam godzinami po stronach internetowych szukając chorób które odpowiadają tym dolegliwosciom. Byłem już w swoim mniemaniu schizofrenikiem, miałem także PTSD, różnego rodzaju psychozy oraz Chad. Od tygodnia próbuje się dodzwonić do psychiatry/psychologa lecz przez wirusa panującego na całym świecie jest to praktycznie niemożliwe. Dlatego zwracam się do was. Powiedzcie mi, że moje wymysły na temat różnych chorób są objawem nerwicy a nie czegoś gorszego. Jeżeli ma ktoś sprawdzone sposoby na radzenie sobie z derealizacja bądź natretnymi myślami to z chęcią chciałbym je poznać. Z góry dziękuję wszystkim za pomoc.

  4. 7 minut temu, anonimowa_2001 napisał:

    Brzmi mega przykro. Wiem jak to jest kiedy nikogo się nie ma i nikt cię nie lubi. To mnie zniszczylo i od tego się zaczął mój najgorszy stan. 

    Opowiesz więcej o tym ponizaniu? 

    Opowiedz więcej to może Razem z anonimowa_2001 sprubójemy coś pomóc. Zawsze jest jakieś wyjście a każdy człowiek ma prawo być szczęśliwym. 

  5. 33 minuty temu, anonimowa_2001 napisał:

    No nie mogę. Co noc niepokój, lęk, wariacja, czekam aż stanie się coś złego, bo jestem o tym przekonana, mimo że wiem, że nic mi realnego nie grozi. Trochę też jakbym bała się ciemności, bo jak się robi jasno to to przechodzi. Strasznie mnie to męczy. Wczoraj jeszcze doszły myśli o okaleczaniu się. Co do rodzeństwa to mam 3. Czemu pytasz? 

    Tylko nie rób nic głupiego. Pytam o rodzeństwo bo Moi dwaj młodsi bracia są ludźmi prostszej konstrukcji widocznie i nie mają takich problemów. I jak działasz w sprawie psychologów? Tak wogule to mogę zapytać o Twoje imię?

  6. 5 godzin temu, anonimowa_2001 napisał:

    O to super. Też ostatnio sporo Netflixa oglądam. Hmm jutro mam zamiar podzwonic do specjalistów, może ktoś przyjmuje.. Te noce mnie przerastają już. 

    Właśnie zauważyłem, że chyba w nocy spać nie możesz? Ja w miarę spię, chyba że mały Oliwier rozrabia. ☺️ Masz rodzeństwo? Nie wiem czy pytałem

  7. 4 godziny temu, anonimowa_2001 napisał:

    Po super. Też lubię takie klimaty. Spokój, natura. Ja też lubie spędzać czas z rodziną lub w małym gronie znajomych. Chociaż rzadko mam na to ochotę. Ale później zawsze się okazuje, że jest okej. Lubię jeździć na rolkach lub łyżwach. Oglądać filmy, seriale, pomagać ludziom. 

    No to mamy podobne zainteresowania. Rolki, łyżwy też moje klimaty a teraz jescze hulajnoga elektryczna. Teraz jak siedzimy w domu Netflixa katujemy. Kupiliśmy taka specjalna przyczepkę do roweru żeby Oliwierek 13 mc mógł z nami jechać 😊

  8. 1 godzinę temu, anonimowa_2001 napisał:

    Dziękuję za słowa otuchy. Właśnie to próbuję ciągle wbić sobie do głowy - że ludzie mnie mogą inaczej postrzegać niż ja sama siebie. Są lepsze dni pod tym względem, ale jeszcze dużo pracy przede mną. Chciałabym nie bać się i nie wstydzić siebie na każdym kroku. Jak się czujesz w ostatnich dniach? 

    Ogólnie nie najgorzej. Teraz w czasie epidemii siedzimy w domu. Można spędzić trochę czasu z rodziną. Ale z drugiej strony też to już męczy bo nie można nigdzie dalej pojechać. Lubimy sobie jeździć na takie krótkie wycieczki. Może dlatego mało znajomych mamy bo wolimy pojechać np do parku narodowego nic pić piwo w barze. Większość ludzi takie rozrywki bawią a My nie lubimy. Fajne mamy miejsca niedaleko Lublina. No Zamość, Roztocze itp a Ty jak spędzasz wolny czas?

