Skocz do zawartości
Nerwica.com

lucjan80

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lucjan80

  1. Witajcie! Jak w temacie. Na poczatku miesiąca, moja dziewczyna oznajmiła mi, ze chce odejść. Zapytalem ją wprost, czy chce wrócić do byłego, odpowiedziała, że tak. Byliśmy razem rok czasu, nawet trochę ponad. Mieszkalismy razem, wspólnie wynajmując pokój. Ona pracuje w dużym hipermakecie, a ja od października pracuje jako kierowca -kurier. Dodać tylko chce, ze przez pierwsze dwa miesiące moja praca opierała się na nocnych kursach po Polsce. Bywało, ze mijalismy się z moją dziewczyną, gdyż jak po powrocie do domu Ona wychodziła do pracy. Dodatkowo zajmowała się jeszcze marketingiem sieciowym. Obecnie, nie mieszkamy już razem. W piątek przed Świętami zabrała resztę rzeczy i przeprowadziła się do innego mieszkania, gdzie kiedyś bywaliśmy razem, gdyż należy do jej rodziny. Święta spedzaliśmy oddzielnie, oboje jesteśmy spoza miejsca gdzie obecnie mieszkamy. Mieliśmy jednak kontakt, gdyż pisaliśmy do siebie przez FB i SMS. Ona czuje poczucie winy, za to co zrobiła. Bo Wie, jak wyglądało moje zycie przed poznaniem jej i Wie, ile dobrego wniosła w nie. A ja? Boję się bardzo o nią, gdyż przed poznaniem mnie odeszła ze związku, w którym była manipulowania i znęcano się nad nią psychicznie. Opowiadał o tym, jak było. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Nie potrafię się pozbierać w sobie. Czasami mam ochotę do niej napisać, zadzwonić. Czasami ją zobaczyć na żywo, gdyż wspólne zdjęcia to nie wszystko. Codziennie przejeżdżam obok i jej pracy i gdzie mieszka. Ostatni raz spałem więcej niż 3 godz, kiedy jeszcze mieszkalismy razem. Teraz godzinę, półtorej. Chodze po pokoju, szukam jej. Jest jeszcze gorzej, bo przychodzą mi juz do głowy różne głupoty, chociażby, żeby pojechać do niej pod dom, żeby być trochę bliżej jej. Oprócz tego, nie mam apetytu, ostatnio hasłem dwa dni temu. Zaczyna się zrywanie na wymioty, choć brzuch pusty. Łapie się na tym, ze zaczynam mieć problemy z oddychaniem. Skurcze łydek, bóle w stawach. Napady placzu, tak sam do siebie. Nie wiem, co mam robić ze sobą. Ona, kiedy jeszcze byliśmy razem, ale już po rozstaniu, dużo rozmawiała ze mną o nas. Przeważnie i u niej kończyło się to łzami. Tak, nie wstydzilem się przed nią tego okazać, podobnie jak Ona. Nie wiem, czy to juz pora, aby szukać specjalistycznej pomocy. Ona sama wspominała o tym. A żeby ciekawej było, od roku jest mgr psychologii, ale nie praktykuje. Boję się o Nią, że może znów zostać skrzywdzona. Zaczynam się tez bać o siebie, że może zobaczyć, że sobie nie radze, bo w sumie tak jest, i zacznie mnie unikać całkowicie. W naszym życiu pojawiły się codzienne problemy życia dwojga ludzi i to tak jakby Ona od nich uciekła. Pisała mi w Święta, że zrobiła sobie coś w rodzaju rachunku sumienia - źle to wyszło. Wie, ze musi cos z tym zrobić, wie co, ale w sposób, w jaki się zachowała okazała swoją słabość. Myśląc o przyszłości uciekła w przeszłość. Kocham ja nadal, to nie ulaga wątpliwości. Jest dla mnie bardzo ważną osobą, cenną. Nie chce, aby widziała mnie, jak się załamałem. Chciałbym zrobić porządek ze sobą, aby moc być kolo niej, kiedy zajdzie taka potrzeba. Co może, póki co, pomoc mi: terapia indywidualna, może grupowa? Może ktoś miał podobnie? Może wyszedł z tego?
×