Skocz do zawartości
Nerwica.com

fish-ka

Użytkownik
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez fish-ka

  1. fish-ka, ciężko jest powstrzymać emocje, w tym przypadku złe emocje. To zależy również od tego, co spowodowało u Ciebie ten napad złości. Trudno określić jednoznacznie, jak można sobie z tym poradzić. Każdy może mieć swój sposób. Mi czasami pomaga spacer czy muzyka. Kiedyś włożyłam słuchawki, wsłuchiwałam się w dźwięki, na które wcześniej nie zwracałam większej uwagi mimo tego, że wielokrotnie już słuchałam tego utwóru. Uspokoiłam się w miarę szybko. Sedno w tym, aby zapomnieć o powodzie, który doprowadza do szału, skupić się na czymś zupełnie innym.

    Dzięki za odpowiedz. Ja chyba zmęczyłam się kierowaniem złych emocji do środka ku sobie. Powstało takie błędne koło: złość na siebie-natręctwa-złość na siebie itd. Teraz próbuje to 'przekierować" bo ile można się pastwić nad samym sobą. Skoro jestem zła dla siebie to dlaczego mam być dobra dla innych i wyrzucam tą złość...;(

  2. Dostrzegłem teraz swój problem z terapią.

    Nie traktuję terapeuty jako terapeuty, tylko jako kobietę.

    Z drugiej strony jestem bardzo samotny, a największy problem stwarza mi rozmawianie z płcią przeciwną. I tu chyba terapeuta kobieta jest lepsza.

    Dobrze myślę?

    Zamierzam powiedzieć jej o tym traktowaniu.

     

    Daj znać jak z nią porozmawiasz. Jestem ciekawa co powie. Ja chyba się jednak zdecyduję na terapeutę tej samej płci:)

     

    Rozumiem Was :)

    Ja "musiałam" wybrać terapeutę tej samej płci ("terapeutkę" więc, ale nie bawmy się semiotyką).

    Facetów zawsze czułam potrzebę prowokować - jakkolwiek i cokolwiek to znaczy, poza tym nie chcę, by postrzegano mnie przez pryzmat mojej płci :)

    Jakoś chyba tak jest z nami kobietami, że jednak facet to dla nas facet:)

  3. Dostrzegłem teraz swój problem z terapią.

    Nie traktuję terapeuty jako terapeuty, tylko jako kobietę.

    Z drugiej strony jestem bardzo samotny, a największy problem stwarza mi rozmawianie z płcią przeciwną. I tu chyba terapeuta kobieta jest lepsza.

    Dobrze myślę?

    Zamierzam powiedzieć jej o tym traktowaniu.

     

    Daj znać jak z nią porozmawiasz. Jestem ciekawa co powie. Ja chyba się jednak zdecyduję na terapeutę tej samej płci:)

  4. W piątek jak byłam na terapii dowiedziałam się, że mi jest podobno tak dobrze jak jest teraz, że nerwica daje mi poczucie bezpieczeństwa, że gdy mam nerwicę to wiem co będzie, a gdybym jej nie miała to nie wiedziałabym jaka bym była. Czy sama siebie wtedy bym jeszcze lubiła, czy też nie. Jaka byłabym bez nerwicy...

     

    Też się kiedyś bardzo obruszyłam słysząc od psychologa, że jest mi dobrze z nerwicą albo że ona mi coś daje. Teraz już to rozumiem. Objawy nerwicowe wyrastają na bazie jakichś konfliktów i problemów i pojawiają się po to, żeby je maskować i pomóc w radzeniu sobie z nimi, dlatego nerwica daje nam 'poczucie bezpieczeństwa' bo pozornie chroni nas przed czymś innym i daje nam złudzenie kontroli.