  9. 3 godziny temu, anonimowa_2001 napisał:

    Na codzień jestem wiecznie sama. W szkole trzymam się jednej koleżanki. Nie mam z kim pogadać o problemach. Tylko w internecie. Samotność już mnie mega dobija. Izoluje się i nie potrafię nikogo dopuścić do siebie bliżej.  A jak już ktoś się pojawi to albo ja się odsune albo ta osoba. Takie sytuacje utwierdzaja mnie w przekonaniu jak bardzo beznadziejna jestem. Moje ograniczenia najbardziej mi przeszkadzają w wyrażaniu siebie, tego co tak naprawdę czuję i myślę. Ze stresu, poczucia strachu i wstydu nie potrafię tego. 

    Na pewno nie jesteś beznadziejna. Są ludzie bardzo mało inteligentni którzy mają ogromną pewność siebie. Nasz problem leży w złym postrzeganiu samych siebie. Jak na swój młody wiek bardzo inteligentne się z Tobą rozmawia. Czego nie można o wszystkich młodych osobach powiedzieć. Sami sobie tworzymy problem.

  10. 23 minuty temu, anonimowa_2001 napisał:

    Też tak uważam. Widzę jak bardzo marnuje życie przez swoje ograniczenia i problemy. Ale to wszystko nie jest łatwe. Jednak trzeba walczyć. Dziękuję. Również i ja trzymam za ciebie kciuki ^^

    A jak Twoje problemy mają się do codzienności? W czym Ci najbardziej przeszkadzają? Masz przyjaciół z którymi możesz o tym swobodnie porozmawiać?

  11. 7 godzin temu, anonimowa_2001 napisał:

    Niestety życie jest takie, że zawsze znajdzie się coś nie tak. Myśli się, że jak się będzie miało to czy tamto to będzie się szczęśliwym. Później się to ma i się okazuje, że nie jest tak kolorowo jak się wcześniej wydawało. Zaobserwowałam to już często u ludzi. Jednak fakt, że dobre samopoczucie zdrowotne - fizyczne i psychiczne to podstawa. Wtedy łatwiej cieszyć się życiem i każdą chwilą. I życzę ci takiego poczucia z całego serca.Naprawdę polecam ci spróbować jeszcze ze specjalistami, poszukanie, Chociaż sama wiem jak ciężko się do tego zabrać.

     

    Czasami sobie tak myślę, że życie jest zbyt krótkie żeby je marnować na takie głupoty. Coś trzeba sobie w głowie odblokować tylko szkoda, że to takie proste nie jest. Ja też Tobie życzę żebyś stanęła na nogi i cieszyła się życiem.

  12. Godzinę temu, anonimowa_2001 napisał:

    Ja to się cieszę, że nigdy nie byłam hipochondryczką. Jednak chciałoby się wiedzieć skąd to wszystko się bierze. Jestem ciekawa co będzie dalej z tą moją tarczyca. Pewnie jeszcze trochę sobie poczekam. Słyszałam o Hashimoto. Obyś jednak jej nie miał. Hmm dość skomplikowane to wszystko.

    Jedyne czego bym chciał to czuć się dobrze, cieszyć się życiem i nie przejmować opiniami innych a reszta wtedy przyszła by sama. Człowiek coś sobie głupio w głowie zakoduje i przejmuje się banałami. Życie krótkie na takie głupoty.

    1 godzinę temu, anonimowa_2001 napisał:

    Fakt, to zapewne nerwica. Ona może kryć się pod przeróżnymi objawami. Ja nie robiłam za wiele badań. Jedynie co to ostatnio pierwszy raz od jakichś 6 lat podstawowe, czyli krew, mocz i na tarczycę. Wyszło, że mam niedoczynność tarczycy, co może wyjaśniać tą senność. Miałam mieć wizytę u endokrynologa, jednak przez wirusa wszystko się odwlecze. Więc już ciężko mi stwierdzić jakie objawy są z jakiego powodu. Ostatnio do tych lęków nocnych, które mi wróciły doszedł ucisk w sercu, czasem kłucie, wyższy puls, rano drżenie rąk. Boję się, że to początek nerwicy i będę mieć coraz więcej objawów fizycznych. Psychiatra mi stwierdził 3 lata temu nerwicę społeczną.

    Ja także jestem pod kontrolą endokrynologa. Póki co jest ok ale w przyszłości mogę mieć Hashimoto. Miałem nawet badania na RZS i markery nowotworowe. Człowiek czepia się i wymyślą wszystko żeby znaleźć przyczynę dolegliwości. Z reguły przesadnie.

