Skocz do zawartości
Nerwica.com

Muirden

Użytkownik
  • Postów

    75
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Muirden

  1. W dniu 22.08.2022 o 08:37, gosia17 napisał:

    Hej 🙂 czy ktoś próbował mikrodawkowania na depresję, anhedonie, brak energii i problemy poznawcze?

    Ja to kiedyś rozważałem, ale nie zdecydowałem się w końcu.

     

    Opinie są skrajnie różne - część osób uważa to za cudowne lekarstwo, inni wręcz przeciwnie. Bierzesz jakieś leki? Połączenie z lekami może być niebezpieczne. W innym przypadku myślę, że warto spróbować.

  2. Z tego co udało mi się pogrzebać w internecie, rzeczywiście zwykła kurkumina, nawet z dodatkiem piperyny, ma niewielkie działanie na mózg - pozytywne rezultaty w leczeniu depresji mają większe szanse pojawić się przy stosowaniu którejś ze specjalnie zaprojektowanych form, np Longvida, które cehcują się nieporównywalnie lepszą absorbcją (nawet w stosunku do kurkuminy + piperyny), a także lepszym przenikaniem BBB.

     

    Ale są też niestety znacznie droższe niż zwykłe formy, więc ciężko powiedzieć czy warto.

  3. W dniu 9.02.2022 o 14:44, Venencja napisał:

    A czy kurkumę można łączyć z SSRI (konkretnie Escipram) ?

    Sama kurkuma nie powinna być problemem w połączeniu z SSRI, ale w suplementach często dodany jest ekstrakt z pieprzu, który zwiększa wchłanianie różnych substancji z jelit. Jego działanie może być niebezpieczne w połączeniu z różnymi lekami.

  4. W dniu 13.03.2022 o 20:29, sebastian86 napisał:

    np jakie?

    Najskuteczniejszą z substancji jakie odkryłem, jest agmatyna - w dawce 2 x 0,5 grama dziennie, chociaż u każdego może być inna skuteczniejsza. Niestety nie jest już dozwolona do sprzedaży w Europie, więc może nie być łatwo ją znaleźć. Jej działanie przeciwlękowe jest wręcz niewiarygodnie skuteczne.

     

    Z łatwiej dostępnych rzeczy warto spróbować dziurawca zwyczajnego, ashwagandhe i olej rybi, z dużą zawartością EPA. Ale to już trzeba samodzielnie poeksperymentować co będzie dobrze działać, bo każdy cżłowiek jest inny.

     

     

  5. Ziółko tradycyjnie stosowane w stanach przemęczenia, wyczerpania nerwowego, nadmiernego lęku, a także jako lekarstwo przeciw drgawkom. Wykazano pewien wstępny potencjał neuroprotekcyjny, relaksujący i poprawiający uczenie:

    https://examine.com/supplements/convolvulus-pluricaulis/research/

     

    Zamierzam przetestować przez najbliższe kilka miesięcy. Czy ktoś to może testował na sobie i podzieliłby się opinią i wrażeniami?

  6. Convolvulus prostratus (Convolvulus Pluricaulis) is an herb found in India and Burma that is used in Ayurveda. The Ayurveda preparation shankapushpi is, according to most sources, identical with Convolvulus prostratus, but some say shankapushpi is instead Clitoria ternatea. Shankhpushpi has been used traditionally as a brain tonic and is believed to help a wide range of issues. It is believed to have demonstrated potential for anxiolytic, relaxant, and anti-obsessive effects, as well as nootropic effects.

    Shankhpushpi has been found to help significantly with memory retention. In cholesterol-fed gerbils shankapushpi was observed to have significantly helped reduce serum cholesterol, low density lipoprotein cholesterol, and triglycerides after ninety days. Shankhpushpi also demonstrated a thyroid suppressing effect when administered (at 0.4 mg/kg) to mice with hyperthyroidism. It has been studied for use as anticonvulsant with mixed results.

     

    z Wikipedii.

  7. Brałem przez dłuższy czas, około 5 tygodni, w dawce 10 - 12 g dziennie. Działanie przeciwdepresyjne w zasadzie niezauważalne, delikatny efekt przeciwlękowy się pojawia po jakimś tygodniu, ale jest on raczej niewystarczający dla kogoś o silnych stanach nerwicowych/lękowych.

     

    Już przy tej dawce kosztowało mnie to ponad stówkę miesięcznie, a jeśli ktoś by chciał jeszcze zwiększyć to już w ogóle mnóstwo kasy na to idzie.

     

    W moim odczuciu raczej nie warto się w to bawić, większy sens ma spróbowanie ashwagandhy.

