Skocz do zawartości
Nerwica.com

maciejo

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez maciejo

  1. Nerwica wyleczona w kilka dni.. Fajnie gdyby tak to działało :D Wierzę w zioła, ale bez przesady. Lata temu, kiedy próbowałem naprawdę wielu rzeczy na wieczne ataki paniki, między innymi pojawiło się też ziołolecznictwo, też różne specjalne przepisy i muszę przyznać, że w pewnym stopniu pomogło. Czułem się o wiele lepiej, ale niepokój na myśl o tym, że zaraz może pojawić się atak paniki nadal był; mniejszy ale był. Był to zdecydowanie pewien przełom, ponieważ widziałem, że można na nią wpłynąć i zauważyłem chociażby jak duży wpływ ma na mnie to co pije i jem, co spowodowało, że przestałem pakować w siebie mnóstwo niskiej jakości jedzenia (mnóstwo czipsów, coli itp.) i faktycznie mi się poprawiło, ale nie mogłem nazwać tego uleczeniem. Po prostu rzadziej występowały objawy. Później było już tylko lepiej po połączeniu wielu innych rzeczy (praca z myślami/przekonaniami, medytacje, ćwiczenia fizyczne w postaci jogi i ćwiczeń siłowych, ogólnie większa aktywność i praca z oddechem etc.) i w końcu mi się udało. Chociaż ta praca nigdy się nie kończy, bo dbać o siebie trzeba zawsze, a nie tylko od święta. A niestety bardzo często widzę, że wielu ludzi, którzy doświadczają różnych form nerwicy zaczynają coś robić, kiedy zaczyna się coś dziać (Spotkałem sporo takich ludzi).

  2. W dniu 11.04.2006 o 07:26, roccola napisał:

    Moje kroki do wolności były trudne , jak każdego z nas. Wiele razy choroba wracała..Na terapie nie chodziłam długo jestem typem samouka wieć duzo czasu spedzalam na dolsztalcaniu sie na temat nerwicy i podjęłam z nią walkę..wszystkie nawroty i ataki traktowałam jak próbę sprawdzenia moich możliwości i postępów . Ponad rok trwała moja choroba..Wiem krótko w porównaniu do niektórych tu na forum . Ale chce wam powiedziec ze ja ODRAZU zareagowałam . Tydzień po ataku juz bylam na terapii. Dwa tyg. po miałam stosy książek w domu. I wzięłam sie z wielkim zapałem do pracy nad sobą..Bo droga ku zdrowiu to nic innego jak praca nad sobą. Wyobrażcie sobie jak heroiczną walkę toczyłam w srodku mnie samej , kiedy nawet dla wyzdrowienia poswieciłam małżeństwo i luksus finansowy.Męża kochałam jak odchodziłam od niego więc wcale nie było to takie łatwe. Ale musiałam odejsc za bardzo mnie niszczył psychicznie..za bardzo pogłębiał moją nerwicę. Do dzis często sie z nim widze gdy odwiedza nasze dziecko. (wciąz jest diabelsko przystojny) ale ja juz podjełam decyzje. Teraz jestem z kims innym kto mnie kocha , szanuje, a ja ? no cóż nerwy mi zostały(umiem wpadac w szał) ale nie mam lęków , ataków. Życie znów rozbłysło tysiącem barw..Życzę Wam tego z całego serca: WRACAJCIE DO ZDROWIA...jak najszybciej...

     

    Widać nie jestem jedynym typem samouka. 🙂 Z tymże ja nigdy nie poszedłem na terapię, ale to nie tak, że nie chciałem w pewnym momencie iść. Kiedy u mnie zaczęła się nerwica byłem nastolatkiem i rodzina nie traktowała moich objawów zbyt poważnie, wtedy też przekonania na temat psychologów były inne. Coś w rodzaju "Do psychologa idzie się w ostateczności", "Przecież nie jesteś chory psychicznie", "Nie jest aż tak poważnie". Chociaż jak zapewne każdy z was wie, w naszych oczach takie stany są super poważne i poważnie ograniczające życie. Też sam uczę się na temat nerwicy i chociaż dawno już nie mam ataków paniki i ogólnie czuje się świetnie, to po tym wszystkim poczułem, że chce pomóc innym sobie z tym radzić i przekazywać wiedzę. Też miałem lepsze i gorsze dni i w sumie nadal je mam jak każdy człowiek. :D "Bo droga ku zdrowiu to nic innego jak praca nad sobą." bardzo ważne słowa, które też rozbrzmiały w moim życiu, kiedy zacząłem samotną podróż przez nerwicę. Próbowałem tak wielu rzeczy.. Medytacja, joga, wszelkie poradniki typu z afirmacjami, ćwiczenia siłowe, zmiana diety.. Mnóstwo tego było, ale było warto. Polecam każdemu. :D Niektóre z tych praktyk do teraz ze mną zostały i lubię je stosować. Ja z kolei opuściłem szkołę i pewnego dnia stwierdziłem, że nie mam zamiaru już żyć pod presją spełniania oczekiwań innych ( co było jednym z przyczyn wielkie napięcia które we mnie żyło i wzmacniało ataki paniki ). Po opuszczeniu szkoły, której nienawidziłem, bardzo szybko mój stan się wiele polepszył. Życzę każdemu z was, aby udało się wam wyzbyć tych przykrych stanów i cieszę się, że dzisiaj poczułem chęć zarejestrowania się tu, bo od razu trafiłem na ten post. Pozdrawiam was ciepło ❤️ !

×