Witam od pewnego czasu zaczęły się moje problemy (myślę, że związane z nerwcią). Zaczęło się pewniej nocy, zasypiając (byłem już w pół śnie w pół na jawie) dostałem nagłego napadu paniki, serce waliło mi jak młot, pocilem się miałem drgawki, bałem się ze umieram bolał mnie brzuch. Wstałem pochodził em trochę zapaliłem światło posiedzialem trochę i się uspokoił. Jednak później juz odczuwałem leki przed następnym takim atakiem. Miałem kilka takich ataków, jednak teraz się to uspokoiło. Niestety cały czas odczuwam lek dokładnie nie wiem nawet czego się lekam. Czasami jak np. jak boli mnie głowa to boje się ze zaraz umre. Odczuwam tez tj. osłabienie kończyn. Czasami odczuwam tez ze tracę świadomość boje się ze wtedy zemdleje i juz się nie obudze. Czasami mam też tj. dusznosci, boje się ze moje płuca przestaną pracować. Czasami mam kołatanie serca mam wtedy obawy ze serce mi się zatrzyma. Myślę że już przez to popadam w obłęd. Ciężko z tym funkcjonować. Jak np. czuje coś takiego jakby ucisk w głowie czy coś takiego boje się ze to guz mozgu lub cos innego. Czasami boje się również zasypiać z obawa ze juz się nie obudze. Proszę pomóżcie mi doradźcie co mam z tym robić bo już długo z tym nie wytrzymam. Próbuje sobie wmawiać ze to tylko moja psychika ze tak naprawdę nic mi nie dolega, jednak zaraz po tych myślach są te ddrugie ze co jeśli jednak to nie moja psychika lecz naprawdę jakąś poważna choroba. Dodam że mam dopiero 17 lat i jak narazie to ja nie widzę dla siebie przyszłości
ps.
Przepraszam za jakieś błędy ortograficzne lub stylistyczne.