  5. fish-ka, no więc sprecyzuj, odpowiedz mi na pytania, a kogoś Ci polecę:

    1. Kobieta / Mężczyzna / Bez Znaczenia

    2. Wiek: młoda/y dr czy stara/y.

    3. Przeciwny lekom i/lub pozytywnie nastawiony do psychoterapii lub odwrotnie.

    4. Przepisuje leki jak cukierki "będzie poprawa, ale się Pan uzależni", czy ogranicza głównie benzo "nie będę Pana uzależniać".

    5. Pierwsza wizyta (wywiad) krótka do 20minut czy dłuższa do 60minut?

    6. NFZ/Prywatnie? Podaje przybliżone terminy z NFZ ;)

     

    1. Płeć bez znaczenia

    2. Wiek bez znaczenia

    3. Przeciwny lekom i pozytywnie nastawiony do terapii

    4. Ogranicza

    5. Dłuższa do 60 min

    6. NFZ i prywatnie

     

    :)

  6. fish-ka, o ja akurat jestem negatywnie nastawiony co do terapii, byłem u jednej terapeutki i bezsens zupełny :? Jak już to jakiegoś psychiatrę mogę polecić ;)

     

    Ja jestem negatywnie nastawiona do leków, ale ok chętnie przyjmę rekomendację psychiatry

  7. Dzięki Jacekkrk, a czy są tu jeszcze jacyś inni ludzie z Krakowa, którzy również się leczą i mają na ten temat coś do powiedzenia?

     

    A co chcesz wiedzieć? Bo mam bardzo spory zasób wiedzy ;)

     

    Hehe chce wiedzieć wszystko co wiesz:D

    Zależy mi na znalezieniu terapeuty poznawczo-behawioralnego w Krakowie.

    Polecisz kogoś?:)

  8. fish-ka, Różnie z tym bywa. Dla niektórych jest to dość istotny aspekt.

    A jakie Ty masz na ten temat zdanie? Bywa tak,że ogdrywamy nieświadomie role przed terapeutą, na zasadzie przeniesienia. Kobietę często utożsamiamy nieswiadomie z matką, nie wiem jak w przypadku mężczyzny, ale może być podobnie. Mój terapeuta jest kobietą.

     

    No ja chodziłam do bardzo sympatycznego i posiadającego dużą wiedzę psychologa. Niestety zaledwie kilka lat starszy ode mnie i dość przystojny:) Napewno pomógł, ale jednak w jakiś sposób patrzyłam na niego jak na faceta i to mnie trochę blokowało:) Teraz szukam raczej kobiety, ale kto wie jak to poszukiwanie się skończy...:)

  9. jak to jest?

     

    Witam!

    Chciałabym zadać Wam pytanie, mianowicie czy natrętne myśli są wynikiem tylko i wyłącznie dzieciństwa czy mogą dotyczyć także dorosłości?

    Mój psycholog stwierdził że moje relacje z moją mamą były na tyle symbiotyczne że pod postacią natrętnych myśli walczę z jej metodami wychowawczymi, z którymi się nie godziłam i które bardzo mi przeszkadzały. Generalnie zawiodłam się na niej. Jednakże ze mną jest tak, że te relacje trwają nadal i jest we mnie pełno żalu do mamy, którego nie mogę pozbyć się jak na razie. Powiedziałabym nawet że bardziej to ta dorosłość (ostatnich kilka lat) dała mi w kość niż dzieciństwo.

     

    Killer1983 a jakie były Twoje relacje z mamą?

  10. leczenie nerwicy natręctw w Krakowie

     

    Czy ktoś zna jakiegoś specjalistę zajmującego się nerwicą natręctw w Krakowie? Chodzi mi zarówno o poradnie prywatne jak i o refundowane z NFZ. Odwiedziłam już wiele miejsc, mam sporo doświadczeń i jestem prawie w punkcie wyjścia...:(

     

    -- 23 lip 2011, 02:29 --

     

    Czy ktoś miał może kontakt z psychologami o nazwiskach: Polewka, Biernacka, Rudaś?

