Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lipa

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Lipa

  1. W dniu 2.07.2021 o 18:23, trivian napisał:

    Cześć. Chciałbym opowiedzieć swoją historię. U mnie wszystko zaczęło się w zeszłym roku w maju. Moja żona dostała w pracy jakiegoś silnego uczulenia. Pełno czerwonych plam na ciele. Trafiła do szpitala a w pewnym momencie było zagrozenie życia. Na szczęście wszystko dobrze się skonczylo ale ja bardzo silnie to przeżyłem emocjonalnie.. po tygodniu od powrotu żony do domu cos mnie w pracy zestresowało. I nastąpił jak to wtedy myślałem "zawał" serca. Wpadłem w jakas panikę, nie wiedziałem co się dzieje. Dopiero w domu sie uspokoilem. Po obczajeniu objawów w internecie doszedłem do wniosku, że to chyba nerwica. Narazie probuje się sam leczyć. Brałem leki typu valused bez recepty. Coś może i pomagało ale staram się to pokonać bez tego. Ja w odróżnieniu do niektórych nie mam lęków żeby wyjść z domu. Normalnie chodzę do pracy na zakupy itp. Napisałem ten temat bo wcześniej ataki nerwicy mialem po czymś co mnie zdenerwowało lub zestresowało, niestety teraz mam tak że mogę sobie siedzieć spokojnie relaksować się a nagle zaczyna mi się słabo robic, serce jakby wchodziło w dziwny tryb pracy, wolniejszy jakby się zaraz miało zatrzymać. Od razu mam myśli że zaraz dostanę migotania komór i zemdleje oraz umrę. Przeważnie kończy się to wyrzutem adrenaliny ze strachu i tak jakby wszystko przechodzi. Czasami tez nagle dziwnie zabije i potem 20 min pracuje jakby w jakiejś arytmii. Cały się wtedy trzęsę i jest mi słabo.. Czy to jakaś oznaka że serce jest zmęczone tą nerwicą i daje oznaki wyczerpania? Tak jest gdzieś od 3 tyg że atak rozpoczyna serce a nie jakas sytuacja w której się znajduje. Poza tym objawem nic się nie dzieje. Żadnych bólów głowy, zawrotów itp.

    Daaawno mnie tu nie było..... Powiem na moim przykładzie "sercowym".... Moje serce działa jak sobie chce, tzn. im bardziej się w to wsłu/cenzura/ę, tym bardziej wydaje mi się, że mam zawał, arytmię, czestoskorcz i nie wiem co tam jeszcze, czasem wydawało mi się nawet, że ono przez jakiś czas w ogóle nie bije 🤦‍♀️W pewnym momencie powiedziałam dość! Nie doszukuj, nie wsłu/cenzura/, niech sobie bije jak mu się podoba, przecież nie umarłaś jeszcze, więc jest ok. To działa jeśli wmówisz sobie, że to nerwica teraz jest ciut gorzej ale przejdzie i znów będzie normalnie. Ja, już mam mniej ataków paniki a miałam je nawet wtedy, gdy nic specjalnego się nie działo stresującego w sensie. Przestałam zwyczajnie wyszukiwać chorób w sobie, nie chodzę już do lekarzy z czym popadnie, i z własną diagnozą najgorszą z możliwych. (trochę pomogła mi w tym korona, bo dostać się teraz dopiero lekarza to.....). Także trzymam kciuki za Ciebie. 

