Punktualna,grzeczna dziewczyna z niską samoocena,uczaca sie z planami na przyszlosc.To ja.Rok temu.Teraz 18letnia podobno wredna całkowicie inna dziewczyna,potrafiąca zarobi na swoje potrzeby(chodź troszkę zaluje ze zostawiłam szkole,praktyki w restauracji,ale chyba tak musialo byc skoro ktos mi w tym przeszkodzil)
Chyba musza przejsc zle chwe tak jak u mnie najpierw cudowny czas teraz czekanie z niecierpliwością,tesknota,samotnosc..zeby znowu moglo byc pieknie,bo co to by bylo jakby w zyciu caly czas bylo po naszej mysli? Sama sie przekonalam,ze zycie to nie bajka to walka,walka o nastepny dzien.
Ja jak my wszyscy popelniamy bledy,na których sie uczymy.
Problemy?To pokazanie drugiej polowce jezeli sie kocha,że wszystko da się przetrwac zeby znowu bylo dobrze.Nie zostawie kogos bo jest ciężko,pomoge, bede zwlaszcza,ze ten ktos prawdę mówiąc" wychowywal mnie przez rok,tlumaczyl zle dobr rzeczy,duzo pokazal,tylko niestety wszystkie te slowa weszly do glowy po czasie-jak juz zostalam sama,bez mojego skarba❤Zrozumialam,ze musze radzic sobie sama przez jakis okres..i w miare udajd mi sie chodz tesknota dotyka codziennie,ale wytrzymam,bo warto❤
Codziennie mam w glowie nas,co razem robimy,wszystko mam w glowie i zrozumialam właśnie,że bardzo mocno go kocham,wiele razem przezylismy,mieszkalismy razem,dobrze sie bawilismy..bylo cudnie
Co prawda
Mając 17lat poznalam chłopaka,ktory całkowicie zmienil moje zycie czy na dobre czy na zle ocenicie sami.
Chlopak poszukiwany przez policje...czesto powtarzal,zebym sie nie zakochala bo prędzej czy później złapią go(nie przejmowalam sie tym w tamtym momencie myslac sobie "...skoro ukrywa sie od dluzszego juz wtedy czasu to tak bedzie dalej..).Ukrywanie trwalo rok,zdążyłam sie w nim zakochac,przyzwyczaić(zamieszkalam u niego wiec mielismy siebie na wyłączność)uzaleznic od narkotyków..większość osob otaczajaca nas twierdzila ze to nie ma sensu.Tez tak uwazalam na samym poczatku.Ja wtedy17latka on dorosly facet z dzieckiem(nie byl wtedy z matką dziecka)tak zwany przez moja mame "kryminalista",ale jednak po wiekszym spędzaniu czasuz nim przyzwyczailam i zakochalam sie na tyle,ze chvialam mieć go tylko przy sobie.i tak bylo.non stop razem
Wspolne wyjazdy,wracanie na stopa nie z braku pieniądze a dla zabawy,poznac ludzi..bylo pięknie..
Zawsze mielismy glowy pelne pomysłów oczywiscie pod wplywem..ale mimo iz nie bylo to dobre zachowanie to caly czas usmiechnieci,zadowoleni,zylismy beztrosko nie martwiac sie o nic.
Pewnego dnia moje beztroskie zycie leglo w gruzach
Na wlasne oczy widzialam jak policja kuje w kajdanki mojego chłopaka a ja nic nie moge zrobic Czulam sie fatalnie,nie wiedziałam co mam dalej robic...
Pierwsze dni byly najgorsze,mina juz miesiąc odkad nie ma go przy mnie.
Zostaly mi widzenia w wiezieniu(chodze regularnie 3razy w miesiacu),czekanie na tel a zeby uslyszec chociaz głos(kontakt mamy caly czas,kazdego dnia dostaje od niego tel.),piszem
Mimo wszystkich rzeczy,które wydarzyly sie przez ten czas uwazam ten rok za najlepszy okres w moim zyciu.
Pierwsze moja historia,wiec nie wiem czy nawet ktoś to przeczyta..(bede pisac ciag dalszy...)