Skocz do zawartości
Nerwica.com

anna maria

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez anna maria

  1. Teraz, anna maria napisał:

     

    Marlenka błagam daj znać co u Ciebie?Dziewczyno,idz do pierwszego możliwego labolatorium,zrób morfologie prywatnie(okolo 20zł) i bedziesz wszystko wiedziec.Moim zdaniem jesteś tak wykończona nerwicą,że Twój organizm daje takie objawy somatyczne.Ratuj się proszę bo przeżywasz koszmar.Idz,zrób tą morfologię.Z jakiego jesteś miasta?

    Koniecznie wejdz na stronę Odburzanie.pl.Myśę,że jest to dla nas ,hipochondryków jedyna drga by zrozumieć co się z nami dzieję.Ja trafiłam tam niedawno a z hipochondrią zmagam się od 4 lat.Dopiero teraz czytając uważnie tamto forum zaczynam rozumieć o co w tym wszystkim chodzi.Proszę odezwij się.

  2. W dniu 28.01.2022 o 09:40, Marlenka85 napisał:

    Dawno tu nie pisałam... Wiem, że wg niektórych tu nie robię postepw, że ciągle o tym samym. Od listopada po infekcji miewałam stany podgorączkowe. Co wieczór. Jakieś 37.6 max... Od niemal tygodnia mimo wybranego antybiotyku mam po 38,39 st, kaszel od kilku miesięcy, te wezly nadobojczykowe po lewej stronie dla odmiany bo po prawej wtedy zniknęły.. Na szyi dwa małe, bole w klatce piersiowej, poce się strasznie w nocy jak mi opada po lekach ta gorączka...pobolewa mnie raz watroba raz chyba śledziona.. Kompletnie nic nie jem bo nie mam apetytu, 3 dzień ostra biegunka... Wszystko się zgadza. Rak. Chloniak lub bialaczka... Do lekarza nie jestem w stanie nadal pójść... Terapia nie pomogła.. 13 mies i nic... We wrześniu na raka niespodziewanie umarla mi mama... Lekarz i diagnoza. 3 tyg życia. Rak jelita grubego. 

    Bylam wczoraj u takiej psycholog u nas w mieście ale mowila ze to nowoczesne technologie wyłapują emocje i je dowalaja i ze wywołałam pewnie raka myślami... Dla nerwiciwca to to co pragnął usłyszeć... 

    Kochani przegram walkę z nerwica... Bo oprócz hipochondrii na pewno tez mam tego jebanego chloniaka albo białaczke... Od 2 tyg męczą mnie myśli samobójcze... Czuję że to jedyne rozwiązanie. Jestem tchórzem i próba wizyty u lekarza niemal skończyła się wezwaniem karetki przez przychodnie... Ciśnienie!!!! 190 akcja serca 180..koszmar. Uciekłam. Po 10 min odeszło. Tak reaguje na próbę zdiagnozowania co mi dolega, antybiotyk dal mi na tel a i wtedy był atak paniki... Jestem już wrakiem, pokonał mnie niewidzialny wróg... Kocham życie ale w takiej formie nie jestem w stanie go dłużej zniesc. Jescze rok temu bylam normalnym człowiekiem.... A teraz jestem wrakiem. Ta odmiana hipochondrii kiedy nue jest w stanie się isc do lekarza jest dużo gorszą od tej, gdy się lata co chwilę.... Odsunelam od siebie wszystkich bo tylko każdego męczyłam.... Nie dam juz rady... Boje się o siebie ze przyjdzie Ten impuls i sie zabije.... Nie wiem za co człowiek musi tak cierpieć..... 

     

  3. W dniu 17.08.2021 o 08:40, Marlenka85 napisał:

    Rock ja tak mam, ciśnienia nie mierze, nie mam czym ale może to i dobrze... Bo nic dobrego by to dla mnie nie wniosło. Za to mój puls ok 94..za to w nocy mialam 105.

