Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pocoinaco

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez Pocoinaco

  1. 4 godziny temu, bezniczego napisał:

    @Pocoinaco, też nie miałam żadnych traum, które wymieniłaś. Idąc tropem tego, co napisała doi to może brak rozmów, obojętność, ignorowanie. Jestem podobno atrakcyjna (ja tak nie uważam, ale płeć przeciwna tak twierdzi), mam bardzo dobrego męża, rodziców, którzy zrobią dla mnie wszystko. Mimo tego czuję podobnie jak Ty, że życie to jakaś kara. Zawsze byłam neurotyczką, ale dawałam radę do momentu studiów. Poważne problemy lękowo-depresyjne zaczęły się właśnie wtedy. Studia (dwa kierunki) rzucałam mimo bardzo dobrych wyników. Teraz jestem wypruta z jakiejkolwiek nadziei, depresja ciągnie się u mnie od wielu lat. Ogólnie nie wiem w czym ludzie widzą szczęście i cel, dla mnie to jakaś totalna abstrakcja. Chyba terapia dla Ciebie. Nie pozwól żeby ta beznadzieja się rozrosła do takiego stopnia jak u mnie. Niestety tacy się urodziliśmy, z nadwrażliwą psychiką i każdy dzień to dla nas walka. 

    Czy stosowałaś leki? Ile u Ciebie trwała terapia? Masz jakieś inne rady?

    nie rozumiem, poco rodzą się ludzie z nadwrażliwa psychika, nie ma chyba gorszej kłody pod nogi...

  2. 3 godziny temu, doi napisał:

    Traumy, te wyparte, bywają bardzo delikatne, nienazwane. Jeśli masz takie lęki to ja myślę, że jednak zaistniał jakiś wyparty zgrzyt między tobą a światem. To napięcie to jakaś skumulowana energia. Nie wmawiaj sobie że wszystko było ok, bo po rezultatach patrząc - jednak nie.

     

    Czy możesz podać przykład takiej traumy?

  3. W dniu 8.08.2013 o 14:39, BingeulBingeul napisał:

    Od dwóch miesięcy uczestniczę w terapii. Chyba mogę powiedzieć, że w końcu trafiłam na odpowiedniego specjalistę (po kilku nieudanych próbach). Pani psycholog zdiagnozowała u mnie silny neurotyzm i introwersje. O ile to drugie nie jest czymś strasznym, to to pierwsze.. wręcz przeciwnie.

    Podłożem mojego problemu jest brak okazywanej miłości ze strony ojca. Wychowywała mnie babcia- oboje rodzice pracowali za granicą. Widywaliśmy się raz do roku. Mój problem zaczął się ujawniać jakoś tak na samym początku gimnazjum. Dziś mam 19 lat i kompletnie nie radzę sobie ze swoim życiem. Czeka mnie teraz chyba najtrudniejszy etap życia- studia.

    Właśnie.. studia.. jeszcze jakiś czas temu nie myślałam o nich. Tylko dlatego, że się bałam (tak, towarzyszy mi permanentny, paniczny lęk przed wszystkim). W końcu jednak się zdecydowałam. Maturę zdałam całkiem dobrze. Dostałam się na studia do stolicy. Ale kompletnie mnie to nie cieszy. Co więcej, ja to traktuję jak karę. Nie widzę najmniejszego pozytywu. Przez ostatni miesiąc jestem totalnie rozchwiana. Nie wiem, co będzie dalej. Potwornie się boję, przez co moje objawy znacznie się nasiliły. Czuję silne napięcie, mam częstsze zaburzenia rytmu pracy serca, budzę się w nocy, nie wychodzę z domu, często płaczę. Straciłam chęci do życia. Powracają myśli o śmierci.

    Ciężko jest mi ująć myśli w jednej wiadomości. Jeśli będzie jakiś odzew, chętnie odpowiem na inne pytania. Boję się, że niebawem wpadnę w paranoję.. że w pewnym momencie coś pęknie i.. i że będzie naprawdę bardzo źle.

    Hej, czy możesz powiedzieć co u Ciebie teraz dzieje się w życiu? Jak poradziłaś sobie z neurotyzmem?

  4. 16 minut temu, Aurora88 napisał:

    Coś koło roku, to było takie typowe sprzątanie w głowie, wg mojej obecnej psychiatry terapia którą miałam wcześniej powinna trwać dalej, nie powinnam była jej kończyć. Może dlatego później w życiu czułam się tak sobie - niby ok, ale nie była to pełnia szczęścia. 

    A odnośnie wizji rodzinnej - no to tak, jest różnica jeśli świadomie się z tego rezygnuje jako z czegoś, co może unieszczęśliwiać, a inaczej jest kiedy tego pragniemy, ale się tego boimy, Wtedy faktycznie jest tu pole do pracy. Może Twoim osiągnięciem będzie niekoniecznie przekonanie się do wizji życia rodzinnego, ale odkrycie, czego tak naprawdę pragniesz 🙂 

    Czego tak naprawdę pragnę, hmm, nie potrafię sobie wyobrazić na ten moment życia jakiego pragnę, raczej widze przyszłość jako problemy, mam partnera który pragnie rodziny, domu i tak dalej. Ja nie umiem wyobrazić sobie szczęścia w tym. Nie umiem tez sobie wyobrazić szczęścia będąc sama. Nie potrafię tego poczuć ze będzie dobrze i fajnie

  5. 19 minut temu, Aurora88 napisał:

    Cześć 🙂

    Myślę, że wiele osób tutaj przeżyło lub przeżywa coś podobnego do Ciebie. Twoja historia wydaje mi się taka znajoma, jakbym doskonale wiedziała, co czujesz. Chyba wszystkie nerwiki mają osobowość neurotyczną, często są introwertykami. 