  2. W dniu 5.04.2020 o 17:33, misha777 napisał:

    Hej kochani. Zmagam się z nerwica lekowa równo od roku. Zaczęło się atakami paniki, oczywiście nie wiedziałam co to. Przerobilam 3 ataki. I cały rok 2019 to była walka.. Umierałam każdego dnia, leków nie brałam,, ratowałam się czasami benzo. Koniec roku poddałam się i zdecydowałam na leki. Międzyczasie psycholog. Przerwa w pracy na 4 mc. Pierwszy lek totalna dupa. Bylam przerażona. Tak źle na mnie działał. Ale udało się w Styczniu trafić w inne lekarstwo. Tak bardzo wierzyłam że to mnie uleczy, ale niestety pomaga.. Ale nie likwiduje wszystkiego. 7 tygodni temu wróciłam do pracy i od razu ogromny stres. Paskudny... I w Piątek wracając do domu, wchodząc do samochodu dostałam zawrotow głowy. Takich dużych. Od razu zaczął narastać lek.. Pierwsze myśli, umieram. Zdrętwiała chyba. Ale odpaliłam auto i przyjechałam do domu. Z płaczem przeleżałam cały wieczór, bo myślałam że to nie wróci a wróciło. W zeszłym roku zrobiłam rezonans głowy, kręgosłupa,, echo serca,, 2 x holter,, Doppler kręgów szyjnych, ogólne badania można by wymieniać. I cóż wyniki ok. A teraz znów wątpliwości i obawy. Jak sobie radzić? 

    Jak sobie radzić? Może to głupio zabrzmi, ale musisz się postarać "ją" zaakceptować.... Nie myśleć tyle, nie wsłuchiwać się tak bardzo w swoje ciało. Jak dopadnie Cię kolejny atak to wiedz i powiedz sobie, że przecież to minie, zawsze mija. Ja tak zaczęłam robić, nie mówię, że mi to wszystko minęło ale jest troszeczkę lepiej. Ja często mam wrażenie, że się uduszę, albo że mam problemy z przełykaniem (chociaż wcale nie mam) i muszę wmawiać sama sobie, hej przecież przed chwilą normalnie oddychałaś, przelykalas.... Najlepiej jest też robić coś, skupić się na czymś innym, nie leżeć i wsłuchiwać się w ciało i myśleć o będę miała zawał, wylew i wszystko na raz. Ja tak robiłam na początku, teraz jak wiem od rana, że nie jest dobrze to wynyslam sobie różne zadania. A co do obecnej sytuacji to każdy z nas nerwicowcow przeżywa to 100razy bardziej niż "normalny" człowiek. Ale z 2str trzeba powiedzieć sobie jasno, nikt nie żyje wiecznie, jest też miliony innych chorób na które mogę zachorować, wiem, że nikt nie chce, ale ludzie chorują, umierają nie można tego zmienić. 

  3. 10 godzin temu, czeslaw031091 napisał:

    Dzieki za dobre słowo! Najgorsze w tym wszystkim jest to zastanawianie się i pytanie a może jednak mi coś jest? Może faktycznie jestem poważnie chory?   Czy nerwica może zdziałać aż takie objawy?  Ta świadomość ze może jednak to nie lek mnie przeraża 

    Ja też ciągle wkręcałam sobie różne choroby, chodziłam po lekarzach, gdy wyniki okazywały się dobre, lub gdy dany lekarz mówił, że nic mi nie jest była ogromną ulga. Wszystkie objawy z którymi szłam ustępowały.... także teraz wiem, że wszystko jest w głowie. A z 2str.  zadawałam i zadaję sobie do tej poro pytanie, tak jak Ty a co będzie jak rzeczywiście będę poważnie chora?! I wiesz co sobie odpowiadam żeby się nie męczyć? No to będę... Nic nie poradzimy, miliony ludzi choruje, walczy a my z takim nastawieniem zupełnie sobie nie pomagamy, jeszcze bardziej człowiek się boi. Niepotrzebnie, trzeba odrzucać złe myśli, gdy przychodzą zacząć coś robić, skupić się na czymś innym.... Ja nie biorę żadnych tabletek, czasem na uspokojenie ziołowe ale  one to raczej taki efekt placebo. 

