Zawalam świetną nową znajomość, jestem do kitu. Poznałam osobę, z którą jak się wydawało rozumiem się bez słów. Pierwsze kilka dni, w tym spotkanie, to była jakaś eksplozja euforii etc. Ciągłe pisanie, bez przerwy praktycznie, wydawałoby się idealnie. Pisał, że jestem perfekcyjna, wspaniała... Ale teraz łapię schizy. Bo porobiło się rzadziej, chłopak czasem nie odpisuje dłuższą chwilę, by odpowiedzieć słowem. Mam wrażenie, że ciągle piszę coś głupiego, niestosownego i on nie wie, jak ma na to odpisać. Że stracił entuzjazm. Kilka dni temu to nawet już tak się zdenerwowałam tym, że uznałam, że pójdę spać o 21, żeby o tym nie myśleć. No i napisałam mu, że już idę spać, to był bardzo smutny i nie chciał mnie puścić... Ale przecież prawie mi nie odpisywał, więc nie rozumiem. Nie wiem, czy nadal mnie lubi. Ciągle mam wrażenie, że za chwilę straci zainteresowanie.
Dodam, że mam zdiagnozowaną depresję i strasznie niskie poczucie własnej wartości... Pewnie to jest źródłem problemu, ale jak z tym walczyć? I z tymi ciągłymi lękami, że on przestanie się interesować?