  8. W dniu 3.07.2022 o 11:53, pawels2 napisał:

    Cześć, nie macie wrażenia, że w tych olejkach CBD jest więcej marketingu niż twardych efektów. Rozumiem, że trzeba sprzedać jakąś nowość, ale patrząc na hype to popyt na nie już spada niż rośnie. Przed zakupem sprawdzałem specjalnie badania o olejkach CBD, takie potwierdzone realne i jest z tym słabo. Wiadomo, nie było to legalne, stąd badań mało, ale potwierdzone działanie nie jest wcale takie szerokie. Zastanawiam się czy ktoś może potwierdzić realny i pozytywny efekt cbd?

     

    Można spróbować, ale czy to realnie pomoże i na co nie wiadomo. Na razie biorę krótko ten olejek CBD, do jedzenia, ale efektów nie mam. Wcześniej próbowałem suple Ashwagandha i tutaj był efekt relaksu. Byłem spokojniejszy (miałem faktycznie bardziej nerwowy okres), ale nie wiem na ile to był efekt placebo. Przez zakupem podobnie jak w przypadku cbd robiłem research.

    Swego czasu również się tymi olejkami interesowałem, ale doszedłem do podobnego wniosku - raczej sprzedawcy ogarnęli, że jest na to hype i zaczęli masową sprzedaż tego "cuda" na wszelkie dolegliwości (bo stany lękowe to nie jedyny przypadek, na którym próbują zarobić).

     

    Badaniom, które przeglądałem, a które rzeczywiście wykazały działanie przeciwlękowe, praktycznie zawsze brakuje jakiejś rozsądnej próby kontrolnej, do której można by się porównać, np 100 osób tu i 100 osób olejek imitujący CBD, ale niemający działania. Jakiś umiarkowany efekt przeciwlękowy CBD może faktycznie występować, ale z powodów ceny raczej nie warto się w to bawić w moim odczuciu.

  9. 19 minut temu, Bojowy napisał:

    Jeśli nie jesteś w stanie spojrzeć na świat z mojej perspektywy, przestań proszę pisać te nic niewarte odpowiedzi. Jestem w rozsypce i nie bez powodu zgłaszam się na forum tego typu... Może uważasz, że jestem młodszy czyli od razu głupszy, prymitywny? Po prostu odpuść, nie potrafisz pomóc to odpuść

    Ale akurat ma sporo racji - to jest cos co musisz w sobie przepracowac, co czesto ludzi uderza w mlodym wieku, dociera do nich to jak ograniczone sa mozliwosci czlowieka, wielkosc swiata dla ktorego wydajemy sie nic nie znaczyc. Co do spiewania na YT - tez uwazam ze to dobry pomysl - zacznij cos tworzyc.

     

    Uczucie przygnebienia bardzo czesto towarzyszy czlowiekowi, jesli jego zycie jest przecietne, nijakie. Nie stawia sobie zadnych celow, ktore moglby chociaz probowac zrealizowac. Polecalbym usiasc na spokojnie, odlaczyc elektronike, i przez godzine na powaznie zastanowic sie nad tym, co chcialbys robic, co dawalo by Ci satysfakcje. A potem ustal sobie, ze kazdego dnia poswiecisz np 2 godziny wieczorem, aby zrobic cos w tym kierunku. Wtedy takie dzialania powinny nadac nieco sensu uplywowi czasu, poniewaz nie bedzie on dla Ciebie jedynie czyms traconym bezpowrotnie, ale raczej czyms, co inwestujesz do realizacji celu, wiec im wiecej go na ten cel poswiecisz, tym blizej tego celu bedziesz.

  10. Prawie na pewno miałas w przeszłosci, byc moze bardzo dawno, sytuacje, w ktorych zostalas "odrzucona" lub upokorzona przez kogos, kto byl dla Ciebie "autorytetem". To moze byc ktokolwiek, rodzic, rowiesnicy o wysokim statusie spolecznym itd. Zwykle jesli doszlo do sytuacji ktore czesto sie powtarzaly, lub tez mialy mocne natezenie, to potem mozg moze tak na napiete sytuacje spoleczne reagowac, aby "ochronic" Cie przed kolejnymi tego typu sytuacjami. Moze byc pomocny psycholog/terapeuta, ale mozna tez sprobowac samemu z tym walczyc, wszystko zalezy od natezenia lęku.

  11. Jeżeli masz myśli samobójcze, to zdecydowanie idź do psychiatry. Zacznij od zwykłej rozmowy, samo to powinno pomóc, a potem zdecydujecie razem co z tym dalej zrobić, czy zacząć brać leki, a może spróbować jakiejś nowej formy terapii?