    Od kilku dni po położeniu się do lozka, po lewej stronie pleców na wysokości talii mnie pobolewało, za to już 2 raz zdarzył mi się tak silny ból trwający kilka godzin... Oczywiście dla mnie pewnie trzustka.. Boli tylko w nocy... Ludzue ja sue po prostu wykoncze. Ze mnie na prawdę nic nie zostanie bo jestem już psychicznym wrakiem.Nigdy nie czulam tak silnego bolu, zastanawia mnie natomiast to, że on zaczyna się tylko w nocy jak już dłużej poleżę. W panice nie wiedziałam już sama czy promieniuje od brzucha czy do brzucha.. Do tego mam od kilku dni problem z toaleta, biegunki wodniste i resztki w kale.. Złamałam się i wpisałam w Google. Oczywiście rak trzustki... Drodzy nerwicowcy, ja już po prostu nie wytrzymam. Boje się isc do lekarza bo wg mnie, powie mi wyrok i już to widzę oczami wyobraźni.. Boje się nie isc bo nie mam już sil. Jak ja mam zyc w tym piekle... A tak ostatnio nawet mowilam mojej psycholog, że wieczor i noc daja mi ukojenie.. Wtedy wszystko stawało się mniej straszne, jakoś tak odcinalam się od tej francy... No to masz. Bole są tak silne, że nie wierzę, że mogłyby być na tle nerwowym lub zeby to był bol miesnia.. Fakt śpię na starym materacu i łóżku które się zapada ale to ustalony od razu po zmianie pozycji.. 

    Przepraszam, jeśli w kims moim postem wzbudziłam odrazę lub strach. Nie mialam takiego celu. Ja po prostu juz sobie nie radzę, w głowie mam myśli że gdyby nie mój 4 letni Synuś, to skończyłabym ze sobą bo ja Juz nie mogę... Tak bardzo chciałabym znow być taka mama jak kiedyś, uśmiechnięta, szczęśliwa, czuc radość. Nerwica odebrała mi już wszystko. Moja psycholog mowi, że dobrze mi idzie... Ale w to tez przestaje wierzyć. W głowie mam to co każdy hipochondryk, że to nie nerwica tylko rak a bole mnie tylko w tym uświadamiają. 

    Blagam Was, dajcie mi nadzieję na lepsze jutro, powiedzcie ze kiedys bede wolna, że się wyrwę ze szponów nerwicy.. Ze to nie rak. Ze jeszcze nadejdzie dzień bez lęku. Ja niczego więcej nie pragnę, tylko nie miec nerwicy i raka. I mieć zdrowego syna. Mogę nie mieć kompletnie nic więcej,na niczym więcej mi nie zależy... 

    Tak myske ze moja wkrętka na trzustke i watrobe zaczęła się już dawno. Po tym jak na badaniu rutynowym mialam odrobinę Alt za wysokie. Oczywiście pojawił się lek.. Potem 2 lata później były pobolewania raz prawa raz lewa strona. Zniknęły na kilka miesięcy po odkryciu wezla, a potem oczywiście wezel, Google, coś zabolało i jazda. I tak to sobie trwa... 

    Czy Wam się zdarzyły tak silne bole ze musieliście brać leki rozkurczowe i p. Bólowe? 

     

    Co do pytań o krew, kupe.. Ja sama jesten mama i mmie to osobiście nie rusza. Z wykształcenia ratownik medyczny... Więc tym bardziej. 

    Niestety przez moją nerwice chyba nigdy nie będę umiała już wrócić do zawodu. 

     

     

  4. Pragnę się z Wami podzielić moim sposobem na radzenie sobie z hipochondrią.Dwa lata temu dopadło mnie bez wyraznej przyczyny.I nagle z człowieka cieszącego się zyciem, stałam się kłębkiem nerwów,na granicy ciężkiej nerwicy.Wmawiałam sobie najróżniejsze choroby.Miałam oczywiście ''objawy''.Po prostu koszmar.Próbowałam na rózne sposoby sobie pomóc.Zioła na uspokojenie,czytanie forum,modlitwa.Byłam kilkakrotnie zapisana do psychiatry ale nie poszłam jednak na wizytę.Na chwilę obecną czuję się świetnie.Nerwica minęła i mam nadzieje nie wróci.Od sierpnia po dzisiejszy dzień mam spokój.Pomógł mi blog Agnieszki Maciąg,a konkretnie mantra RA MA DA SA....Poczytajcie proszę.Może to będzie dla kogoś śmieszne a być może komuś też pomoże?Tego Wam z całego serca życzę.Bo tylko hipochondryk może zrozumieć hipochondryka.I tylko ten,kto tego doświadczył wie jaki to koszmar.

×