Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mesto

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mesto

  1. Mesto

    Dość sporo o mnie

    Dzięki za tak miłe słowa chociaż wiem teraz że są osoby które gdyby znały cały mój życiorys to przynajmniej w części by mnie zrozumiały i zaakceptowały. Dzisiaj w pracy dostałem drugą i zarazem ostatnią szansę więc jej postaram się nie zmarnować. Mimo wszystko to właśnie lęk przed utratą pracy z własnej głupoty przyczynił się do tego że napisałem to wszystko o sobie tutaj. w każdym razie bardzo dziękuję bo każda opinia jest ważna dla mnie i aby była szczera bo życiu poza komputerem nie odważyłbym się komuś opowiedzieć tego wszystkiego.
  2. Mesto

    Dość sporo o mnie

    Z góry przepraszam ale to będzie bardzo zagmatwany monolog napisany w około 30 minut obrazujący większość mojego życia. Większość problemów zaczęło się gdy trafiłem do szpitala. Z początku nikt nie wiedział co mi jest i gdzie tkwi problem ale jeżeli dobrze pamiętam to po kilku dniach wszelakich badań poznali prawdę. Okazało się że mam wrodzoną wadę serca tzn brakowało a raczej nadal mi brakuje kawałka zastawki mitralnej. Kojarzy mi się, że połowy ale nie jestem tego pewny. Wszyscy byli zaskoczeni ponieważ nikt wcześniej nie zauważył tego, że mam właśnie wadę serca. Dopiero gdy miałem problemy z poruszaniem się i ogromny ból nogi a nawet już nie pamiętam lewej czy prawej, poszedłem do lekarza rodzinnego a ten podczas nasłuchiwania serca usłyszał prawdopodobnie jakieś nieregularne bicie. Już wtedy wydawało się to dziwne i od razu zapytał czy mam jakieś wady serca. Dostaliśmy skierowanie do szpitala na jak najszybsze badania. Gdy tam trafiłem było coraz gorzej a gorączka podskoczyła pod koniec dnia do 40 stopni i nie malała przez pewien czas. Do tej pory gdy przypominam sobie ten moment gdzie rodzice w tamtym momencie rozmawiają z lekarzem i są cali zapłakani, wtedy zrozumiałem, że moja sytuacja jest nieciekawa a wręcz że jest bardzo źle. Nie pamiętam ile to trwało ale gdy gorączka ustała dowiedziałem się, że gdyby to trwało dłużej, to prawdopodobnie mogło by mnie już na tym świecie nie być. W każdym razie wszystko było ok pomijając fakt że byłem codziennie po kilka razy poddawany przeróżnym badaniom typu pobieranie krwi,echo serca czy nawet miałem chwile holtera. Najgorsze było echo serca ponieważ byłem wtedy przy kości i strasznie bolał mnie ten nacisk aby mogli dobrze widzieć na ekranie jak wygląda sytuacja ale nigdy się do tego nie przyznałem ponieważ uznałem że tak właśnie postąpić powinienem mimo, że miałem wtedy 14 lat. Przebywałem w szpitalu około 5 miesięcy, większość tego czasu spędziłem w lubelskim szpitalu dziecięcym ale jeden miesiąc byłem w warszawie. Do dzisiaj pamiętam jak po powrocie do lublina z tamtejszego szpitala, kierowca zapytał się czy chciałbym pojechać na sygnale. Zastanawiałem się czy tak może ale widać było, że robił to dla dziecka w nieciekawym stanie aby go rozchmurzyć. Dotarliśmy do czasu świątecznego. Niestety święta bożego narodzenia spędziłem w szpitalu ale rodzice jakoś przekonali lekarza prowadzącego aby mnie puścił do domu na wielkanoc. Wtedy właśnie wróciłem do domu w święta