Nie radzę sobie!
Od kiedy pamiętam strasznie szybko się denerwowalam Ale od roku to już przegięcie. Z byle czego wywołuje kłótnie, które kończą się płaczem A mój facet nie umie mnie w tym wspierać. Ciągle powtarza uspokoj się albo ogarnij się A to z kolei jeszcze bardziej mnie wnerwia. Nie mam z kim pogadać o tym. Czasem głowa mi już pęka ze zmęczenia tymi sytuacjami. Czy to nerwica czy shizofremia. Pomóżcie