Skocz do zawartości
Nerwica.com

CoCaInE

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez CoCaInE

  1. U mnie też któryś z psychiatrów sie zapytał, czy u mnie w rodzinie występowały choroby psychiczne. No i występowały. Wujek był nawet w szpitalu psychiatrycznym (przez psychozy dość ostre z tego co wiem)

    Mama miała deprechę, ale się wyleczyła, Dziadek od strony mamy ma depresje, wujek od strony babci zwariował po benzo, ktoś był alkoholikiem, ojciec ma deprechę, ja mam depreche i bezssenność, i w końcu nie wiem czy to jest dziedziczne, czy poprostu to już tyak ma być :/

  2. Ale ja jestem odporny na to głowno jem pije troche śpię.

    Jutro wale ostatni raz w życiu.

     

     

    Tak...

    Cóż kiedys dawno temu też myślałam że jestem "zejścioodporna" oraz ze jestem odporna na tabletki nasenne (znaczy ze nie rośnie mi tolerancja itp)

    Cóóóóż jakby to rzec... myliłam się :)

  3. Nie tykam już amfetaminy to wielkie głowno ryje psychike po miesięcznym maratonie wyglądałem jak kościotrup.

    Wytrzymałem tydzień teraz pale Browna nie chce wpadac w ciągi wszuystko narazie kontroluje moge przestac kiedy chce niby to Heroina z nią nie ma żartów , po niej nie ma zła zgineły piorytety , zawiśc , zazdrośc , świat jest niby piękny ale jakis sztuczny. Moge normalnie spac znaczy prawie normalnie dzisiaj zasnołem w łazience w wannie. Najgorsze że 3 miesiące leczenia poszły sie jeb** . Mam jeszcze jakieś szanse ? Bede kiedys normlanym człowiekiem ? Najgorsze jest to że o tym ze pale dowiedzieli sie ludzie z osiedla omijaja mnie z daleka nawed nie chcą podac reki wyzywaja od hivow a najśmieszniejsze jest to ze sami jaraja Marihuane.

    Pozdrawiam

     

     

    Ej sorry, ale ten text o amfie i o brownie mnie rozwalił...

    Hera to chyba największe gówno (Na drugim miejscu jest CRACK Cocaine Freebase?)) jeśli chodzi o drugs...

    Swoją drogą "ciekawe" przejście z fety do heleny.. ;>

     

    Aha. Piszesz ze mozesz przestać kiedy chcesz?? To przestań teraz bo hel, Cię tak omota że się nawet nie spostrzerzesz... Długo palisz brauna??

  4. No pomaga trochę, zmieniałam kilkakrotnie psychiatrów, mam zapisywane leki (w ostatbim roku) chlorprotixen który był beznadziejny (nie dokończyłam tego, skończyłam brać po 2 tygodniach ;>) później Alprox (na miesiac - w miare OK), Tranxene (nie pamiętam)

    później (jako głupia istota) olałam łazzenie na terapię,k i załatwiałam sobie leki na własną rękę (czyt. Valium, Relanium) :/ (porażka) bo się czuje teraz źle. W tym tygodniu (najp wq przyszłym) lecę na spotkanie z psychiatrą, bo już nie daję rady...

  5. Ja łażę na solarium, i jakoś jest OK, raz czy 2 razy musiałam wyjść wczesniej (albo otworzyć trochę kabinę ( w stojącym) bo zaczęłam mieć jakieś jazdy dziwne, odkąd łazę tylko na leżące jest ok (zwłaszcza jak jest solara z muzyką :>)

  6. nie wiem, czy można to zaliczyć do natręctw, jak to wogóle klasyfikować... przejrzałam ten wątek, ale nikt o tym chyba nie pisał. mam taki problem, który powraca szczególnie przy dokonywaniu jakichś większych zakupów ubraniowych typu kurtka, buty, płaszcz... np. jak znajde juz w jakims sklepie np. fajna kurtke, mierze ja i wydaje sie okej, to zaczynaja sie schody, zawsze przyczepie sie do jakiegos szczegolu, ze np. moglaby byc troche szersza w biuscie, albo ze rekawy za krotki / dlugie. oczywiscie wszyscy mowia mi ze okej a ja sie czepiam i podejrzewam ze obiektywnie nie ma zadnego problemu. CZesto rpzymierzam kilka identycznych np. kurtek (ten sam rozmiar, fason, kolor) i przez pol godziny porównuje, która lepsza...

    z butami podobna sprawa, nigdy nei wiem, który rozmiar, biore np. 38 i 38,5 albo 39 i tez conajmniej z pol godziny albo i dluzej sprawdzam, ktore dobre...to bardzo problematyczne. jednym slowem zakupy bardzo mnie stresuja. chcialabym wiedziec ,czy ktos ma podobny problem i jak sobie z tym ewentualnie radzi.

