Kepinski pisze o tym przekroczeniu granicy smutku, ze potem nie czuje sie juz nic...to jest logiczne...a u mnie w ciagu trzech miesiecy doszlo do wygasniecia emocji.depresja sie stopniowo poglebiala.nie przejelam sie tym az tak bardzo, bo sklonnosci depresyjne mialam zawsze, a w dodatku mam sytuacje rodzinna nieciekawa, z ktorej nie moge wciaz wybrnac...no i prosze.co moze sie stac, jesli sie nie szanuje siebie..dziekuje Ci za odpowiedz i zycze Ci powrotu do zdrowia! ..... to jest tak przykre, ze zdaje sobie sprawe z wielu pieknych rzeczy, przezyc,uczuc, a nie moge tego doswiadczyc..."im bardziej jestem niczym tym bardziej musi istniec cos przeciwnego tej nicosci"... ja sie czuje jakbym patrzyla na wszystko zza szyby...
POWODZENIA mimo wszystko !