wielkanocy. Babcia przyjechała do nas i siedzieliśmy wszyscy razem przy stole i zarówno wtedy jak i teraz gdy sobie to przypominam, nadal chce mi się płakać z tego rodzinnego spotkania. Nigdy u nas w domu nie było miłej rodzinnej atmosfery ponieważ przez wiele lat były problemy z moim starszym bratem patrykiem oraz rodzice co chwile kłócili się o jakieś bzdury a przynajmniej wtedy tak mi się wydawało. Zawsze gdy o 22 rodzice kłócili się, ja chowałem głowę pod kołdrę i błagałem i płakałem aby już przestali. Być może właśnie dlatego wyrosłem na osobę która boi się rozmowy z innymi. Od zawsze bałem się tego że ktoś negatywnie zareaguje na to co powiem lub zrobię i dlatego w gimnazjum przestałem się do kogokolwiek odzywać. Miałem nową szkołę, nikogo z poprzedniej szkoły i zero zrozumienia. Nie odzywałem się do nikogo przez 3 lata gimnazjum. Co prawda poznałem tam jednego chłopaka z którym coś tam słowa zamieniłem ale rzadko i jakoś niespecjalnie się paliłem do tego a raczej skoro już czasami ze sobą rozmawialiśmy to czułem że powinienem czasami też dać coś od siebie w tych rozmowach. Wtedy miałem lat 13 i właśnie wtedy poznałem co to koszmar życia. Co do gimnazjum skoro już ten temat się napatoczył to straciłem wszystkich znajomych z szkoły podstawowej ponieważ chyba uznali że ich oszukałem. Miałem iść razem z nimi do gimnazjum lecz rodzice uznali że muszę iść razem z siostrą a ona nie lubiła nikogo z poprzedniej szkoły i chciała zacząć wszystko od nowa. Wiedziałem o tym dlatego gdy siostra chciała już ze mną iść do gimnazjum które ja wybrałem, to się nie zgodziłem bo nie mogłem zrobić tego własnej siostrze. Wolałem samemu cierpieć aniżeli aby widzieć jej płacz czy wiecznie przykrą minę. Wracając do powrotu do domu ze szpitala to niestety zacząłem nałogowo grać w gry komputerowe ponieważ byłem w nich naprawdę dobry a przynajmniej w jednej o nazwie metin nightcore.pl. Stałem się jednym z najlepszych gdy jeszcze tam było kilkaset osób a może i kilka tysięcy. Przez tę samotność zacząłem gnębić innych graczy czyli tak jakby biłem ich w grze, czasami nawet przez pół dnia bez żadnej przerwy na jedzenie czy toaletę a czasem nawet kilka dni tygodni. Co takiego zrobili że ich gnębiłem? Albo wyzywali kogoś albo wyzywali mnie. Ogólnie używali wulgaryzmów w celu obrażenia kogoś. Uznałem wtedy że aby to wytępić będę ich męczyć aż publicznie przeproszą lub coś w tym stylu. Teraz wiem że przesadzałem i źle robiłem ponieważ aktualnie zdaje sobie sprawę z tego, że co chwila ktoś kogoś obraża czy to przez internet czy nie i jest to na porządku dziennym. Przeszedłem przez to wszystko wiedząc, że muszę coś ze sobą zrobić ale do tej pory nie wiem co. Uważam że najlepszym wyjściem było by zakończenie tego wszystkiego. Nie chcę tego zrobić ale nie wiem czy mam inne wyjście. Największa w tym wszystkim przeszkoda to to, że rodzice wiele dla mnie poświęcili abym w ogóle tu teraz był i żył. Nie mogę targnąć się na własne życie ponieważ bałbym się o swoich bliskich a najbardziej o ojca bo wiem jak jak bardzo mnie kocha aby tyle razy mi wybaczać moje zachowanie. Prawda jest taka że stałem się złą osobą. Codziennie prawie kogoś okłamuje lub oszukuje. Boje się powiedzieć prawdy bo akceptacja