  11. Krzycha83, cytując ostatnie zdanie w Twoim poscie "aż teraz w to wierzysz jakbyś naprawde tak myślała".

    Ja juz nie raz się przekonałam, że nie wiem co robię jak dopada mnie taki straszny lęk. Jak miałam kilkanaście lat jechalam z kolegą na jednym rowerze (jak się jest młodym ma się różne głupawe pomysły), zaczął jechać bardzo szybko, prosiłam go, żeby się zatrzymał, ale on się nie zatrzymywał, więc w tym "amoku"...wsadziłam nogę między szprychy. Mieliśmy dużo szczęścia, że nic nam się nie stało bo ten upadek mógł się skończyć dużo gorzej...

    Dlatego właśnie unikam sytuacji, w których lęk może być równie silny bo wtedy siebie nie poznaję...:(

  12. Victorek, odnośnie terapii, kiedyś słyszałam, że takie lęki powinno się leczyć konfrontacją z tymi sytuacjami, których się boimy, żeby wytworzyło się coś na zasadzie "oswojenia" i "przyzwyczajenia".

    Nie wiem jak to wygląda w praktyce bo wydaję mi się, że niektóre "konfrontacje" mogły by być szkodliwe (myślę, że gdybym weszła na karuzelę łańcuchową to mogłabym nawet stracić przytomność:)). Póki co koncentruję się na leczeniu nerwicy natręctw. Czy Ty chodzisz na jakąś terapię?

  13. Mysle , ze jestem wrazliwa osoba , zachwycam sie pieknem swiata i boleje nad biada i niesparwiedliwoscia.. szkoda tylko , ze to moja postrzeganie swiata kiedys tak swierze i niewinne teraz zostalo przytepione...

    Bol i strach odbieraja mi sily , netrectwa karza ciagle sie kontrolowac , nie ufam nikomu( poza moim chlopakiem) nie potrafie sie do nikogo zblizyc, a najgorsze jest to , ze ciagle udaje kogos, kim nie jestem:( , juz dawno nalozylam maske i teraz ona mi towarzyszy nieustannie, innym wydaje sie , ze jestem wesloa, usmiedhnieta, pogodna , ale to tylko pozory...niestety..chyba potrfaie sie dobrze maskowac ..nie wiem czy jest to powod do dumy(?)

    czy wy tez macie wrazenie , ze zycie ucieka wam przez palce , a swiat zyje gdzies obiok was??

    Też kocham życie...

    Mam trochę swoich problemów, ale wiem, że w życiu nie zawsze musi być kolorowo.

    Cieszę się z drobiazgów, zachwycam się. Codziennie jestem wdzięczna Bogu, że jestem zdrowa, że mam normalną rodzinę, że nie żyję w kraju gdzie jest wojna i nie cierpię głodu...

    Jednak nerwica natręctw (cierpię na nią od 13 lat) odbiera mi wszelką radość życia, potrafi wszystko zepsuć i odbiera energię...:(

    Żałuję straconych lat i mam świadomość, ze nadal tracę swój czas...:(

    Życie jest tak piękne, a ja czasem mam wrażenie, że LIŻĘ CIASTKO PRZEZ SZYBĘ...

     

    Życzę nam wszystkim DUŻO SIŁY i może te Święta Bożego Narodzenia dadzą nam nadzieję i zwiększą wolę walki...

     

    ---- EDIT ----

     