     

    Mam to samo, ale nie uważam tego za natrectwo, bo nie mam objawów tej choroby, (oprócz aż (pseudo objawu racxzej) 1ego - jadąc w autobusie lub tramwaju muszę za każdym razem nacisnąć 3 razy przycisk otwierania drzwi (zarówno jak wsiadam i wysiadam)

     

    fisiel napisał(a)

    >>a i jeszcze drugie, równie męczące: godzina 22:2dwa przynosi mi pecha, i ogólnie cztery dwójki. gdy ta godzina zbliża się w domu zaklejam wszystkie zegarki tymi karteczkami samoprzylepnymi. powinnam mieć same zegary 12-godzinne :/ i chyba będę zmuszona się przestawić bo to nie daje mi żyć i cały kolejny dzień jest dla mnie zły bo sobie wmawiam że będę miała pecha i naprawdę mam! Sad <<

     

    Ja mam dokładnie na odwrót. Kocham godzinę 22:22 wierząc że ona przynosi mi szczęście :) dziś zobaczyłam 22:22 (teraz jakoś) i poprawiło mi to humor nieco. Dziś miałam beznadziejny dzień, myślę ze jutro będzie ciut lepiej :)

  7. Hehehehe

    Ej chyba każdy tak ma chwilowo (tak mi sie przynajmniej wydaje ze tak może byc - bo ja tak miałam i z wypowiedzi ludzi na forum wnioskuje)

    że myśli że jest sam z tym problemem (deprecha/ nerwice itp)

    :)

    i ze nikt wokoło tego nie ma. ja tak myślałam kiedyś, ale juz tak nie myśle (na szczescie)

  8. Ja mam problemy ze snem od kilku bedzie lat jakos. Najlepsze są motywy, jak pomimo totalnego zmęczenia, nie mogę spać i tak sobie leże rana (d0 około 4) (często rycząc z braku snu)) potem śpie 4 godziny, wstaje ładuje dopalacza i tak to sobie jest

  9. Może to i to, ja nie wiem w sumie. Mi zmieniają leki non stop. Oprócz tego mam czasem straszne napady agresji, że trzeba mnie czasem nawet pilnować, zebym czegoś nie zrobiła głupiego. Tej agrechy mogę dostać tak ot poprostu, wystarczy czasem ze ktoś cos powie do mnie (i ja to odbiorę po "swojemu" czyli niewspółmiernie do sytuacji, albo ktoś się spojtrzy, albo mi zabraknie leków uspokajajacych). Pracuje nad tym zeby sie to zdarzało coraz rzadziej, ale jest to trudne.

     

    Przez stany (zwała, euforia) wyrzucili mnie ze szkoły jednej (teraz chodzę na studia i jakos "daję radę" :/ (sesje przedłuzone itp, masę nieobecnosci), czasem mam tak że np na wykładzie nie wytrzymuję i wyłaże z kumpela do pobliskiej knajpy na piwo się wyluzować. (dobrze ze wykłady nie są obowiazkowe, znaczy i tak kombinuje ze wpisuję się na listę i potem spadam ale to nie ważne)

    Teraz akurat zaczęła mi się "faza" lepszego samopoczucia (po 6 tygodniach zwały dość ostrej)

  10. Wlasnie chyba zdecydowalem ze chce sie zabic.

    Chce to zrobic tak aby mnie nie bolalo .

    Sa dwa rozwiazania skok z bloku albo złoty strzał.

    Co mnie bedzie mniej bolec ?

    Boje sie tylko ze po mojej smierci zjedzie sie jakas telewizja czy cos innego.

     

    Ostatnie zdanie mnie rozwaliło... Miazga

    Złoty Strzał mniej boli. (o ironio!)

    Też czasem mam takie fazy, ale przechodzą po jakimś czasie (wciąż żyje jak widać)

  11. Ja mam problemy ze spaniem od jakiegoś czasu.

    Często mam tak ze kładę się spać, załóżmy o 23 coś zasypiam na godzinkę, 2 moze i się budze tak poprostu później nie mogę zasnąć np do 3/4 nad ranem i sobie leże (straszna gonitwa myśli, stany lękowe róznie) później zasypiam znowu i muszę wstawac rano. Po takiej nocy przerywanego spania jestem bardziej zmęczona niż po nieprzespaniu całej nocy. Czasem też tak mam ze np wogóle nie śpie. W dzien nie mogę spać, bo jak zdrzemnę się w ciągu dnia, to nie zasnę w nocy. Brałąm kiedyś leki nasenne (hypnogen) przez jakiś czas, ale podziało mi się tak, zże mi wzrosła dosć szybko tolerancja na ten lek. Okres odstawienia pamiętam był koszmarny. Później próbowałam ziołowe leki ale po nich wymiotowałam, później załatwiłam sobie Valium czy Relanium, (pomogło w stanach lękowych w zasypianiu tak średnio). Teraz nie łykam nic, od czasu do czasu Relanium, sypiam też źle, z braku snu mam zmiany nastroju dość silne, niewspółmierne reakcje do sytuacji itp.

  12. Witam użytkowników forum.

    Jestem Magda aka Cocaine (Koka) mam lat 23 (chyba jakoś tak)

    Odkryłam to forum wczoraj, przez przypadek szukając informacji na temat różnych leków. Poczytałam sobie wypowiedzi ludzi i stwierdziłam że warto się tu zarejestrować. Właściwie od podstawówki chodzę do psychologów i psychiatrów. W podstawówce stwierdzono że jestem (dzieckiem nie przystosowanym) (później się okazało że to nadpobudliwość psychoruchowa) oprócz tego takie stany że raz jest super i że mogę wszystko zrobić (i taki stan mam przez np miesiac) a później (np przez 6 tygodni - ostatnio tak miałam) zwała totalna, płacz, zniechęcenie, niechęć do życia, chęć siedzenia w samotności, mocne lęki itp. Mam jeszcze inne "jazdy" ale narazie nie chcę o tym pisać, bo czuje dyskomfort gdy o tym rozmawiam... :/

    Bralam juz kilka lekow na depreche, lęki itp, ale w sumie jakoś nie pomagały, teraz mam iść do psychiatry jakoś na dniach, po coś innego heh zobacze czy pomoże. Aktualnie na dzien dzisiejszy czuje się np lepiej, mam ochotę wychodzić z ludźmi, mam ochote na imprezę, mam ochotę żyć :) (ciekawe tylko jak dlugo będę miała ten fajny stan)

×