Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poprostu Ola

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

Osiągnięcia Poprostu Ola

  1. No z tego zdaję sobie bardzo dobrze sprawę, dlatego szukam kogoś, kto ewentualnie by mnie "odesłał" do kogoś innego. Brak mi totalnie jakiegoś punktu zaczepienia, miejsca gdzie zacząć szukać. Nie opisałam objawów, by uniknąć jakiś zabaw w diagnozę przez internet. To co wiem na pewno, że mam od kilkunastu lat objawy depresyjne i myśli samobójcze, kijowo radzę sobie z kontaktami z ludźmi, boję się wychodzić sama "do ludzi" i mam masę cech introwertyka i choleryka, który przez (lub dzięki) ostatnią terapię zaczął wyłazić na wierzch. Co do leków od psychiatry, to nie dały niczego poza skutkami ubocznymi. W pracy radzę sobie dobrze, ale po godzinach jestem wrakiem zmuszającym się do wzięcia prysznica czy przygotowania sobie jedzenia do pracy na następny dzień. I nie wiem teraz czy powinnam w google wpisywać "leczenie depresji warszawa", "leczenie fobii społecznej warszawa", a może lepiej od razu adres najbliższego psychiatryka, tylko czemu w takim razie nie odesłano mnie do niego te 5 lat temu jak zaczynałam szukać pomocy. Szczerze, nie wiem. Pewnie część z tych rzeczy jest racją. A czy nie ufam sobie? Jak najbardziej. Pół życia spędziłam na wmawianiu sobie, że przecież jest wszystko dobrze, że nie mam powodu do bycia tak smutną, jak jestem. Większość życia spędziłam na odgadywaniu oczekiwań wobec mnie. W rozmowach z ojcem szukałam zawsze kłamstwa, które da mniej argumentów do czepiania się mnie. A jest on w tym mistrzem. Trzy letnia terapia indywidualna głównie kręciła się w okół niego. Głównie przez akcje, jakie były z jego udziałem. I nie powiem, że nie miało to sensu, ale są całe setki tematów, które ten temat ojca zepchnął. Nie wiem jak mam ufać sobie, jak problemem jest nawet powiedzenie, co lubię na śniadanie, serio. Na pierwszej terapii, tej grupowej, głównie czułam pustkę w głowie. Taką pulsującą. Jak dziecko przy tablicy, które się nie nauczyło. Tym czasem terapeuci twierdzili, że się obrażam. Chociaż teraz sobie myślę, że to mogła być próba sprowokowania mnie, to wtedy sprawiło to jedynie, że było mi jeszcze trudniej zabrać głos. Ostatni raz jak poszłam do psychiatry po jakieś inne leki, bo czułam że totalnie sobie nie radzę i nie zaliczę tej magisterki, to usłyszałam że jest ze mną świetnie. Bo włączył mi się tryb "Szczęśliwego człowieka, który wcale nie ma dość swojej egzystencji", który przez lata pozwala przetrwać wśród ludzi. 100 metrów od gabinetu ulgę zastąpiła panika i myśl "co ja najlepszego zrobiłam".I być może domaganie się diagnozy jest formą oporu, ale problem w tym, że ja teraz nie jestem na żadnej terapii. Zmieniłam miasto, z powodu pracy, mogę zacząć od nowa terapię i leczenie. Po prostu chcę to zrobić porządnie, mam dość latania po omacku. Mam już jedną terapię za sobą, którą z perspektywy uważam za stratę czasu (choć dojście do tego też mi sporo zajęło...). I nie chcę "takich" terapii więcej, bo wiem że samo zapisanie się do lekarza kosztuje mnie masę energii. Może się mylę, ale sądziłam że posiadanie jakiejś diagnozy mogłoby to ułatwić. Tak jak pisałam wyżej, brakuje mi punktu zaczepienia, w jakim miejscu zacząć. Jakiegoś "sznurka" po którym mogłabym pójść, chociaż przez moment. Generalnie dzięki za odzew, odpowiadam dopiero teraz, bo dopiero teraz odważyłam się wejść na forum. Bałam się, że "zjecie mnie żywcem". Raczej niepotrzebnie.
  2. Witam, ja dzisiaj przychodzę z dość konkretnym pytaniem. Gdzie iść po diagnozę i terapię w Warszawie? Ewentualnie gdzie iść z tym pytaniem Właśnie się przeprowadziłam do tego smutnego i szarego miasta z Krakowa, gdzie studiowałam. Tam też zaczęły się moje przygody z psychologami. Zacznę trochę niepokoleji, ale przede wszystkim nigdy mnie do końca nie zdiagnozowano. Nie miałam wizyty podsumowującej teściki, trochę z swojej, trochę z winy kliniki w której ją robiłam. Między spotkaniami związanymi z diagnozą zostałam zapisana na terapię grupową. Specjalnie piszę że "zostałam", bo z dzisiejszej perspektywy to było jak przerzucanie worka z kartoflami. Po rozmowie z terapeutą dostałam karteczkę którą miałam dać do recepcji z prośbą o zapis, facet nawet wyszedł za mną by sprawdzić czy to zrobiłam. Niestety wizyta podsumowująca wypadała w trakcie 3 miesięcznej terapii grupowej na tym samym oddziale, więc nie mogłam jej mieć. A po terapii, jeśli miałabym czas w ogóle rozmyślać nad tym wszystkim, to uznałabym, że mi się nie da pomóc. Na szczęście nie miałam czasu. Pół roku później zaczęłam chodzić prywatnie, do pierwszej lepszej pani z dobrymi opiniami w sieci. I nie zaprzeczę, sporo mi pomogło. Chociaż też wiem że nie wyglądało to standardowo, mimo usilnych prób sprowadzenia mnie na tory podręcznikowej terapii. Tak więc chcę zacząć od początku, tak porządnie. I może ktoś się pojawi twierdzący że nie muszę mieć diagnozy do terapii, i może mieć rację. Ale ja czuję że potrzebuję i już!!! Po za tym też chciałabym trafić na ludzi którzy zaproponują jakąś sensowną terapię, albo będą mieć na tyle jaj by odesłać do kogoś innego. Dość specyficzną blokadą dla mnie jest poczucie, że jak nie powiedziałam czegoś istotnego na jednym z pierwszych spotkań, lub wręcz zaprzeczyłam że coś takiego jest, to nie mam już prawa o tym mówić i wszystkie moje szare komórki są nastawione na budowanie wiarygodnej historii bez tego elementu. Tak, brzmi to idiotycznie. Idiotycznie brzmi to że dopiero w ostatni weekend odkryłam to forum i wątek o nie mówieniu wszystkiego terapeucie. Wątek w którym jest biało na czarnym że nie tylko ja tak mam. Ale na papierze jest mi łatwiej wszystko napisać. Więc też dlatego chciałabym teściki i tak dalej. Mieć poczucie, że lekarz wie, z kim ma do czynienia. Próbowałam szukać trochę w sieci, ale albo jest enigmatyczna informacja o "diagnozie", albo przychodnie proponujące 150 różnych testów, każdy wymagający 3 lub 4 wizyty płatne po 150, a w cenniku na końcu jest jeszcze "coaching", na co mam alergię. Zagmatwane to, więc na koniec powtórzę : Gdzie w Warszawie szukać diagnozy i terapii?
×