innych jest dla mnie wszystkim. Przepraszam wszystkich za to jaki jestem, jaki byłem i jaki będę. Staram się być ogarniętą osobą ale wiem że nie daje z siebie 100%. Mam nadzieje że kiedyś ktoś dostrzeże moje starania i to że nie chcę być taki jaki jestem teraz. Rodzina zarówno ta w domu jak i w pracy jest dla mnie wszystkim. Dzisiaj 16.04.2019 straciłem pracę a co za tym idzie tamtą rodzinę. Bardzo was wszystkich polubiłem i mam wielką nadzieję że wy mnie również chociaż w małym stopniu zaakceptowaliście ponieważ ja tak właśnie czułem. Dziękuję również znajomym z gier którzy ze mną byli przez te wszystkie lata i po prostu chcieli ze mną rozmawiać. Brakowało mi rozmów z ludźmi i kontaktu z nimi. Pracę straciłem ponieważ nie przyszedłem do pracy chociaż napisałem że przyjdę tylko się spóźnię. Co ze mną jest nie tak? Czy taki właśnie mam charakter? Chciałem być już od rana w pracy ale czułem w głowie i ciele że nie dam rady wstać z łóżka i funkcjonować dzisiaj. To nie pierwszy raz, stało się tak co najmniej kilka razy i zawsze wymyślałem jakieś kłamstwo a to że nie odbierałem telefonu bo się rozładował, a to że nie przyszedłem ponieważ jestem chory lub mam coś ważnego do załatwienia. Nie będę się tutaj obrażał bo nie o to chodzi ale miałem wiecznie takie uczucie "dlaczego znowu tak postępuję?" "Dlaczego znowu zachowuję się jak ścierwo i nie funkcjonuję tak jak wszyscy inni" codziennie sobie zadawałem i nadal zadaję pytanie "czemu inni dają radę codziennie regularnie chodzić do pracy, na inne dodatkowe zajęcia i szkołe a ja samej pracy nie potrafię utrzymać." Do tej pory nie wiem co ze sobą zrobić ale postaram się żyć dalej a być może kiedyś znajdę to czego szukam czyli chęć do życia i cel w życiu. Właśnie dostałem odpowiedź od szefowej żę mam się wstawić na rano do pracy. Być może jest jeszcze szansa na to, że dostanę kolejną i już nie wiem którą szansę z kolei. Czy na to zasługuje czy nie aby nadal żyć w gronie bliskich mi osób, nie poddam się i wytrwale będę brnąć w to dopóki wszyscy mnie nie opuszczą. Takie jest moje zdanie, tak się aktualnie czuję. Jestem w kropce ale się nie poddam. Tak na koniec dodam, że nigdy nie miałem konkretnych zainteresowań czy marzeń a jedynie myśl w której ludzie mnie znają, szanują i robię coś co jest w jakiś sposób znaczące i ważne dla innych ludzi. Podejrzewam że nic z tego nie osiągnę ponieważ w niczym nie jestem dobry. Nie mam zdrowia bo nie mogę się zbytnio przemęczać jeżeli nie chcę znowu trafić do szpitala. Jedyne co mogę robić z wiedzą że nic mi się nie stanie to jakieś nie ciężkie i nie ciągłe prace fizyczne lub prace biurowe czy przy komputerze i dlatego właśnie czuję to co czuję. Napisałem to wszystko aby komuś przekazać to co mam w głowie od tylu lat. Nie ważne czy są to osoby których nie znam i czy jest to anonimowe ale wygadać się do kogo nigdy nie miałem. Teraz w maju będę mieć 21 lat i to co napisałem jest całkowicie szczere. Zawaliłem 3 szkoły aż do teraz a ruszyłem się z domu dopiero w wieku 20 lat. Nie wiem jak zostanę potraktowany przez osoby z internetu ponieważ wiem że tutaj ludzie mogą sobie pozwolić na znacznie więcej ale mimo to ciekawy jestem co inni mogą myśleć o kimś takim jak ja.
×