Cześć,
postaram się szybko przejść do sedna - od 2013 roku choruje na nerwice lękową i zaburzenia osobowości
mam za sobą stany dobrego prosperity (dobrego dla mnie - czyli normalne funkcjonowanie codzienne) bez skupianiu się na lęku, aczkolwiek z pewnymi ograniczeniami typu - dalsze podróże powodowały wycofanie i lęk (tak samo zostawanie samemu w domu na dłuższy czas) ale to zawsze udawało mi się kreatywnie obejść.
Pytanie które mnie nurtuję to stan w którym tkwię (ponownie) od jakichś 3-4 miesięcy - totalne zero życia bez lęku - praktycznie nic nie robię w pojedynkę - będąc z kimś czuje się spokojniej.
sam wychodzę najwyżej do sklepu. czyli jest DRAMATYCZNIE.
Po kumulacji bardzo silnych bodźców stresowych przez poprzedni 6-8 miesięcy do tego doszło,
i moje pytanie brzmi - czy terapia została przeprowadzona prawidłowo, że znów wróciłem do stanów z których śmiałem się po remisji
Jak to wygląda u Was, jak sobie radzicie z nawrotami, czy przebiegają bardziej intensywnie czy jednak jest łatwiej?
Potrzebuje świeżego spojrzenia na ten syf,
dzięki