    napisalam to w temacie... "posmiejmy sie z siebie " z racji ze tego duzo wkleje ... to wkleje ;p a nie bede pisac od nowa - jesli cos bedzie nie jasne.. piszcie .. sprobuje.. wytlumaczyc w inny sposob ;) Witam ja tez jak sobie czasem przypominam te rozne "dziwactwa' ktore powtarzalam po parenascie razy sie teraz smieje... smieje bo mi sie udalo :) nie ma juz natrectw w moim zyciu bo jestem zdrowa... i sadze ze kazdemy sie moze to udac, troche wysilku zaparcia wiary ... i jest to do pokonania... ! tak w skrocie poprostu trzeba przerwac bledne kolo natrectw, czyli.. zaprzestac ich robic! np jesli w myslach jest ze 'musze umyc rece " - chociaz dobrze wiadomo ze rece sa czyste bo byly myte 5 min temu bardzo dokladnie - nalezy sobie powiedziec ;NIE! nie ide umyc tych rak ! natrectwa nie beda mna zadzic! to choroba ktora kaze mi wykonywac te wszystkie natrectwa a ja moge ja pokonac tylko w tedy kiedy sie jej sprzeciwie i nie bede wykonywac po 50 tysiecy razy tych samych bezsensownych czynnosci... ! na poczatku jest ciezko.. bo jesli sie uda nie pojsc umyc np rak to zaraz pojawiaja sie obawy: a moze ja zle zrobilam ze nie poszlam umyc rak..? jejku .. i panika a w tedy nalezy sobie powiedziec; WLASNIE ZE DOBRZE ROBIE! TE OBAWY TO TAKZE MYSLI WYNIKAJACE Z NATRECTW! i sie nie przejmowac tymi obawami... tak jak pisalam .. na poczatku jest ciezko i trzeba miec zaparcie.. ale jesli bedziecie sie sprzeciwiac w koncu uda wam sie nie wykonac natrectwa ! pozniej tak z kazdym .. i juz z gorki ! ja tak wlasnie robilam, wiem ze inne osoby tez tak wlasnie robily i sa zdrowe.. sprobujcie, jesli nie chcecie miec natrectw w swoim zyciu... moim zdaniem warto... warto wlozyc troche wysilku w walke ( bo nie bede pisac na poczatku jest ciezko- ale tak jak napisalam jak sie uda pare razy coraz latwiej .. ) i uda sie... ! i brac sie do pracy bo chyba chcecie spedzic te Swieta bez natrectw cieszac sie Swietami... spedzajac ten wspanialy czas w gronie usmiechnietej rodziny a nie zamartwiajacej sie co z wami sie dzieje.. ocb.. wiec wszystkim zycze sily i powodzenia w walce z ignorowaniem natrectw! oraz Wesolych Swiat...

     

    ---- EDIT ----

     

    i krl 22 brawo ;) ignowuj te mysli ;) wlasnie o to chodzi! sam widzisz ze jest lepiej.. odkryles jak z tym walczyc i dokladnie to Ty panujesz nad natrectwami pokazuj im kto nad nimi rzadzi! 8)

    Zgadzam się z tym, że "ignorancja" jest wielkim wrogiem natręctw.

    Napewno im wcześniej człowiek zacznie się z nich śmiać i "ucinać" myśli to tym szybciej nabierze do nich dystansu i nie będzie od nich zależny. Dlatego tym, którzy u siebie dopiero zauważają te objawy, radzę je ignorować i wyśmiewać (potem jest już trudniej)

     

    ZAPANUJCIE NAD NN ZANIM ONA ZAPANUJE NAD WAMI...

     

    ---- EDIT ----

     

    Magda23, ja ze swojego doświadczenia wiem, że księża są różni.

    Są tacy, którzy grzmią z ambony i straszą ludzi, że bedą się smażyć w piekle. Są także (na szczęście!) duchowni, którzy mają bardziej życiowe metody "oddziaływania" ,szczególnie ci, którzy pracują z młodymi ludźmi są bardzo otwarci, wyrozumiali i potrafią znaleźć mądre odpowiedzi na różne nawet dziwne pytania.

    Ktoś kto cierpi na nn na tle religijnym powinien wspomagać zwykłą terapię rozmowami z jakimś duchownym (lub kimś świeckim, kto ma wiedzę religijną).

    Psycholog, jeżeli jest niewierzący, może neiktórych rzeczy najzwyczajneij nie zrozumieć...

  14. Victorek, ja myślę, że to co przeżywamy to jest też rodzaj klaustrofobii. Boimy się sytuacji, w których jesteśmy "zmknięci", z których nie możemy swobodnie uciec i nie mamy nad nimi kontroli.