  4. 4 godziny temu, czeslaw031091 napisał:

    Ja już sam nie wiem mam tyle objawów ostatnio ze nie wiem nawet co powiedzieć lekarzowi.... oprócz ciągłego ucisku w klatce piersiowej (czasem ustaje na 3-4h) wczoraj nogi mi tak zdrętwiały ze myślałem ze za chwile się przewrocie, noce nadal nie przespane, jak wypije 3 piwka to śpię jak niemowlę, ale następny dzień z kacem jest nie do zniesienia, najgorsze ze dziś w nocy Ktorej nie przespałem koło 3 dostałem takiego bólu brzucha i biegunki ze myślałem ze nie wstanę, obudziłem dziewczynę chwile pogadaliśmy wypiłem miętę  ale zasnąć i tak nie zasnąłem, dodam ze jedliśmy z nią dokładnie to samo.... sam już nie wiem jestem wykończony 

    Witaj, co do ucisków w klatce... to są nerwy, też to mam ba, czasem wydaje mi się że mam coś w gardle.... Ja mam takie wrażenie, że z tą nerwicą trzeba dużo pracować samemu.... Na zasadzie czuję, że mam coś w gardle? Że pewnie się uduszę zaraz? Ale hej, jeszcze 5 sek. temu mogłam przecież normalnie oddychać, przelykac.... I tak jest podobnie ze wszystkimi innymi objawami, trzeba zmienić myśli.W tym okresie co jest teraz my nerwicowcy mamy szczególnie utrudnione zadanie, jest ciężko, wiem sama mam co chwilę objawy wszystkiego, czarne myśli a z 2str.powtarzam sobie trudno, jak umrę to umrę, przecież nie mogę się martwić o coś na co w ogóle nie mam wpływu.... Każdy kiedyś umrze, no nic z tym nie zrobimy a nie możemy się zamartwiać bo ten stres nas wykończy dużo szybciej. Ja raz dziennie góra 2 sprawdzam wiadomości, nie śledzę tego, nie czytam kto umarł i ile miał lat, bo to jest dołujące. Życzę wam wszystkim zdrowia i siły spokoju. 

  5. Jestem tu nowa i baaardzo się cieszę , że Was znalazłam , tzn nie zrozumcie mnie źle ale u ludzi z takimi problemami chyba też czasem chodzi o to , żeby znaleźć tez kogoś, kto ma tak samo albo chociaż podobnie jak Ty.

    U ,mnie zaczęło się chyba z 2 lata temu , nagle zaczęło mnie dusić coś w gardle, pierwsza myśl? rak ....jeden lekarz , 2 , laryngolog , żaden niczego nie widział.....trzeci laryngolog , wysłał mnie do endokrynologa . Endokrynolog stwierdził , że muszę zrobić operację tarczycy ( miałam wole guzowate ), ok wszystko spoko...Po operacji wszystko się zaczęło.pobyt w szpitalu - koszmar miałam powikłania po operacji,prawie straciłam głos, problemy z przełykaniem .Zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego w sensie ciągły lęk i strach, że ten głos mi taki zostanie już na zawsze, bałam się jeść bo myślałam ,że się uduszę...po powrocie do domu było już trochę lepiej.Głos wrócił bo chodziłam na rehabilitację. Po jakimś czasie wróciłam do normalnego życia....na krótko , bo cięgle dopadały mnie lęki głownie o to ,że jestem na coś chora i wyglądało to tak :  ból łydki - zakrzepica lekarz - nic Ci nie jest, był jeszcze neurolog, guzy w głowie , raki piersi , jajników , białaczka, miałam nawet robione badanie błędnika (nie polecam), badania krwi bardzo częste itd. Teraz jak czytam wasze objawy to jakbym czytała o sobie, teraz w tym momencie męczy mnie gula w gardle i już o mały włos bym poszła do lekarza ale myślę sobie nieeee!może ktoś też ma tak jak ja .Zapomniałam wspomnieć , że byłam u psychiatry , która tego dnia bardzo poprawiła mi humor , rozmowa trwała może z 7 minut, dała mi jakieś leki (których oczywiście nie biorę bo boję się skutków ubocznych ), powiedziała, że mam zmienić myślenie i iść do pracy.Może ktoś z was ma sposób na ten ucisk w gardle i w ogóle na te wszystkie objawy .....jak sobie z tym radzicie.Ja czasem łapie się na tym ,że sama doszukuję się w sobie jakichś sygnałów, objawów , człowiek za bardzo wsłuchuje się w swoje ciało. Trzeba odpuścić, tylko wiem łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

×