     

    Co do domowych sposobów, bardzo zachęcam Cię do tego, żeby:

    *Kłaść się spać i wstawać możliwie najwcześniej, nie leżeć w łóżku kiedy wyjdzie słońce, nie siedzieć do 2 w nocy w internecie.

    *Jeżeli masz na tyle siły, spróbuj zaczynać każdy dzień od krótkiego truchtu, najlepiej w otoczeniu natury jak masz możliwość.

    *Jeśli nie masz tyle energi żeby biegać, spróbuj przynajmniej spacerować na świeżym powietrzu przynajmniej 40 minut każdego dnia.

    *Kupić dobrej jakości tran/kwasy omega 3, zażywaj codziennie przynajmniej 1g EPA i 1g DHA, po 3 - 4 miesiącach pojawią się efekty (można łączyć z lekami na receptę, działają synergistycznie)

    *Kupić czystej jakości kreatynę, zażywaj 3-5 gramów każdego dnia, rozpuszczonej w wodzie. Jest to bezpieczny, dobrze przebadany i bardzo tani suplement, który nieco pomoże w walce ze zmęczeniem.

    *U kobiet czasem może pomóc stosowanie kwasu foliowego (witamina b9)- jeżeli jej poziom jest niski, to może wystepować osłabienie, nudności, zawroty głowy, lękliwość.

    *Czytaj książki, przynajmniej 30 minut każdego dnia, zamiast bezmyslnie przeglądać internet.

    *Jak najwięcej rozmawiaj z ludźmi, jeśli nie możesz na żywo to na forum.

     

    Chroniczne zmęczenie jest jednym z najbardziej typowych objawów depresji, dużo częstszym niż smutek, chociaż w glównych mediach się o tym nie mówi. Można z nim walczyć właśnie poprzez codzienne zmuszanie się do przestrzegania punktów jakie wypisałem.

     

    Na początku będzie baaardzo ciężko, ale jeśli będziesz się zmuszać do regularnej aktywności to stopniowo wprowadzisz lepsze nawyki i  powinno Ci się poprawić. Powodzenia! 🙂

  12. Podbijam temat - czy ktoś przeprowadził kilkutygodniową kurację przy użyciu urydyny/monofosforanu urydyny? Celem oczywiście redukcji stanów depresyjnych i braku motywacji do działania.

     

    Jakie efekty zaobserwowaliscie? Czy były trwałe?