    Skoro nie chcesz brać leków (całkowicie to rozumiem - też tak miałam), to koniecznie kontynuuj psychoterapię, bo dbanie o zdrowie psychiczne jest ważne. Nie ma się czego wstydzić ani obawiać. Jeśli psychoterapia nie będzie starczać, to może przemyśl jednak leki. Albo chociaż spotkaj się z dobrym psychiatrą - oni mają inne wykształcenie niż psycholodzy i mogą więcej dostrzec. U mnie sama terapia pomagała dawniej, jak miałam wiele rodzinnych syfów do ogarnięcia, musiałam to przerobić w swojej głowie. Wiedziałam, ze to nie leki mają mi pomóc, ale ja sama muszę zmienić swoje myślenie. Ale teraz terapia już nie starcza, jestem zmuszona do brania leków, ale w sumie to przeżyłam coś, co można określić jako traumatyczne, więc okoliczności się zmieniły.

    Wcale nie musisz się w tej wizji odnajdywać, nie dla każdego ten scenariusz, mnie to nie przerasta, ale świadomie tego nie chcę i już 🙂 Nikt Ci nie każe tak sobie układać życia.

    Ile trwała twoja terapia zanim zaczęłaś brac leki? Ja nie miałam żadnych traum w życiu, dlatego to dla mnie takie trudne. Niby każdy ma prawo układać swoje życie jak chce, ale dla mnie założenie ze nie potrafię wyobrazić sobie życia tworząc rodzine jest z góry nie do końca normalne.

     

  6. Hej,

     

    piszę, ponieważ szukam osób, które tak jak ja maja osobowość neurotyczną.

    Mam 23 lata, od około 3 lat mierze się z dużymi lękami, przechodziłam przez depresję. Chodzę do psychologa od kilku miesięcy, diagnoza to neurotyzm w ujęciu wielkiej piatki osobowości. Moje objawy to:  stałe uczucie napięcia i lęku, łatwość w popadanie w stany depresyjne, mała odporność na stres i frustracje. Czuje ze jestem niestabilna emocjonalnie.

    Mam świadomość swojej nadwrażliwości, ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Lęk niszczył różne aspekty mojego życia, przez spory czas miałam myśli samobójcze, lęk paraliżował mnie i do tej pory jest moim największym problemem. 

    Generalnie całe moje dzieciństwo jak i nastoletność wszystko było w porządku, problemy zaczęły się na studiach. Finanse i rachunkowość nie są moja pasja, chciałam po prostu coś studiować, do tej pory nie wiem co bym mogła studiować. Sporo na tych studiach zawaliłam i jestem dużo do tylu. Wszystko przez lęk i problemy ze zdrowiem psychicznym. Moja rodzina uważa ze moje problemy psychiczne są przez studia. Ja widze inny schemat, to moj temperament i neurotycznosc doprowadziły mnie do takiego stanu. Czuje się mało zaradna, czuje ze życie to nie przygoda i radość, a raczej coś na odwrót. Tworze szczęśliwy i stabilny związek, mam rodzine i kilku znajomych, jestem introwertykiem, raczej nie mam przyjaciół poza chłopakiem i najbliższymi krewnymi, jestem osoba atrakcyjna dla płci przeciwnej. Otoczenie mówi mi ze powinnam cieszyć się życiem. Nie potrafię zrozumieć co to znaczy cieszyć się życiem. Życie jest ciężkie. Mam wrażenie ze nie poradzę sobie w życiu, wizja małżeństwa, wspólnego domu i dzieci mnie przerasta, mam wrażenie ze nie jest to normalne, nie boje się odrzucenia ze strony partnera ale czasami czuje ze ja nie jestem odpowiednia osoba dla niego. Pozatym nie boje się niczego konkretnego, nie boje się o swoje zdrowie, chociaż przerasta mnie wizja chorowania psychicznego. Mam swoje zainteresowania i pasje, dosyć szeroki wachlarz, nie wiem co bym mogła robić w życiu zawodowym. Filmowanie to moja ogromna zajawka, fotografia, sport wszelaki, podróże. Często odczuwam ból i cierpienie psychiczne, kiedyś kręciło mi się od tego w głowie, teraz już tak nie mam. Nie chce brać leków. Czuje ze życie z taka przypadłością to ogromna przeszkoda. Moje sposoby na radzenie sobie z tym to aktywność fizyczna, psycholog, planowanie, praca. Czy jest ktoś na tym forum kto przechodził przez coś podobnego? Do jakiego stopnia terapia pomaga?

×