sisterofnight
-
Postów
68 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez sisterofnight
-
-
Wieloraki, no mnie tylko jeden przypadł do gustu, co zrobić
-
Wieloraki, mnie się podobał z Białorusi.
-
Ja w tym roku narobiłam się przy kotach... dwie dzikie kocice się u nas ulokowały i powiły małe. Nie mogłam im nie pomóc. Jedna urodziła siódemkę, a druga dwójkę (z tym że ta ulokowała się w trudno dostępnym miejscu). Z tej siódemki uratowała się tylko piątka, reanimowałam nawet jednego, ale i tak zdechł, a potem następne maleństwo odeszło. Plułam sobie w brodę, że wcześniej nie zauważyłam, że są słabe Kupiłam specjalistyczne mleko i parę razy dziennie dokarmialiśmy pozostałe maluchy. Wstawałam do nich o 5 rano, tata pomagał jak byłam w pracy :) Znalazłam lokalne stowarzyszenie, które pomogło mi wyadoptować trójkę młodych, a stare kocice wysterylizować. Potem łapaliśmy też dwójkę młodych od drugiej kocicy... pożyczono nam klatkę i był długi proces oswajania. Teraz mam czwórkę już nie takich maluchów i jak wylecą na dom, to robią istny bajzel, ale w tym ich cały urok Do tego mam jeszcze "zeszłoroczną" kotkę, a moja babcia jej siostrę, a także te dwie kocice-dzikuski dochodzące od czasu do czasu. Psa nawet nie liczę. Musi się ciekawie czuć w takiej kociarni
-
Cześć. Ja to samo.
-
Pytanie a nie forma - chyba... zreszta to nie jest aż takie istotne, bo tak poza tym, to było całkiem ok.
ono moglo miec jakis cel (uzyskanie informacji na temat czestotliwosci placzu enpe) i wbrew pozorom wcale nie musialo by zlosliwe
Nie potrzebnie o ty, w ogóle wspomniałam
-
Pytanie a nie forma - chyba... zreszta to nie jest aż takie istotne, bo tak poza tym, to było całkiem ok.
-
ale samo pytanie wydalo sie wtedy niezreczne czy tylko jego forma?na psychoterapie to idzie sie do psychologa
na psychoterapie to idzie sie do psychoterapeuty a nie psychologa
Zasugerowała psychoterapię, to nie znaczy, że u niej.
-
a jak się popłakałam to ubodło mnie pytanie, czy zawsze taka płaczliwa jestem...
Wcale Ci się nie dziwie.... tez by mnie ubodło takie pytanie, bo co to wogole ma byc??
Jak czlowiek opowiada o trudnych dla siebie rzeczach to wiadomo, ze wiaze się to z silnymi emocjami, lekarz tym bardziej powinien to rozumiec, a nie glupie docinki.
Ja napewno bym sie zajebiscie zrazila w takiej sytuacji.
Nie było to powiedziane jakoś szczególnie uszczypliwie, ale mnie wszystko drażni, nawet takie drobne rzeczy.
-
Strach jest irracjonalny i w sumie to nie wiem, czego dotyczy Byłam za wcześnie i krążyłam wokół bloku dobre 20 minut... wyobrażałam sobie, że się pomyliłam i to w ogóle nie jest ten blok i nie ta klatka... a tak w ogóle to pewnie żadna lekarka tam nie mieszka, tylko jakiś gwałciciel-sadysta:) Wizyta przebiegła dość standardowo... miałam opowiedzieć około 10 lat swojego życia, co yyyy ciężkie jest i wyszło trochę po łebkach... a jak się popłakałam to ubodło mnie pytanie, czy zawsze taka płaczliwa jestem... ale ja jestem wrażliwa na wszelką krytykę, a to nawet nie krytyka była, a i tak poczułam się źle, że padło to pytanie... Dostałam dwa leki, ale ich nie było w aptece i dopiero dziś mam wykupić. Zasugerowała psychoterapię, ale jeszcze o tym porozmawiamy.
-
No coż szkoda. Ja byłam świadkiem śmierci dwóch swoich psów.
-
Trzeba było się zatrzymać i zobaczyć, czy się go nie uda uratować, zawieść do lecznicy. Albo chociaż na pobocze go położyć, jeśli już nie żył. Następne auta go tam rozjeżdżały
-
Ja w ogóle mam problem samej gdzieś zatelefonować, odbierać również. To nie jest normalne... a jak do domofonu ktoś dzwoni to przecież jak nie znasz, to nie musisz wpuszczać, ale jakbyś podniosła słuchawkę, to byś się dowiedziała, kto to, a tak to sobie wyobrażasz nie wiadomo co... łatwo się mówi, gorzej zrobić.
-
Nie wiem, tak samo jak się bałam zadzwonić, nie wiem, czego się boję - mam już za sobą wizyty tego pokroju i zawsze jest tak samo... Z głosu lekarka brzmiała na miłą... tylko trochę za szybko gadała i połowy nie zrozumiałam .