  13. W dniu 27.02.2020 o 19:49, kliker napisał:

    Witam Was wszystkich,

    Chciałbym opisać swój przypadek nerwicy lękowej i żebyście spojrzeli na to swoim okiem bo ja już sam zgłupiałem i zaczynam w to wątpić. Moje problemy zaczęły się w wieku 16 lat. Obecnie 24. Pewnego dnia poczułem mrowienie głowy, uczucie upojenia jak po alkoholu oraz przez kilka chwil jak bym miał zaraz zemdleć. Trwało to dosłownie parę sekund i wszystko przechodziło jak ręką odjął. Oczywiście w trakcie trwania tego „stanu” towarzyszyło mi uczucie przestraszenia. Za każdym następnym razem kiedy to się pojawiło, uczucie przestraszenia było silniejsze do tego stopnia że tętno miałem na poziomie 120-130. Wykonałem komplet podstawowych badań oraz odwiedziłem tysiące lekarzy i nie znaleziono żadnych przyczyn. Zdecydowałem się za namową odwiedzić poradniepsychologiczną/psychiatryczną. Z marszu usłyszałem że to zaburzenia lękowe i dostałem leki SSRI- Asentra, którą przyjmuję do tej pory i zapisałem się na terapię. Przez pierwsze 1,5 miesiąca była katastrofa. Te dziwne „stany” czy też „ataki” pojawiały się coraz częściej i do tego pojawiło się uczucie bycia za mgłą, nie mogłem na niczym skupić wzroku, kompletna derealizacja. To dodatkowo potęgowało uczucie przestraszenia. Finalnie doszedłem do dawki 100 mg, chodziłem na terapię. Dopiero po paru miesiącach przyjmowania asentry mogłem śmiało powiedzieć że jest dobrze, te „stany” zniknęły. Po roku zakończyłem psychoterapię i przyjmowałem leki w dawce 100 mg aż do teraz czyli 7 lat - nie myślałem wogóle o ich odstawieniu. Wszystko było jak należy aż do niedawna a ok. 3 miesiace temu kiedy pewnego poranka wstałem z łóżka z uczuciem że coś jest nie tak, że coś mnie męczy. W ciągu 4 dni rozchulało sie do takiego stopnia że wstawałem z myślą i uczuciem że zaraz oszaleje, że trafie do szpitala psychiatrycznego i skończę jako psychicznie chory jedząc zupe widelcem. Udałem sie do swojego lekarza psychiatry który zwiększył mi dawkę do 150 mg uzasadniając to że to tylko lęki i dały o sobie znać w inny sposób niż kiedyś. Idąc za ciosem zwiększyłem tą dawkę do 150 mg. 1,5 miesiąca wyjęte z życia, potworna derealizacjia, obawa przed własnym impulsem (że sobie coś zrobię), uczucie że oszaleję 2 razy większe. Ok. 3 tyg temu wszystko minęło za to pojawiła się myśl o sensie życia, po co to wszystko, jaki jest w tym sens - jednak nie to jest to co najbardziej mi przeszkadza bo znane mi techniki z psychoterapii skutecznie osłabiają moc tych pytań. Chodzi mi tu bardziej o postrzeganie świata i przedewszystkim myślenie, myślenie o wszechświecie, to że wogóle chodzimy po jakiejś planecie, gdzie jest tego wszystkiego jakiś koniec, że niby stoimy na ziemii a razem z tą ziemią gdzieś latamy po kosmosie, że niby działa grawitacja a w stosunku do osób żyjących w innym Państwie jesteśmy do góry nogami i wtedy zaczynam w głowie(duszy, wiadomo o co chodzi) czuć stan nieważkości. Dodatkowo wyobrazenie że faktycznie widze siebie na ziemii i jak to wszystko w tym naszym wszechświecie sobie lata. Nie potrafie słowami opisać tego uczucia bo niby jak można opisać że znajdujesz się w stanie nieważkości stojąc na ziemii. To uczucie nie przypomina lęku. Ono powoduje dodatkowo lęk. Myśli jestem w stanie odgonić ale to uczucie takiej „nieważkości” zostaje co bym nie robil, na czym innym bym się nie skupiał i obojętnie jakie techniki z psychoterapii wykorzystał. To co widze wydaje się bardzo dalekie a zarazem przytłaczające. Czasami myślę że sobie poprostu to wszystko wmawiam, ale jaki byłby w tym cel? Po co sobie wmawiać coś? żeby czuć sie gorzej? A jeżeli faktycznie sobie nie wmawiam to dlaczego techniki które stosuję nie działają skoro znam źródło swojego lęku, o ile można to uczucie wogóle nazwać lękiem.. Nie mogę się z tym uporać, codziennie rano wstaje i znów to samo. I tak już od 3 tygodni. Co o tym sądzicie? Może to inna forma derealizacji? 

    U mnie przy silnych stanach lękowych takie myśli się pojawiały - Może nie aż tak abstrakcyjne jak u Ciebie, ale własnie rozmyślania o ogromności wszechświata, o tym że ludzie są sztuczni i bezrefleksyjni, że robią wszystko odruchowo jak maszyny itp. Nalepsze co można wtedy zrobić to wspomóc się czymś uspokajającym i starać się przebywać wśród ludzi, wyjść na spacer do parku, lasu, spotkać się ze znajomym/siostrą itd.

     

    Najważniejsze żeby nie siedzieć samemu w małym mieszkaniu i rozmyślać, bo to NAPRAWDĘ POGARSZA.

  14. Większość z tych rzeczy nadaje się do śmietnika. Jest tam kilka rzeczy które działają, takie jak Różeniec, Szafran, 5-HTP, Zen-Szen, Omega 3 - ale ciężko przewidzieć jak organizm zareaguje na tak "rozbudowaną" mieszankę, należy zachować ostrożność i najelpiej wprowadzać je pojedynczo, by obserwować reakcje.

  15. W dniu 19.11.2019 o 20:44, needsomesleep napisał:

    Mleko na pewno, ale okazało się że zapalenie zatok... Niedoleczone bo nawet nie wykrył mi nikt. Nawet u laryngolog byłam nawet nie zbadala, nic a nic. Dopiero jak krwią plulam to już coś. Teraz antybiotyk biorę, jest już lżej i może się wylecze. 

    U siebie obserwuję pogorszenie tzw "mgły umysłowej", lęku i braku energii przy spożywaniu mleka i większych ilości pszenicy. Próbowałaś kiedyś odstawić te dwa produkty na przynajmniej kilka tygodni? Migreny jakby też zniknęły przy bardziej restrykcyjnej diecie.

  16. 6 godzin temu, needsomesleep napisał:

    No to ja się pożale, póki żyje. 