    Ja najbardziej obawiam się swojej "niepoczytalności" podczas "napadu", gdyż wtedy tracę racjonalność myślenia i mogę zrobić krzywdę sobie lub komuś (np. byłabym wstanie zeskoczyć z pędzącej karuzeli).

    Czy wiesz coś na temat leczenia tego paskudztwa? :roll:

  15. Czy to jest nerwica lękowa?

    Cierpię na nerwicę natręctw, ale od jakiegoś czasu zastanawiam się czy inne moje objawy nie są przejawem nerwicy lękowej.

    Od dziecka bałam się stać w kościele przed ołtarzem, musiałam stać blisko wyjścia. Nie dlatego, że przed ołtarzem jest bardziej duszno, ale dlatego, że świadomość, że nie mogę szybko wyjść prowadziła do "ataku"-zaczynałam się trząść i gryźć palce, na kilka sekund traciłam kontakt z rzeczywistością, po chwili wszystko wracało do tzw. normy, po "ataku" czułam tylko jakiś rodzaj wyczerpania (widocznie wysiłek fizyczny związany z napięciem mięśni był tak silny).

    Ten sam rodzaj lęku i przebieg "ataku" mam także przy wystąpieniach publicznych oraz kiedy boję się prędkości (np. kiedy jadę z kimś szybko samochodem lub na kazruzeli). Bardzo bałam się, że dostanę "ataku" podczas poloneza na studiówce (na szczeście udało się).

    Niedawno kolega dla żartów podniósł mnie i kręcił mną dookoła, to było przerażające, ja krzyczałam, a on myślał, że mnie to tak bawi i nei przestawał. W rzeczywistości dostałam napadu przeraźliwego lęku i straciłam kontakt z rzeczywistoscią (lęk był nieuzasadniony, wiedziałam bowiem, że mnie nie opuści, jednak czegoś strasznie się bałam). Znajomi, którzy byli świadkami wydarzenia powiedzieli, że minę miałam straszną aż sami prosili go, żeby przestał.

    Wspólnym mianownikiem jest to, że lęk pojawia się w sytuacjach, kiedy czuję, że nie mam kontroli i ze nie mogę z tych sytuacji uciec (nie mogę swobodnie wyjść z kościoła, zejść z parkietu na którym tańczę poloneza, wysiąść z pędzącego samochodu)

    Czy ktoś ma podobne objawy?

    Czy to nerwica lękowa czy fobia społeczna? A może granica pomiędzy tymi dwoma pojęciami jest płynna...

  16. Już powoli nie daję sobie rady ..

    Mam 17 lat a ciągle nachodza mnie te myśli...

    Do dotychczasowych (bluźnierstwa, mycie rąk itd...) ciągle dochodzą nowe.

    Ostatnio ciągle przychodzi mi na myśl, że jak popełnię dany grzech to spotka mnie coś strasznego .. Na przykład dręczy mnie myśl, że muszę złożyć obietnicę Bogu, że nie popełnię dango grzechu ..

    Często mi jest to nawet opisać .. Błagam podtrzymajcie mnie jakos na duchu !!

    Już powoli nie umiem sobie wytłumaczyć że to tylko choroba .. że nic złego sie nie stanie..

    Najgorsze jest to, że w te myśli mieszam Boga .. i wydaje mi sie, że za to mnie ukarze ..

    Jak to pisze .. to sama się sobie dziwię jak 'to' co legnie mi się w głowie moze tak zakłócać normalne funkcjonowanie.

    Wiem, że namieszałam strasznie .. ale błagam .. spróbujcie pomóc .. i nie dołujcie mnie jeszcze bardziej ;)

     

    Wiesz ja mam identyczny problem. Myślę, że potrzeba Ci rozmowy z mądrym księdzem lub inną osobą duchowną, która pomoże Ci "wyprostować" ten sposób myślenia o Bogu i Jego "karaniu".

×