Skocz do zawartości
Nerwica.com

góralecka

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez góralecka

  1. góralecka

    Ważne decyzje

    Jestem w trakcie psychoterapii grupowej, po 12 spotkaniach. Wiem, że mam w trakcie terapii nie podejmować ważnych decyzji, ale czy jeżeli odkrywam z pomocą także innych osób, obiektywnych i bezstronnych, że wspólnota religijna, w której jestem ukrywa część prawdy o sobie przed władzami związku wyznaniowego i że te zasady, które ukrywa mają charakter sekciarski, gdy widzę, że w ogóle jest to kalka mojej rodziny i czuję, że absolutnie nie dam rady już dłużej być w tej wspólnocie (która reguluje przez te zasady, o których części nie wiedziałam przed przystąpieniem, wiele aspektów mojego życia i generuje stres), to terapeuta może mi ZABRONIĆ wystąpienia? A gdyby ktoś był np. bity przez męża, to co - nie mógłby na chwilę przynajmniej się wyprowadzić? Jeśli sprawę wniosę na terapię i omówię, to chyba będzie ok? Terapia mi tylko pomogła zacząć mówić przełożonym wspólnoty, że nie podoba mi się to i owo, a także przełamać fałszywą lojalność (nie mówić poza wspólnotą, co w niej się dzieje).
  2. Po prostu widzę, że są osoby, które bez skutków ubocznych dla psychiki, mogą pracować po 12 godzin, latać tam i z powrotem z jednego zaangażowania w drugie, spać 5 godzin i żyć pod silną presją, dokonując ryzykownych decyzji finansowych itp. A ja czuję, że jestem tak w stanie na krótką metę i potem okupuję to przynajmniej grypą i atakami paniki. Może jest tak, że nie każdy ma psychikę, która nadaje się do takiego trybu życia? Po prostu zastanawiam się, w jakim stopniu uważanie na to, by się nie przeciążyć, jest czymś dla nas koniecznym, a na ile to jakaś ucieczka? Obserwuję pewne sprawy i mam wrażenie, że ludzie przed wiekami absolutnie nie żyli w takim stresie, jak my dzisiaj. Mieli realne stresy- choroby, wojny, głód na przednówku, ale codzienny tryb życia, zwłaszcza rolniczy, czy szlachty, choć w przypadku chłopów był ciężki, to jednak zgodny z rytmem natury itp. A dziś żyjemy inaczej. I być może, skoro mając 27 lat, mam zaburzenia, a to po części skutek problemów rodzinnych i zaburzenia miałam już w dzieciństwie, tylko pod postacią somatyzacji i zaburzeń odżywiania i takie tam, długa historia, nie były poddawane terapii, to może właśnie muszę traktować siebie trochę inaczej, per analogiam do nadciśnieniowców, czy wątrobowców. Mam taką psychikę i nie mogę przegiąć. Ale nie chcę też z siebie robić "inwalidy". Może praca 8 godzin bez dodatkowych zobowiązań na rzecz iluś organizacji itp. jest jedynym zdrowym wyjściem?
  3. Cześć, Mam zaburzenia lękowe i prawdopodobnie także syndrom DDD. Obecnie jestem na terapii grupowej, w sumie na początku. Mam prośbę, abyście podzielili się ze mną swoimi refleksjami na temat wpływu trybu życia na zaburzenia lękowe. Obserwuję, że gdy "gonię w piętkę" niby nie czuję objawów, ale potem wszystko wybucha. Czy może być tak, że jeśli instynktownie ciągnie mnie do spokojnego trybu życia, to powinnam właśnie taki wybrać i warto zrezygnować z różnych dodatkowych obciążeń, nie nakładać ich na siebie, czy też to forma ucieczki? Wiem, że się nie znamy itd., ale chciałabym poznać Wasze doświadczenia. Czy po prostu traktujecie swoje zaburzenia trochę tak, jak ludzie z chorobami somatycznymi - np. ktoś kto ma chore serce, nie będzie się pakował w sport wyczynowy, a osoba z chorą wątrobą stosuje odpowiednią dietę, a my musimy uważać na stres?
×