     

    Wrażenie że wkrótce umrę posiadam. 

    A czemu? 

    Obawa że coś mam w głowie ale logicznie prawdopodobnie nic.

    Skad obawa? 

    Kilka dni temu miałam atak migreny dość nieprzyjemny, od maja nie było takiego ;c. Oczywiście tabletka na ból, dzień z życia wycięty. I ból fizyczny plus psychiczny razem to taka mordęga. Tak mi przykro jak tylko pomyślę że ktoś na coś faktycznie choruje fizycznie bolesnego ciągle  i ma depresję to nie jest do wytrzymania... Jak migrena daje w kość to co z resztą. 

     

    Miałam przy tym jak zawsze, mdłości silniejsze niż zazwyczaj prawie rzygnelam ale jakoś cbd jest przeciwwymiotne więc się udało nie rzygać. 

    Rozwolnienie, ból brzucha, dreszcze, raz zimno raz normalnie a raz gorąco. 

    Zmęczenie, w sumie ból przebija deczko.. Zawsze jest taki ujmując, id oczodol do czubka głowy, i tak samo w dół jakby mi ktoś tam coś włożył. Rozwija się pół nagle, bo najpierw zastuka brzytwa po mózgu kilka razy a potem już czuję napor, jakieś ciśnienie w głowie i zaczyna mdlic i boleć... I inne rzeczy. Przy okazji ciśnie na mocz co 20 minut. 

     

    Mam dość takich stanów, to jest jakieś dziwne. I typowo oczywiście razi mnie światło każde, i dźwięki. Spokój cisza, ciemność, pomaga. 

     

    Było mi przez ten stan bardzo smutno, znów dostrzegam że nie do końca doceniam życie. I płakałam z wdzięczności z bólu fizycznego i psychicznego, z bezradności, z radości. 

     

    Byłam kulka emocji oboloałych.

     

    Na ratunek trochę (bo on nie wie xd) przyszedł znajomy, spotkaliśmy się, to w sumie pierwsze spotkanie po zapoznaniu się. Dodałam sobie sporo stresu, ale już nie żałuję. Naprawdę dało mi to sporo radości, adrenaliny, spokoju, i zrozumienia. Aż dziwne. 

     

    Wczoraj był miły dzień, mimo to płakałam potem w domu bo niektóre momenty były takie nierealne acz fajne, jakiś film? Nie wiem co mi się dzieje. 

    Pomyślałam nawet ze chyba chce spotkać się drugi raz. Tylko się bardzo boję, i siebie i jego i życia. 

     

    No ale nic na siłę. Nic. 

     

    Plusem mega było to że wcale się nie kleil do mnie xd ale to ulga, boże Thanks. Bałam się że skończę spotkanie szybciej niż planuje xd bo faktycznie pisało się nam b. Dobrze. 

     

    Zapewne coś spierdole, mój dół zbyt duży, moja depresja, jakieś wieczne problemy.. 

     

    Jestem w takim samym złym stopniu jak i w dobrym, materiałem na dziewczynę. Jestem źle dobra, dobrze zła, dobra, zła, neutralna. 

     

    Ciężkie te życie, te wszystkie wybory, i uczucia, czasem jest rollecoaster. Raz fajnie, raz dno. Fajne trwają krótko ale mogę przywolywac... 

     

    A teraz czuję smutek, znów mam ochotę płakać bo czuję że się obawiam o atak migreny z czym się wiąże załamanie ekspresowe ;( i wszystko... Jakbym umierała, czy kij go wie, no ja wiem nie umrę xd. Ale gdy ma się załamanie to rozsądek prawie zanika.. 

     

    Pojde na siłownię, może tam ktoś mi zapoda motywacji o0 poza tym szkoda zmarnować karnet skoro kupiłam. 

     

    A sprawdzałaś czy nie masz jakichś nietolerancji/alergii pokarmowych? Nie mówię, że to jedyny powód złego samopoczucia, ale jeśli cierisz na silne migreny/bóle głowy/kłopoty jelitowe to być może "dokładasz" sobie dodatkowe cierpienie jakimś pokarmem na ktory źle reagujesz?

  17. 21 godzin temu, sebastian86 napisał:

    ja biore wit C 1000  trzy kapsulki dziennie, wczesniej jeszcze b kompleks 4 kapsulki dziennie. do tego soki kiszone.czuje troche wiecej odpornosc ale niepokoj i niski nastroj nie mijają

    Ja przez kilka miesięcy próbowałem dość dużych dawek B-complex, ale nic to nie pomogło więc całkiem zaprzestałem żeby więcej kasy nie wyrzucać w błoto.

×