  13. 4 minuty temu, anonimowa_2001 napisał:

    Fakt, to zapewne nerwica. Ona może kryć się pod przeróżnymi objawami. Ja nie robiłam za wiele badań. Jedynie co to ostatnio pierwszy raz od jakichś 6 lat podstawowe, czyli krew, mocz i na tarczycę. Wyszło, że mam niedoczynność tarczycy, co może wyjaśniać tą senność. Miałam mieć wizytę u endokrynologa, jednak przez wirusa wszystko się odwlecze. Więc już ciężko mi stwierdzić jakie objawy są z jakiego powodu. Ostatnio do tych lęków nocnych, które mi wróciły doszedł ucisk w sercu, czasem kłucie, wyższy puls, rano drżenie rąk. Boję się, że to początek nerwicy i będę mieć coraz więcej objawów fizycznych. Psychiatra mi stwierdził 3 lata temu nerwicę społeczną.

    Ja także jestem pod kontrolą endokrynologa. Póki co jest ok ale w przyszłości mogę mieć Hashimoto. Miałem nawet badania na RZS i markery nowotworowe. Człowiek czepia się i wymyślą wszystko żeby znaleźć przyczynę dolegliwości. Z reguły przesadnie.

  14. 24 minuty temu, anonimowa_2001 napisał:

    Mam identycznie. Do tego takie dziwne uczucie w głowie, ciężkie oczy itd. Może jakbyś bardziej poeksperymentował z lekami to byłoby lepiej. Robiłeś badani, by wykluczyć fizyczne przyczyny?

    Badań różnych to robiłem całą masę i oczywiście człowiek źle się czuje a żaden lekarz nie jest w stanie pomóc. A to zapewne somatyczne objawy nerwicy. Choć stres jest podobno dużo gorszy od wieku chorób. A Ty robiłaś takie badania?

  15. 13 minut temu, anonimowa_2001 napisał:

    Oj. Ja miałam coś takiego w poprzedniej szkole. Kompletnie nie kontaktowałam, nie mogłam się na niczym skupić. Nie radziłam sobie z tym. To jest straszne. A masz to cały czas, czy tylko na jazdach lub innych konkretnych sytuacjach?

    Jakoś o tym nie myślałem ale wydaje mi się, że w sytuacjach dla Mnie mniej komfortowych bardziej to się nasila a dodatkowo ciągle chce mi się spać tzn ziewam ale jak rano wstaje to i tak czuję się zmęczony jak bym dopiero pracę skończył. 

  16. 2 godziny temu, anonimowa_2001 napisał:

    Właśnie wbrew pozorom nie było źle. Na lekcjach ciężko mi się skoncentrować, a na jeździe dawałam radę. Sama byłam tym zdziwiona i nie wiem z czego to wynika. Może z samozaparcia, które miałam duże na tą kwestię. Chciałam to mieć już za sobą. Polubiłam jazdę bardzo, nie myślałam wtedy o dobijających mnie rzeczach. Mimo strachu przed oceną starałam się  na spokojnie podejść do instruktora. I nawet mi wyszło. Jest taką osobą, przy której czułam się dość komfortowo. Może wynika to z tego, że wmówiłam sobie w głowie, że jestem dla niego tylko kolejną kursantką i szybko o mnie zapomni oraz że nawet jak popełnię jakiś błąd to to się zdarza każdemu. To przełom w mojej głowie, bo wcześniej bałam się każdego drobiazgowego błędu. No ale i tak jak zrobiłam jakąś głupotę to o tym spory czas myślałam. Ogólnie zauważyłam, że łatwiej mi rozmawiać z obcymi ludźmi, niż z tymi, których już znam latami i to jest dziwne. Współczuję, że u ciebie nie wygląda to za ciekawie. O czymś myślisz wtedy co cię odciąga od skupienia się?

    Ciężko mi powiedzieć. Mam taką jakby mgle mózgową chyba od tej nerwicy. Czytałem o tym objawie. Może ktoś mi coś mówić a ja po chwili nie pamiętam. To jest męczące.

  17. 9 minut temu, anonimowa_2001 napisał:

    Na pewno sobie radzę lepiej niż 3 lata temu, kiedy byłam w najgorszym stanie. Paradoksalnie po odstawieniu leków, no i zmianie szkoły zaczęłam powoli się podnosić i mieć więcej chęci na różne rzeczy i przestałam się tak izolować od rodziny. Na co dzień zajmuje się szkołą, w wakacje pracowałam, by udowodnić sobie i innym, że nie jestem taka beznadziejna i zarobić na prawo jazdy. Bywało tam różnie. Ludzi się bałam, ale starałam się być normalna, rozmawiać na luzie. Czasem miałam takie mini ataki paniki. Tak mi się przynajmniej wydaje, że to było to. Co do szkoły to bardzo mnie męczyło przesiadywanie w niej. Wysysało to ze mnie całą energię. Często opuszczałam lekcje, ale w większości się zmuszałam, by rodzina nie miała pretensji. Dla nich jak chodzę do szkoły to oznacza, ze wszystko jest w jak najlepszym porządku. Przeszłam czas kiedy wiedzieli, że jest źle i to był dramat. Ja nie umiałam się w tym odnaleźć, oni też. Mama płakała po kątach, a ja się tylko obwiniałam. Nie chcę tego nigdy więcej. Więc pod względem szkoły wirus jest dla mnie wybawieniem. Ale za to wróciły ogromne lęki w nocy. Teraz myślę o skorzystaniu z pomocy, ale nie chcę, by rodzina o tym wiedziała. Ogólnie teraz do lekcji się zmuszam i robię tylko to co naprawdę muszę. Nie mam zupełnie głowy do lekcji, a kiedyś byłam bardzo ambitna i nauka przychodziła mi łatwo. Miałam świtne oceny.

    A jak dałaś radę robić prawo jazdy w tym stanie? Ja jestem w trakcie teraz i strasznie koncentracji brakuje szczególnie.

  18. 6 minut temu, anonimowa_2001 napisał:

    Warto dalej szukać dobrego specjalisty. Niestety nie tak łatwo o to i potrzeba trochę czasu oraz cierpliwości. No i podstawa to chcieć i uwierzyć w moc terapii. Co nie zawsze okazuje się  być oczywiste, ale mimo to warto szukać osoby, do której może jednak się przekonamy. Fajnie, że żona daje ci wsparcie w tym aspekcie. Też mam myśli o tym jak inni mnie oceniają. Ja się wręcz boję negatywnych opinii, a jak już ktoś coś powie nieświadomie co mnie urazi to bardzo to przeżywam. Uczę się tego, aby tak nie było, ale to nie jest łatwe. Ojej, to zdanie pod koniec często powtarzam ostatnio o sobie. Szczególnie to, że czas ucieka mi przez palce oraz brak siły. Nie mam do niczego głowy. Zgadzam się, to mega męczące, przez co też czuję się słabo fizycznie. Do wszystkiego muszę się zmuszać. Różnica między tym jak było kiedyś, a jak jest teraz jest taka, że kiedyś nie miałam ochoty nic robić, nie chciałam, a teraz chciałabym mieć siłę na wiele rzeczy. 

    Jak sobie na codzień radzisz?  Czym się zajmujesz? Rodzina wie o Twoich problemach?

  19. 8 godzin temu, anonimowa_2001 napisał:

    Może ta rutyna cię przytłacza. Ja chyba mam coś takiego. Nie widzę sensu w takim czymś. Chciałabym robić ciągle coś co naprawdę chcę i lubię, a nie muszę. Mówisz, że mają cię za pozytywną osobę, a każdy dzień w pracy to wyzwanie.. Opiszesz jak się czujesz w środku w tym wszystkim, z każdym dniem i kontaktami z ludźmi?

    Korzystałam z pomocy psychiatry, brałam leki 6 miesięcy. Jednak kompletnie na mnie nie wpłynęły. Ani zmiany na pozytyw, ani skutków ubocznych. Z psychologiem miałam historię jednowizytową, która skończyła się źle. Było to jeszcze zanim skończyłam 18 lat, więc w końcu zrezygnowałam, nie chcąc mieszać w to rodziny i obciążać finansowo na coś co mi nie pomaga. Teraz znów powinnam sama zacząć korzystać z takiej pomocy, ale nie mogłam się zebrać, a teraz ten wirus..

    Z tymi lekami to ja miałem bardzo podobnie. Żadnych efektów przynajmniej w moim odczuciu. Do psychologa chodziłem na kilka wizyt ale te jakoś bez efektu. Może się nie zaangażowałem, nie wiem. Finansowo akurat nie miałem problemu bo żona mi nie żałowała ano złotówki na takie rzeczy. Jeszcze Mnie woziła. A co do innych ludzi to ciągle myślę i mam obawy, że będę źle oceniony a życie każdej innej osoby jest ciekawsze od mojego. W wiele sytuacjach w których większość ludzi nawet by nie pomyślała, że mogą być stresujące mi serducho wali jak młot. Bardzo przeżywam negatywne opinie aż czasami nie mogę spać. Czuję , że życie ucieka przez palce a mi na wszystko brak siły, koncentracji i pamięci. Bardzo to męczące. 

    16 godzin temu, cynthia napisał:

    Albo były źle dopasowane. 

    Możliwe, brak mi cierpliwości do tego wszystkiego

×