-
Dokładnie rok temu postanowiłam walczyć z nerwicą na własną rękę. Szło mi tak sobie, ale dawałam radę. Pod koniec zeszłego roku doszły nowe okoliczności i nerwica dała o sobie znać z potrójną siłą. Jednak nie udało mi się jej wyzbyć czy zagłuszyć. I tak jak postanowiłam, że jeśli nie będę dawać rady mimo mocnego postanowienia, to zapiszę się do psychiatry po raz kolejny. Dostałam namiar od koleżanki i tak od miesiąca próbowałam zadzwonić. Udało mi się dopiero dziś i jutro w swoje urodziny mam wizytę. Boję się.
-
Wpisałam post nie tu, gdzie chciałam
Mylę się dziś niemiłosiernie :/
-
I tak mi się nie podoba ta formy z ~sty
-
A, że leki Nie popatrzyłam na dział.
-
Tutaj to chyba mniejsze zagrożenie nawet niż podawanie swoich danych na FB z dokładnością do: miejsca pracy, zainteresowań, ukończonej szkoły itd.
Ja nie odczuwam obecnie potrzeby bycia widzianej, kiedyś wrzucałam fotki do sieci licząc na to, że usłyszę, że jestem ładna
-
Skąd masz takie informacje?
Patrzę w słownik i jest napisane:
antagonista m odm. jak ż IV, lm M. ~iści.
-
Praca w supermarkecie to na pewno nie dla osoby z fobią, która się boi ludzi, dla zdrowych psychicznie ludzi to tak. Moja siostra pracowała kiedyś w sklepie, ja takiej pracy bym nie chciała. Ja wysłałam swoje CV do biura rachunkowości i nie zadzwonili do mnie, można było tam zarobić 2000 zł, ja bym przyjęła pracę jakby to była praca, którą mogę wykonywać w samotności, ostatecznie mogłabym pracować przy zbiorze truskawek, nie wiem czy bym chciała sprzątać, bo to ciężka fizyczna praca a ja mam słabe zdrowie i szybko się męczę.
Przy zbieraniu truskawek nogi bolą znaczniej bardziej niż przy sprzątaniu. Przynajmniej mnie.
A po jakiej jesteś szkole, że akurat biuro rachunkowości?
-
Nie widzę powodów, dla których osoby, które nie zakładają swoich własnych rodzin miałyby wracać do kompletnie pustego domu I kto to wie, co teraz jest zdrowe, jedni trąbią, że margaryna a inni, że masło
-
Mnie nie odrzuca. Jeśli komuś jest dobrze z rodziną, to czemu nie? O ile się nie żeruje na tej rodzinie, to nie odrzuca mnie to... gorzej jak się nic nie robi zawodowo i jeszcze ma się pretensje, że trzeba w piecu rozpalić i tego jedynego obowiązku nie chce nawet wypelniać Mam takiego brata i mnie to odrzuca... bo ja mimo że bardzo mi się nie chce, to staram się pomagać rodzicom w pracach domowych i pracować... o dobrej pracy nie ma mowy teraz, ale coś tam robię.
-
Ha. tylko jak mam znaleźć lepszą pracę. I w niej wytrzymać.
Mi trochę zajęło zanim znalazłam inną pracę. Nic nie jest proste i szybkie. Szczególnie jeśli o pracę chodzi. A jak w niej wytrzymać? Myślę sobie, że świadomość, że mogę nie mieć do jeść pod koniec miesiąca będzie motywatorem :)
Ja już byłam w takiej sytuacji i nie pomogło. Dzwonił telefon, a ja nie odbierałam, mimo że mogł być to ktoś z ofertą pracy. Wizja pustego brzucha nic nie pomagała. A rodzice nie mogli pomóc, bo byli tysiące km ode mnie.
-
Ja za cel na ten rok postawiłam sobie w końcu wyprowadzić się z domu i usamodzielnić całkowicie. Mam prawie 30 lat i najwyższy czas wziąć się za swoje życie. Dotychczasowe mieszkanie z rodzicami wiążę się tylko i wyłącznie z tym, że nie stać mnie jest, żeby mieszkać samej, a pokoju wynajmować nie chcę, bo nie jestem w stanie mieszkać z kimś obcym. Chcę mieszkać sama. Ceny wynajmu mieszkać w Warszawie są kosmiczne. Dla osoby samej, pracującej jest naprawdę ciężko. Choroba też nie pomaga. Ale mam nadzieję, że się uda :)
Ja też chcę! Cholera, tylko jak to zrobić?
mi się udało znaleźć lepszą pracę i to jest pierwszy krok. Będę żyć skromnie od 1 do 1, ale z poczuciem, że jestem samodzielna.
Ha. tylko jak mam znaleźć lepszą pracę. I w niej wytrzymać.
Nasze blogi, strony w itp. - zapraszamy!!!! :)
w Poznajmy się
Opublikowano